Are You With Me - 50

85 7 0
                                    

Cała nasza podróż powrotna okazała się dla obu stron istną katorgą. Bo jak mu wytłumaczyć czemu mój były nie chce mi dać spokoju w lecącej maszynie wśród tylu ludzi, jakbyśmy jeszcze na dodatek potrzebowali widowni. Jedyne o czym teraz pragnęłam to wrócić do swojego mieszkania i sprawdzić czy, aby wszystko zostało na swoim miejscu. 

Gdyby tylko nie ten telefon dałabym sobie spokój ze Stefanem, ale jak widać na niego nie ma mocnych i uważa, że wszystko ujdzie mu na sucho. Jednak gdyby nie to, że poznałam prawdę o jego sekretach i całym nastawieniu do naszej relacji, mogłabym mu wybaczyć, co okazało by się następnie dramatyczne w skutkach w najbliższej przyszłości.

Mając teraz wiele godzin na przemyślenia postanawiam, że całą sytuację przedstawię nie tylko jemu a też dziewczynie i mojemu bratu. W końcu ich ta sprawa także dotyczy, w rzeczywistości byli na pewno mu bliżsi niż Kepa.

- Chcesz coś? - Odrywam spojrzenie od książki zdziwiona, że w ogóle chce ze mną rozmawiać, po tym jak go potraktowałam przed samym wylotem. Wskazuje na przechadzającą się stewardesę z jedzeniem. Niemrawo kręcę przecząco głową lustrując przy okazji jego wyraz twarzy, który w przeciągu tych kilku godzin spędzonych koło siebie, nic a nic się nie zmienił. Wciąż mam utkwione w głowie jego prośby i zawodzenie bym mu cokolwiek powiedziała, ale go zbyłam. Potrzebuje czasu na wrócenie do tego co było, dobrze wiem iż to wywoła w nich poczucie nieufności no i oczywiście złości, że w ogóle nie pisnęłam słówka.  

Dlatego od kilkunastu minut skubię te samą dolną część strony udając, że czytam gdy prawda jest zgoła inna. Rozmyślanie nad tym jak im to oznajmić zajmuje mi kolejne pół godziny, dopiero tracąc rachubę ile już tu siedzę w oczekiwaniu na koniec, zaczęłam czuć lekkie znużenie a miękkie fotele nie ułatwiały by zachować przytomność do lądowania. Gdy tylko głowa zaczęła mi opadać na jeden bok oparcia, samolot zaczyna powoli opadać zbliżając się do naszego punktu końcowego. Zamroczona tym nagłym podrywem przecieram kilkukrotnie twarz dłonią chcąc się wybudzić z tego odrętwiałego stanu. 

Kepa jako pierwszy z naszej dwójki, postanawia wstać ze swojego miejsca i nie zważając na wszelkie prośby ze strony personelu by jeszcze chwilę odczekał z powzięciem swoich rzeczy, ignoruje te uwagi sprawiając tym samym, że jeszcze bardziej chce się zakopać w tym fotelu, napotykając z każdej strony ciekawskie oczy innych pasażerów na zaistniałą sytuację. 

Dopiero gdy nasze podręczne bagaże znajdują się już na ziemi, jego wzrok przenosi się na mnie oczekując z mojej strony, że ruszę z nim do wyjścia. Nie chcąc już się bardziej narażać z cichym westchnieniem opuszczam pokład, gdy tylko dostaniemy zielone światło przechodząc następnie do pozostałych punktów wydostania się z lotniska. 

- Skoczę jeszcze do łazienki. - Oznajmiam, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że to słyszał tyle, że nic na to nie odpowie. Pędem ruszam w stronę wspomnianego pomieszczenia, ale z zupełnie innej przyczyny. Wyciągam pospiesznie z kieszeni telefon, stukając szybko klawiszami by wysłać kobiecie krótką notkę. Z tego co mi wiadomo, oni zdążyli już wrócić tutaj rankiem, więc powinniśmy już ich zastać w domu. 

'Spotkajmy się dzisiaj u was po piątej'

Nie czekam na jej odpowiedź, dobrze zdaje sobie sprawę, że będą w wymienionym miejscu w oczekiwaniu na to co chce im przekazać. Korzystając z okazji bycia tutaj, podchodzę do umywalki spoglądając na siebie w wielkim lustrze z nad umywalki. Cały wypoczynek z tego tygodnia odszedł w przeciągu kilku godzin za sprawą jednego telefonu, który okazał się powrotem do istnego koszmaru, z którego nie widać jakiegokolwiek wyjścia na te chwilę. Po krótkim namyśle zdejmuje ze swoich pleców mój niebieski plecak w poszukiwaniu tej jednej istotnej rzeczy, którą noszę nieprzerwanie od momentu gdy znalazły się na nim istotne dla mnie informację. 

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz