I'll Be There - 49

94 7 7
                                    

- Cieszę się, że nie tylko mi było dane ujrzeć w tobie samo zło. - Od ponad godziny siedzimy z Kepa na wspólnym czacie z Bart'em i Rita. Właściwie to lada dzień nasza podróż tutaj dobiegnie końca i będzie trzeba powrócić do naszego 'normalnego' trybu życia. Choć w moim przypadku ciężko o normalność, w szczególności biorąc pod uwagę minione zdarzenia, śmiem twierdzić iż jestem świetną rozrywką dla ludzi obserwujących mnie z ubocza. Podczas tego tygodnia wiele się działo, po tym jakże uroczym zapoznaniu się z 'kolegą' Kepy, wreszcie mieliśmy odrobinę czasu dla siebie wykorzystując każdą chwilę jaka tylko była nam dana. Najlepszą atrakcją dla mnie okazała się El Castillo, ruiny obserwatorium Majów. Kepa chcąc najwidoczniej mieć z głowy zwiedzanie codziennie nowych obiektów, zrobił jeden dzień gdzie odwiedziliśmy ich kilka by następnie móc w dalszych dniach pochodzić po bliższych okolicach.

Hiszpanowi za to najbardziej przypadła do gustu Cenote Dos Ojos. Najprościej tłumacząc, cenoty. Ukryte na uboczu i w ukryciu zbiorniki wodne. Oczywiście nie zabrakło podczas przebywania w tym miejscu mojego zabłyśnięcia wiedzą, chwaląc się bardziej do Kepy niż do publiki, iż Majowie wierzyli, że cenoty są wejściem do podziemi lub świata zmarłych. Choć to tylko takie małe ciekawostki, stale się rozczulam widząc jak uważnie tego słucha, starając się przy tym nie tracić ze mną kontaktu wzrokowego po czym oznajmiając, iż jestem jego 'repositorio de conocimiento' - Skarbnicą wiedzy. Jednak jeden tydzień na zwiedzanie wszystkiego, na pewno nie wystarcza. Słysząc iż w marcu odbędzie się w tych regionach karnawał, przyznając się szczerze, chciałabym go zobaczyć. Zastanawiał mnie jedynie ten dziwny blask w jego oczach i pewność, że jeszcze tu wrócimy. Nie pozostaje nic tylko ufać cud mężczyźnie.

- Jeśli chodzi o moją głowę do pomysłów, to nigdy nie ma końca. - Posyłam im złowrogi uśmieszek widząc w naszej kamerze jak Hiszpan podśmiewuję się ze mnie. A wszystko dzięki niemu, a jeszcze bardziej doprecyzując, jego portfelowi.

Otóż tuż po samym zdarzeniu z doniesieniem mi owych róż, postanowiłam je wykorzystać bazując na tym samym kolorze mojego bikini, postanowiłam wpleść jedną z nich w moje włosy często przechadzając się tymi ścieżkami, aby Pablo mógł mnie w niej ujrzeć. Tylko powrót do jego pokoju był już znacznie mniej przyjemniejszy, w szczególności gdy co godzinę, zaczynając od ósmej wieczorem po kolei zaczęli pukać w jego drzwi z donosem tych samych bukietów które od niego dostałam. Dla Kepy nie był to wielki wydatek, a sam widok jego rywala następnego dnia, stojącego w recepcji zdającego klucz do pokoju ze zmęczonym wyrazem twarzy był dopełnieniem wszystkiego od momentu gdy tutaj dotarliśmy.

- Mogłem mu jeszcze powiedzieć coś na odchodne. - Marudzi rozpamiętując jak pilnowałam go by nie zrobił żadnego szumu przy okazji jego odejścia stąd. Jeszcze moment, a i my byśmy musieli szukać nowego noclegu. - Ale ktoś mi na to nie pozwolił. - Posyłam mi jeszcze pełne wyrzutu spojrzenie, po czym układa głowę na jednym ramieniu.

- Wiedz przynajmniej, że podarowałeś mi piękniejsze kwiaty. - Jego kącik ust drga nieznacznie przypominając sobie ten moment, który według niego wydarzył się już bardzo dawno temu. A dopiero co świętowali jego urodziny siedząc wspólnie na kanapie, dopijając resztki z butelek gdzie nie gdzie zostało odrobiny trunku. - W ogóle Edou się odzywał? - Hiszpan wraca duchem do tutejszej rozmowy powstrzymując chęć rozszerzenia warg w sporawym uśmiechu przywołując w pamięci ten moment gdy jego prezent urodzinowy zaczął się spełniać.

- Godnie nas reprezentuje u siebie. - Bart podnosi rękę w geście zwycięstwa zaczynając nam streszczać jego ostatni mecz który oglądali z Rita jednego wieczoru. Z tego co da się zrozumieć, to Mendy prężnie idzie po swoje kolejne trofeum co w samo w sobie pokazuje jak bardzo jest utalentowany, a z drugiej strony mam szansę na ponowne ujrzenie Kepy w bramce Chelsea.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz