- Czas produkcji powinien zająć niecały tydzień. - Mamrocze wyszukując informacji na ich stronie. Oboje zajmujemy w chwili obecnej miejsce na dywanie w moim salonie przenosząc tutaj cały potrzebny sprzęt w postaci laptopa no i oczywiście nie mogło zabraknąć wina.
- Wyślij to na mój adres. - Przeciąga się po całej powierzchni najwyraźniej odczuwając już lekkie znużenie dzisiejszym dniem i wcale mu się nie dziwię, ten dzień był jednym z najdłuższych jakie pamiętam. - Nas i tak nie będzie jak to dostarczą. - Zagląda mi przez ramie gdy dopełniam wszystkie formalności. Kartka zawarta z ważną dla nas informacją znajduje się nieopodal nas już dawno otwarta. - Byłoby prościej jakbyśmy znali jeszcze imię, ale nie można mieć wszystkiego.
Przerywam pisanie chcąc sobie przypomnieć czy takie coś miało u mnie miejsce, ale nie wydaje mi się by Rita czy Bart zdradzali jakie imię chcą nadać dziecku. - Zawsze mogę się ich podpytać i dorzuci się do tego koszulkę. - Wymyślam wiedząc, że mamy na to wszystko wystarczającą ilość czasu.
- Dobra. - Zauważając, że kończę swoją robotę, przemieszcza sprzęt bliżej siebie wystukując coś na klawiaturze. Dociskam szkło do ust wciąż wpatrując się w ekran, Bahamy? Dobrze myślałam, że wybierze coś z cieplejszych klimatów. - Es tu turno bebe. - Stuka palcami czekając w nowej otwartej karcie na moją propozycje.
Przełykam ślinę wiedząc, że nie mam pojęcia dokąd chciałabym się udać. Nie słysząc ode mnie żadnej odpowiedzi przekręca głowę w bok spoglądając na mnie spod swojego ramienia. - Poddaje się, wybierzmy twoją opcje. - Kwituje po czym pozwalam mojej głowie opaść na podłogę unikając tym samym jego wzroku.
Mężczyzna wykrzywia drwiąco wargi nie przejmując się moją wypowiedzią, za to zaczyna wyszukiwać w jej historii jakiś drobnych podpowiedzi. Znajdując jedną z nich rozszerza wargi w zwycięskim uśmiechu zerkając w bok czy dziewczyna przygląda się co w tej chwili dzieje się pod jej oczami, ale nadal pozostaje w tej samej pozycji.
Zamyka wszystkie strony by nie było widać by cokolwiek było ruszane w międzyczasie odnotowując w głowie dopiero co sprawdzane miejsce. Przygryza wargę podładowany nową energią i przekręca głowę w jej bok widząc, że od ponad pięciu minut jest w tej samej pozycji. Pochyla się bliżej niej wytężając słuch czy aby przypadkiem już nie zasnęła.
- Nie śpię. - Szepce czując na sobie jego oddech. Udaje mi się unieść nieco głowę odrywając się od tego błogiego stanu i z zaspanymi oczami omiatam jego twarz.
- Idź się prześpij a ja załatwię resztę. - Czeka aż wstanie i ruszy w stronę sypialni, ale jedyne jaki gest wywołuje to czołga się bliżej niego zwijając się jednocześnie w kłębek. - Rozumiem, że jestem wygodniejszy od łóżka. - Zdusza w sobie śmiech słysząc jej ledwo słyszalne pomruki, ale znów wznawia szukania ofert na ich wyjazd.
Nazajutrz miejsce położenia zmienia się z mało wygodnej podłogi na miękką pościel, ale już bez drugiej połówki. Z zamglonym wzrokiem rozglądam się po pokoju, ale nigdzie nie dostrzegam żadnych znaków by Hiszpan tu przebywał. Przejeżdżam dłonią po drugiej stronie łóżka która wydaje się wyglądać na nietkniętą.
Mogłam przewidzieć, że z tego siedzenia do późna nic dobrego nie wyniknie, jeszcze bardziej czuje się wykończona niż gdy oboje obmyślaliśmy plan płci dziecka. Wygrzebując się z miękkiej pościeli spoglądam ukradkiem na czas który jest i tak już stosunkowo późny, ale niedziele już takie są.
- Już wstałaś? - Zaskoczona jego nagłym wejściem przekręcam głowę zbyt szybko, więc nic dziwnego iż uczucie bólu przechodzi przez całą moją szyje. Krzywie się na to doznanie, ale to i tak nie powstrzymuje mnie przed dotarciem wprost do jego ramion. - Jesteś głodna? - Przyciska usta do mojej skroni starając się w międzyczasie doprowadzić do ładu moje włosy.
CZYTASZ
Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]
ActionOboje mieliśmy o sobie zapomnieć, lecz los zdecydował za nas. Ja poszłam swoją drogą, ty bezustannie do mnie wracałeś, chcąc powrócić do tego uczucia, przed którym chciałam Cię uchronić.