Perspektywa Mendi'ego
Zbyt mocno posyłam piłkę w stronę Ben'a, a w zasadzie to robię to tak, że o mało co nie zahacza w locie o czubek jego głowy. Posyłam mu jeszcze przepraszające spojrzenie i wracam do swojego kąta przy bramce.
- Czy chciałbyś mi o czymś powiedzieć? - Stojący nieopodal mnie Kepa, widocznie musiał przyuważyć moje nerwowe ruchy, przez co jego obserwacja względem treningu zatrzymała się głównie na mojej osobie. Obracam głowę na niego, wiedząc iż na ten moment wszystkie podania są wstrzymane. - Czyżbyś się wybrał na jakieś balowanie? - Rzuca w moją stronę piłkę z taką siłą, że ledwo udaje mi się ją złapać. - I to w dodatku beze mnie? - Drwi ze mnie, za co odwdzięczam mu się posyłając w jego kierunku piorunujący wzrok.
- Bardzo zabawne. - Nie przeczę, że nie było okazji do świętowania. Kilka wygranych meczy robi swoje, ale coś innego zaprząta mój umysł od dłuższego czasu. - Gdyby to było moim zmartwieniem na ten moment. - Prycham co spotyka się z jego osłupiałym spojrzeniem. Czując, że nie odpuści mi tego, spoglądam po swoich kolegach widząc iż jak na te chwilę nie szykują się kolejne rzuty na bramkę. Obracam się całym ciałem do niego, jednocześnie nasłuchując czy nikt tego nie słyszy, a szczególnie jedna osoba. - Czaisz, że minął miesiąc od wysłania mu tej cholernej wiadomości?! - Wyrzucam to z siebie za jednym zamachem.
Poznając faktyczny powód mojego dzisiejszego roztargnienia, prycha pod nosem tocząc jedną z piłek znajdującą się koło nogi. - Jeszcze o tym myślisz? - W jego głosie pobrzmiewa lekka nutka drwiny. Przysięgam, że dzisiejszy dzień to test moich nerwów. Każda drobnostka próbuje mnie dzisiaj wytrącić z równowagi. I jak widać nikt nie dostrzega żadnego znaku ostrzegawczego.
- Mówi to koleś który jeszcze chwilę temu żalił się, że za nią tęskni. - Kpię z niego, choć w głowie zapala mi się czerwona lampka, że mogłem przekroczyć nieco granicę. Szczególnie dostrzegając na jego twarzy znaczącą zmianę. - Przepraszam stary. - Wtrącam od razu przeprosiny, na co pochyla głowę w dół kręcąc ją ledwo zauważalnie na boki.
- Nie przepraszaj, masz w zasadzie rację. - Mamrocze skubiąc czubkiem buta o skrawek wydeptanej ziemi. - Nie przeczę, że to co wtedy mówiłem nie było prawdą - Zawiesza wzrok w jednym punkcie, za to ja zaczynam coraz mocniej się o niego niepokoić. - Jednak trza ruszyć dalej. - Pociąga nosem, zabierając się z powrotem do pracy.
- Yhym. -Mówię to nie będąc za bardzo przekonany co do jego zmiany nastawienia, a tym bardziej ścieżki którą postanowił sobie obrać za cel. - Tylko zdajesz sobie sprawę, że ten koleś to odczytał? - Czekam na jego reakcje, która oczywiście jest natychmiastowa.
- Co? - Uchyla usta, mrużąc dodatkowo powieki. - Przecież powiedziałeś, że nic nie odpowiedział! - Skanuje moją twarz, sam już gubiąc się w tych rozeznaniach.
- Bo nic nie odpisał! - Syczę na niego, myśląc iż wcale mnie nie słuchał gdy to mówiłem. - Tylko przeczytał. - Pochylam się do niego, tak aby każdy kto znajduje się teraz na boisku tego nie słyszał. - I to chwilę po tym jak mu to wysłałem. - Żalę się, sam nie mogąc przeboleć porażki co do tego jak potraktował mnie ten szczyl.
- To czemu nic mi nie powiedziałeś?! - Unosi się sam będąc wytrąconym z równowagi.
- Bo czekałem aż ten cymbał mi odpisze! - Odpowiadam równie donośnie jak i on, co go na chwilę zatyka. Tuż po tej wymianie zdań, oboje dyszymy przez przeżyte emocje nie opuszczając z drugiego wzroku.
- Możecie mi wyjaśnić - Przez tą całą sprzeczkę żaden z nas nie dostrzegł, jak do naszego grona dołączył Bart, który najwidoczniej musiał się nam przypatrywać już od dłuższego czasu. Mając na względzie, ten plasujący się na jego ustach prześmiewczy uśmieszek. Milkniemy natychmiastowo, tuż po jego pierwszym słowie. - Czemu drzecie się jak na jakimś dworcu? - Bazując na tym jak musiała brzmieć nasza rozmowa, ton jego głosu jest o kilka tonów zaniżony.
CZYTASZ
Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]
ActionOboje mieliśmy o sobie zapomnieć, lecz los zdecydował za nas. Ja poszłam swoją drogą, ty bezustannie do mnie wracałeś, chcąc powrócić do tego uczucia, przed którym chciałam Cię uchronić.