65. Będzie dobrze.

132 10 0
                                    

Keelin

Dzisiaj popołudniu Shawn miał wrócić z Ottawy, dlatego postanowiłam zorganizować nam romantyczną kolację we dwoje.

Była od razu zaległa randka, którą miałam zorganizować w ramach przegranego zakładu.

Ubrałam się w niebieską sukienkę, którą od niego dostałam, gdy kręciliśmy teledysk, rozpuściłam włosy, delikatnie kręcąc je na końcach i zrobiłam dość mocny makijaż.

Przez chwilę chciałam pomalować usta czerwoną szminką, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu na rzecz bardziej pasującego do tej stylizacji błyszczyka.

To miała być kolacja tylko we dwoje, w dodatku w naszym mieszkaniu i chociaż nie było sensu się stroić, chciałam ładnie wyglądać. Widziałam zdjęcia z imprezy urodzinowej Allie i chociaż bardzo tego nie chciałam, czułam się trochę dziwnie z myślą, że mój chłopak obracał się w towarzystwie tak ślicznych dziewczyn.

Nie byłam o niego zazdrosna, jednak czułam potrzebę, by wystroić się na tyle, by zapomniał o tamtych kobietach i nie mógł oderwać ode mnie wzroku.

- Wróciłem - rozległ się głos ciemnowłosego, chwilę po tym, jak do moich uszu dobiegł trzask otwieranego zamka.

- W jadalni - odezwałam się, poprawiając po raz ostatni ułożenie kwiatów w wazonie.

- Cześć, stęskniłem się za... - zaczął chłopak, wchodząc do pokoju, jednak gdy zauważył wystrój pomieszczenia, zamilkł. - Zapomniałem o czymś?

- Nie - odpowiedziałam rozbawiona. - To nasza zaległa randka, którą miałam zorganizować z powodu przegranego zakładu.

- Och, okej. Kamień z serca - mruknął, po czym zawiesił na mnie swój wzrok. - Uwielbiam oglądać cię w tej sukience. Ślicznie wyglądasz.

- Dziękuję. Jesteś mocno zmęczony? Pomyślałam, że wspólna kolacja będzie miłą niespodzianką, ale jeśli nie masz sił, możemy to przełożyć.

- Nawet nie żartuj. Tak się postarałaś i chcesz to przekładać? Zaniosę tylko walizkę do sypialni, umyję ręce i możemy zabierać się za kolację. Jak masz ochotę, wyciągnij jakieś wino.

- Białe, czerwone czy różowe? - zapytałam, otwierając szafkę, gdzie trzymaliśmy alkohol. Mieliśmy tutaj całkiem niezłą kolekcję, głównie dzięki Shawnowi, który czasami, kiedy skądś wracał, przywoził ze sobą butelkę lub dwie.

- Jakie chcesz - odpowiedział chłopak, kierując się z naszej sypialni do łazienki. Widziałam po nim, że był zmęczony, a fakt, iż planowałam porozmawiać z nim dzisiaj o mojej decyzji odnośnie pozostania w Toronto sprawiał, że miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia. Cieszył się, że wrócił do domu i że jesteśmy razem, a ja, nawet jeśli nie chciałam, planowałam zepsuć mu dobry humor.

- Jak było na urodzinach? - zapytałam, gdy siedzieliśmy przy stole. Shawn wyciągnął skądś świeczki i po tym , jak je zapalił, zgasił światła, przez co w pomieszczeniu panowała przyjemna (oraz romantyczna) atmosfera.

- Bardzo fajnie. Byli nasi przyjaciele z branży, ale ani Crystal, ani Niall ostatecznie się nie pojawili, dlatego Allie zrobiła jedno wielkie przyjęcie urodzinowe.

- Coś się stało?

- Crystal od czasu wypadku samochodowego, który miała bodajże w marcu, nie była nigdzie widziana, ale Allie i Zayn mówili, że czuje się coraz lepiej. A co się stało z Niallem, to nie wiem. Napisał, też gdzieś w marcu, do Allie, że go nie będzie i od tamtej pory nic - oznajmił ciemnowłosy, po czym upił łyka różowego, półsłodkiego wina.

The Tour: Everything means nothing • Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz