[3] Everything But Me [3]

237 9 2
                                    

Mając dzisiaj zajęcia na późniejszą godzinę, zaczynam dzień od sklepu Bill'a. Tylko to nie to sprawiło, że ledwo dzisiaj spałam, myśląc o jednej sytuacji która miała wczoraj miejsce. 

Dziewczyna przekrzywia swój telefon w moim kierunku, chcąc nie chcąc spoglądam w tamtą stronę. Mam teraz szansę, na ujrzenie kilku zdjęć z rozegranego przed paroma chwilami meczu. Nie jestem w stanie dłużej powstrzymywać cisnącego się na usta uśmiechu, gdy mogę znów mieć okazję zaobserwować klub mojego brata. W jednym ze zdjęć odnajduje także i jego... Umordowanego grą, ale z całą pewnością szczęśliwego. Widzę iż sporo osób doszło do klubu. Nie pamiętając za swoich czasów, abym widziała któregokolwiek z tych graczy. Czuje, że ominęło mnie z pewnością wiele.

Jedno zdjęcie szczególnie mnie zaciekawiło. A dokładnie mówiąc, to  czarnoskóry mężczyzna w stroju bramkarza. Przybliżam zdjęcie na tyle ile jest to możliwe, rzucając okiem na naszywkę klubu mieszczącą się na jego koszulce. Czyżby nowy bramkarz Chelsea? Na to najwidoczniej wychodzi. Ale nie to mnie zaczyna martwić. Skądś kojarzę tego mężczyznę...

- Wszystko gra? - Zaniepokojony głos Rity, dociera do moich uszu przywracając mnie do obecnego miejsca. Spoglądam na nią zamglonym spojrzeniem, niemrawo kręcąc głową. - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. - Stara się obrócić w żart mój obecny stan, przybierając na twarzy koślawy uśmiech.

- W tym sens, że chyba go ujrzałam. - Na potwierdzenie swoich słów, wskazuje palcem na tego samego mężczyznę. - Daje sobie rękę uciąć, że gdzieś go już widziałam. - Kobieta odbiera ode mnie swoją własność, samej przypatrując się piłkarzowi. 

- Może podczas jednego z meczów, w końcu widziałaś już ich sporo. - Staram się przyjąć tą tezę, ale coś mi mówi, że to wcale nie to. 

- Nie sądzę - Zaczynam, podpierając się plecami o tył krzesła. - To chyba nie był żaden mecz. - Pamiętam te twarz, ale za nic nie potrafię sobie skojarzyć gdzie i kiedy ją widziałam. Sama jestem zdziwiona, że kojarzę tego mężczyznę. Ale wciąż obracając się wokół tylu ludzi, przewijających się codziennie. Zaczęłam coraz lepiej zapamiętywać każdego z osobna, zresztą Rita także wyrobiła sobie ten dryg. 

- Jak tak bardzo Ci na tym zależy, to sobie go niedługo przypomnisz. - Uspokaja mnie, choć moje przeczucie mówi mi, że to wcale mnie wcale nie uspokoi. 

Sunę przyciskiem w dół ekranu, nie dostrzegając iż od paru dobrych minut jestem już na samym dole. A to wszystko przez ciągłe rozmyślanie o tym mężczyźnie. Nie daje mi to spokoju, szczególnie wiedząc iż należy on do świata mojego brata. A to, że mam dziwne przeczucie co do naszego spotkania które możliwe, że odbyło się niedawno...W ogóle mnie nie uspokaja, a zaczyna jeszcze mocniej martwić. 

Dlatego chcąc nie chcąc jedyne co mogę zrobić w tej sytuacji, to zmienić bieg myślenia. Więc jedynym takim wyjściem, jest zaczęcie rozmowy z Bill'em. Który wczoraj sam osobiście widział to widowisko, o czym na moment zapomniałam. Innymi słowy, wracam do punktu wyjścia. 

- Muszę Ci powiedzieć, że w tym roku Chelsea mknie jak burza po ten puchar. - Od ponad kilku minut, słyszę pochwały płynące z ust mężczyzny, lecące w kierunku zespołu. - Jeśli udało im się pokonać Królewskich, to z całą pewnością poradzą sobie w finale... - Kiwam głową, starając się go zapewnić iż to co mówi to absolutna racja. Odkładając dziwną małpkę kapucynkę rodem jak z Aladyna, przychodzi mi do głowy jeden pomysł. Może on by coś wiedział. Na przykład od kiedy ten mężczyzna gra w zespole, i kto to właściwie jest. Wiem, że sama mogę poszperać o tym i go sobie znaleźć...Ale nie chcę mieć ciągle w proponowanych, czegoś przed czym uparcie starałam się uciec. 

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz