Angel In Chelsea - 63

57 3 0
                                    

Rzucam mu po raz któryś z kolei niespokojne spojrzenie. Niedawno dowiedziałam się od pewnych źródeł, że to Mendy ma znów zająć miejsce które przez cały miesiąc godnie zastępował Kepa, jednak czas powrotu tego drugiego zmienił nieco i to nie na korzyść Hiszpana. Chodź zapewnia, że wszystko gra to wiem iż prawda jest zgoła inna.

Wiem jak bardzo przeżywał fakt, że nie jest już pierwszy wyborem trenera, jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że piłka to sport nieprzewidywalny i coś co jest pewne na obecną chwilę nie musi tak być za równy miesiąc. Trzeba liczyć się z faktem, że zmian się nie uniknie a on może znów powrócić do regularnych rozgrywek.

- Dokąd mnie zabierasz? - Powracam do niego, dostrzegając jak stara się prześwietlić moją twarz jakby co najmniej umiał czytać mi w myślach. Odchrząkuje chcąc się pozbyć niechcianych rumieńców, których jego wzrok mi doświadczył. Na moich ustach powraca promienny uśmiech, nie chcąc się zadręczać tematem do którego zapewne nie raz powrócimy.

Trzeba wykorzystać fakt gdzie się obecnie znajdujemy. Wzruszam bezwiednie ramionami, podążając szlakiem do którego ma nas zaprowadzić GPS. Niby byłam tam już raz na dodatek z Bart'em, ale w obcy mieście ciężko o zapamiętanie każdego skrawka ziemi. - Niespodzianka to niespodzianka. - Oznajmiam wymijająco co przyjmuje z cichym cmoknięciem, ale kiwa z cienkim uśmieszkiem głową. - Może ty mi za to powiesz, co doskwiera mojemu bratu? - Ciągnę go nieznacznie za rękę, mając na względzie jego dziwne zachowania ostatnimi czasu. Jakby i jego coś zaczęło dręczyć.

Mężczyzna uchyla usta, ale po chwili namysłu ponownie je zamyka. Czyli to znak, że musi coś wiedzieć. Spoglądam na niego z mocno uniesionych brwi, mając nadzieje, że to coś pomoże. - Nie powiedział Ci? - Okej, przystaje w miejscu czekając aż zacznie mówić. Na mój ruch, rzuca okiem w miejsce do którego zapewne mieliśmy zmierzać wypuszczając ociężale powietrze z płuc. - Chyba zamierza się oświadczyć... - Mówi to z niepewną miną, ale mając na względzie to co przed chwilą powiedział, nie zauważam tego będąc teraz myślami zupełnie gdzie indziej.

- Skąd to wiesz? - Ożywiam się, zupełnie nie spodziewając się takiego ruchu ze strony mojego brata. Mało co mówił o rodzinie i o dalszych krokach w tym, a tutaj zaskoczył mnie.

- Widziałem pierścionek. - Nie mogąc dłużej znieść tego postoju, stara się jako pierwszy ruszyć szlakiem którym przewodziłam. Oszołomiona, pozwalam mu przejąć pałeczkę, dopiero po kilku minutach orientując się z jego reakcji.

- Jest coś jeszcze? - Może to nie wszystko co ma w tej kwestii do powiedzenia. Zawieszając na mnie wzrok, czuje się jakby już i tak jej za dużo zdradził. Skoro nic jej o tym nie powiedział, to może miał w tym jakiś swój ukryty cel lub powód.

- Czy dla ciebie ta sytuacja jest dosyć...dziwna? - Zaczyna obsesyjnie trząść dłonią, może tylko ich dwójka dostrzega absurd w całej tej sprawie. Widząc jej brak zrozumienia, wykłada całość za jednym zamachem. - Boi się co sobie pomyśli o tym Marii, szczególnie w obecnej chwili

- Myślę, że nie będzie robiła mu żadnych problemów. - Urywam mu w połowie, przeczuwając już do czego zmierza. Może nie znałam jej tak dobrze jak mój brat, ale wiem iż na pewno uszanuje jego decyzje i chęć ruszenia dalej. Hiszpan kiwa w zrozumieniu głową, ale po jego napiętej twarzy widać gołym okiem, że to nie wszystko. Zachęcam go spojrzeniem, aby całkowicie się przede mną przełamał. Zbywa to jednak, posyłając mi słaby uśmiech.

Dalszą część wędrówki pokonujemy już w ciszy, co jakiś czas rozgląda się w zaciekawieniu chcąc zgadnąć co dla nas przygotowałam. Sama zaczynam szukać wzrokiem mojego pomocnika, który miał tu na nas czekać. Jak tylko nasze oczy zrównują się ze sobą, zaczynam machać do niego co przyciąga wzrok Kepy. Spogląda po nas, na pewno nie spodziewając się, że do naszego małego grona dołączy jeszcze jedna osoba.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz