Rok 2017 - Listopad
Opieram się łokciami o płot przechylając głowę ku dołowi, zatrzymując swój wzrok na falującej pode mną wodzie. Mój mózg wyłącza każdy drażliwy dźwięk dochodzący zza mnie, skupiając się teraz jedynie na jednej i tej samej sprawie. Zaczynam stukać palcami w obrany przeze mnie rytm, chcąc przejść do jak najodpowiedniejszego kierunku w którym chce poprowadzić te rozmowę, zanim dziewczyna zdąży tu wrócić.
Doskonale zdawałem sobie sprawę jak to się może potoczyć, a informacja którą niedawno dostałem, jedyne co to potwierdziła się stawiając mnie pomiędzy młotem a kowadłem. Jednak każda chwila spędzona z nią sam na sam, wcale nie pomagała mi w tym, aby zacząć ten temat. Tyle że, czas się skończył. Następne dni a także tygodnie, zaczną lecieć niemiłosiernie za szybko. To ostatnia chwila by powiedzieć jej o tym...
- Kolejki są tu znacznie większe niż u nas. - Słyszę za sobą dobrze mi znany głos, który od ponad czterech lat stał się dla mnie czymś w rodzaju tlenu. Przekręcam głowę w jej kierunku, pierwsze co to napotykając jej różowe pasemka włosów, które świetnie komponują się z jej jasną karnacją i rozjaśnionymi na jasny blond włosami. Odpycham się dłońmi od barierki, zmierzając w jej stronę.
Pierwsze co czynię to zawijam w swojego palca jej kilka pasm włosów, uśmiechając się na wspomnienie związane z nimi z naszych licealnych lat. Kto by pomyślał, że to ona pierwsza do mnie zagada podchodząc do mojego stolika jako ten pewniak, a ja dopiero zgodziłem się na nasze pierwsze spotkanie po roku od tego zdarzenia, chociaż było ono ukartowane podstępem przez jednego zgrywusa. No cóż, wtedy oboje byliśmy na drugim roku, a ja właśnie dostałem się do mojego pierwszego poważnego klubu jako rezerwowy, Vancouver Whitecaps FC. Wieść o tym szybko się rozniosła po całej szkole, więc nic dziwnego iż pomyślałem, że chce się ze mną umówić przez wzgląd na to kim jestem.
Wszystko się zmieniło gdy tylko zaczął się trzeci rok, a ja z rezerwowego zacząłem brać udział w większości spotkaniach pod łatką 'nowego gwiazdora'. Pomimo iż moje kontakty z kolegami z klasy za nic się nie zmieniły, nadal traktowali mnie jak swojego. To moja relacja z dziewczynami, kończyła się na bliższych relacjach z Kate i moją matką. Mając wgląd w związki moich drużynowych kolegów, obawiałem się jednego, że ja także będę taki i moimi jedynymi dziewczynami, będą jakieś pożal się Boże kobiety, które będą częściej zerkać na stan mojego konta niż na mnie.
Z tą myślą szedłem przez trzeci rok, aż do ponownego zerknięcia w jej kierunku. Nawet w jej ubiorze, dało się domyślić iż jest fanką punku. Zmieniła krój włosów, zmniejszając ich długość do ledwo sięgających ramion, farbując je z koloru mysiego na czarny, dodając gdzieniegdzie kolor fioletowy. Od tego momentu zacząłem coraz częściej zwracać na nią uwagę. Znacząco się wyróżniała, chciała przekazać tym iż ma więcej do pokazania niż sądziłem. Dopiero ukartowanym przez moją siostrę spotkaniem, dało nam to szansę na szczerą rozmowę. Kate wysłała z mojego telefonu do niej wiadomość o spotkaniu, a mi wmówiła, że to ona się tam zjawi. Nigdy nie przyznam tej małolacie iż dzięki niej, teraz jesteśmy w tym miejscu.
- Ktoś się tu zamyślił. - Podśmiewuje się ze mnie, przyglądając mi się ukradkiem od dłuższej chwili. Zabieram dłoń z jej włosów, przechodząc do najbliższego stolika, chcąc oprzeć się o niego tyłem.
- Ładnie tutaj. - Zaczynam, omiatając wzrokiem wesołe miasteczko, mieszczące się w Santa Monica Pier. Ponad dwadzieścia godzin jazdy samochodem, od naszego miasta Vancouver. Jednak to była dobra decyzja by tutaj przyjechać, z dala od tych wszystkich spojrzeń...
- Nie przeczę. - Oznajmia śpiewająco, owijając swoimi ramionami mój tułów. - Jednak dosyć dziwnie - Dodaje, obserwując przy tym bawiące się grupy dzieci wraz z ich opiekunami. - Czemu nie świętujemy wspólnie, urodzin twojej siostry? - Wiem, że dla Marii moja rodzina stała się coś na wzór jej, a Kate jest dla niej tak samo jak dla mnie, młodszą siostrą. Choć na pewno nie przyznam się jej do tego, to ona pełni funkcję mojego najlepszego przyjaciela. Przecież w końcu, to jej przypadł udział w byciu jak dotąd na większości moich meczy, tylko będę musiał przysiąść z nią któregoś dnia i wytłumaczyć zasady tej gry. Dobrze wiem, że ta znajomość przyda jej się pokrótce.
CZYTASZ
Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]
AcciónOboje mieliśmy o sobie zapomnieć, lecz los zdecydował za nas. Ja poszłam swoją drogą, ty bezustannie do mnie wracałeś, chcąc powrócić do tego uczucia, przed którym chciałam Cię uchronić.