[15] Jealous [15]

213 12 2
                                    

Perspektywa Kepy

Po głowie wciąż krążą mi kawałki porozrzucanych wspomnień, jak pospiesznie się z nią żegnałem. Ledwo utrzymując komórkę na tym samym poziomie, udało mi się zamówić taksówkę prosto w to miejsce. Gdzie kiedy nadchodził sukces klubowy, we trójkę zmierzaliśmy do swojego ulubionego baru. Wybraliśmy je ze względu na to, że każdy z nas miał dobry dojazd do tego miejsca, co nie zdarza się zbyt często. Jednak na ten wieczór, gdzie poczucie wygranej nie roznosi się po pomieszczeniu, czuje się jedynie gorzki swąd przegranej. W mojej głowie wciąż pobrzmiewają słowa tej cholernej piosenki, która nie brzmiałaby tak prawdziwie...gdyby ona jej nie śpiewała. Czy ona wiedziała, że tam jesteśmy? I do tego ponownie była z nim. Przechylam głowę, zaciskając zęby przed głośnym jęknięciem. Po jaką cholerę do niego dzwoniłem. Z drugiej strony, on zna sprawę. A z Bart'em nie mógłbym o tym porozmawiać, dla niego to i tak świeża sprawa. Dopiero co odzyskał z powrotem swoją siostrę, nie chce ponownie zepsuć między nami tego, co ledwo udało się odratować. W głównej mierze, to znów dzięki niej. Po jej odejściu, był tak przybity, że na samym początku nie przeszkadzała mu moja obecność. Starałem się go często odwiedzać, chcąc wiedzieć jak mają się sprawy. I mogło szybko dojść do jej wyjaśnienia, gdyby Andrea nie znalazła jej listu zaadresowanego do mnie. Gdybym tylko mógł go teraz przeczytać. Dowiedzieć się co w nim zawarła, jak się wtedy czuła. Nie muszę zgadywać, że pisała go pod wpływem emocji. 

Rzucam wzrokiem na lewy nadgarstek, wychwytując kątem oka jaka jest godzina. Zawiadomiłem go gdy zbliżała się dziesiąta wieczorem, a zdążyło upłynąć zaledwie dwadzieścia minut, od mojego telefonu. Jednym skinieniem ręki, zamawiam kolejną kolejkę, wpatrując się jednocześnie w puste kieliszki, otaczające mnie z każdej możliwej strony. Mogę tylko się domyślić, jak bardzo będę jutro nie do życia. Właściwie, nie będę czuł żadnej różnicy między obecnym stanem, a jutrzejszym. Słyszę za sobą pewne zamieszanie, a także plątaninę słów przeprosin. Wiedząc do kogo należy ten głos, odsuwam się o parę centymetrów w bok, zamawiając tym razem aż dwie kolejki.

- Jestem. - Wysapuje, ledwo co utrzymując się na krześle po zbyt szybkim zasiąściu na nim. Stara się uspokoić nierówny oddech, omiatając wzrokiem resztę baru jakby starał się ocenić czy ludzie zajmują się swoimi sprawy. Czując iż mogą spokojnie porozmawiać, ponownie przekręca głowę na Hiszpana. Jak tylko do niego zadzwonił, od razu wychwycił w jego głosie coś co nie pozwoliło mu zapomnieć o tym. Jedyne co go zdziwiło, to fakt iż nigdzie nie dostrzega Barta. Powstrzymuje się od popłynięcia myślami w te stronę, wiedząc dobrze, że jeszcze uzyska na to odpowiedź. - Co jest? - Po wypowiedzeniu owych słów, barman stawia przed nimi zamówioną kolejkę, to na moment odwraca od niego uwagę, dostrzegając na blacie kilka opróżnionych szklanek. Cokolwiek się wydarzyło, musiało porządnie wstrząsnąć Hiszpanem. Wzdycha pod nosem, w ogóle nie poznając swojego przyjaciela. Wygląda to tak, że chce nadrobić swój dzień, gdzie to on wtedy stronił od alkoholu, woląc dobrze się bawić na swojej imprezie.

- Impreza się udała... - Zaczyna, palcem przejeżdżając po otoczce kieliszka, w myślach ponownie odtwarzając sobie wspomnienia z tego wydarzenia. Sam początek mało go obchodzi, może poza tym jak zostali wtedy w kuchni. Mogli ponownie cieszyć się swoim towarzystwem, pragnął z nią tam zostać do samego końca, wręcz przeciągał moment powrotu do gości myśląc, iż już więcej okazji nie będzie z nią do pozostania samemu. Widać ktoś postanowił sprezentować mu dodatkowy prezent, najpierw musiał przeżyć chwilowe kołatanie serca na wieść o tym, że chce wracać do siebie. Wtedy odblokował się u niego upór, stawiając sobie tylko jeden cel na tą chwilę. Zrobić wszystko, aby tylko z nim została. A nawet zrobiła więcej, zabrała się z nim za sprzątanie, pod sam koniec zasiadając przy nim na jednej i tej samej kanapie. - Pocałowałem ją - Przyznaje, chcąc ponownie wrócić do tej chwili. Kiedy wszystko między nimi grało, myśleli tylko o tym co teraz mają, a nie o tym co z tego wyniknie. Resztkami sił, wstrzymuje się z dotknięciem opuszkami ust, tam gdzie jeszcze kilkanaście godzin temu spoczywały jej. Ponownie zasycha mu w gardle, biorąc w dłoń szkło z wypełnioną cieczą, przechyla głowę do tyłu. Wypełnia go to samo uczucie gorzkości, jakby cały był nim przesiąknięty. - Było tak dobrze... - Kto wie, gdyby byli jedynymi osobami w jego domu, mogłoby się skończyć zupełnie inaczej, tracąc resztki zachowanej kontroli. Tak to, oboje z tyłu głowy mieli myśl iż muszą się hamować. Na powrót tego zapomnianego uczucia, chowa z widocznym zrezygnowaniem głowę w swoich ramionach, głośno przy tym jęcząc z bezsilności. Jeszcze chwilę temu, w jego ciele rozbudził się na nowo zapomniany żar. - Ale rano już jej nie było. - Kontynuuje historię, wracając do tego rozczarowania jak tylko uchylił powieki tuż po wstaniu. Tak liczył, że będzie mógł ponownie jej się przyglądać tuż po wybudzeniu, jak to zrobił tydzień temu. Krył się z tym, ale widok wynagrodził mu wszystko. - Umówiłem się później z Andrea. - Wiedział, że nie wyrobi się na wcześniejszą porę, ale z biegiem czasu wie iż dobrze się stało. Nawet on wie, że gdyby się pojawiła u niego tego wieczora. Całość obróciłaby się o sto osiemdziesiąt stopni. Właściwie to teraz wie, że to był błąd by iść z nią do tej cholernej restauracji. - Wybraliśmy się do jednej z restauracji - Nie musi na niego zerkać, by wiedzieć iż jego przyjaciel także potępia ten wybór. Czasu nie cofnie. - I wtedy ją usłyszałem. - Słowa piosenki wciąż w nim żyją, jakby odtwarzały się na nowo, ponownie podkopując jego osobę. Każde pojedyncze słowa, odbija się w jego głowie. Z każdą kolejną sekundą, czuł się coraz podlej jakby każdy wiedział o kim ona śpiewa. - Na początku myślałem, że się przesłyszałem - Wyjawia, robiąc kolejną przerwę na złapanie oddechu. - Potem odeszła do tego chłopaka. - Kończy to z wyraźną goryczą w głosie, nie mogąc wyzbyć się tego obrazu z głowy. Nachodzi go fala dreszczy, jakby samo pomyślenie o tym wywoływało w nim tyle sprzecznych emocji. Dlatego teraz tu jest, aby za wszelką cenę zapomnieć o tym czego był świadkiem. Jakby ktoś mu podstawił wtedy lustro pod samą twarz, mógłby ujrzeć jak bardzo to nim wstrząsnęło. Nie mógł dłużej udawać, że wszystko gra.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz