[30] Can I Be Her [30]

136 12 4
                                    

- Na którą jesteście dokładnie umówieni? - Przemieszczamy się z kolejnej alejki do drugiej, ale patrząc na to ile dzisiaj zwiedziliśmy sklepów, to nie wiem ile starczy mi sił na późniejsze zwiedzanie jarmarku. Ten rok akurat nie idzie po naszej myśli, bo to pierwszy taki czas gdzie spędzimy go w znacznie większym gronie. Co poskutkowało, że kompletnie zapomnieliśmy o przygotowaniu prezentów na święta. Nawet nie chce spoglądać na czas ile w zasadzie go pozostało, bo patrząc na rezultaty naszych poszukiwań, to wyjdziemy stąd z niczym. Tłumy wcale tego nie ułatwiają, ale głównie to nasza wina, że tak późno się za to zabrałyśmy. Coś mi się widzi, że leniuchowanie w tym miesiącu nie będzie częstym zajęciem.

Ledwo udaje mi się zablokować telefon, a na wyświetlaczu już migocze powiadomienie od Kepy z informacją, że za dosłownie pięć minut powinien dotrzeć. Powracam do niej z przepraszającą miną, bo nie zdążyłyśmy jeszcze wszystkiego zrobić. - Za moment już będzie - Wyduszam pospiesznie pisząc mu pod jakim sklepem będę na niego czekać. Dopiero tuż po wysłaniu tego dochodzi do mnie obecna cisza. Spoglądam na twarz kobiety, która w ogóle zdaje się nie zwracać na mnie uwagi, a oczy ma głównie utkwione w jednej ze sklepowych witryn. Podążam za jej wzrokiem, ale widok jaki zastaje miesza się z jej wcześniejszym przekonaniem. Temat ciąży ograniczał się do zdawkowych wypowiedzi, a sama ona wolała wchodzić w ten stan ostrożnie. Widocznie nastąpiła kolejna zmiana. Teraz obie przyglądamy się dziecięcym szpargałom, chociaż u mnie dominuje też zmieszanie na tle tego gdzie obecnie jestem. Fantazjowanie zwykle zostawiam w nieco mniej zatłoczonych miejscach.

- Spójrz tam. - Nakierowuje mnie palcem w odleglejszy punkt, a dokładnie w miejsce przeznaczone dla wystawy ze śpioszkami. Widocznie musimy myśleć o tym samym, bo spośród tych wszystkich świątecznych wzorów wyróżnia się jeszcze jeden. Decyduje się wejść do środka, aby móc lepiej im się przyjrzeć, w zamian Rita znacznie się ociąga z dotrzymaniem mi kroku. Jest więcej rodzajów niż można było się spodziewać. Jest w piłki od koszykówki, czy także w siatkówkę. A nas interesuje głównie ta w piłkę nożną. Przełamując się, zabiera jeden zestaw z wieszaka by przyjrzeć się każdemu osobnemu detalowi. - Jeszcze za wcześnie na takie sprawy. - Z nieco zawiedzioną miną odkłada je z powrotem na miejsce i jako pierwsza decyduje się wyjść ze sklepu.

Przyglądam się jeszcze przez moment komplecie śpioszków, ale jeśli zaczęłabym o tym rozmyślać, to dodałabym sobie kolejną myśl do i tak już przepełnionej głowy. Czuje, że i tak jest tam znacznie więcej myśli niż ja je usiłuje spamiętać. Wychodząc do niej w ogóle nie dostrzegam, jak Kepa zdążył już przywitać się z nią i oboje się we mnie wpatrują. - Cześć. - Przystaje w połowie drogi do nich, ale i tak już za późno by stwierdzić, że rozbawiłam ich tylko na odchodne.

- Hola. - Jeszcze bardziej rozszerza swój uśmiech na moją dezorientacje, z opóźnieniem oddaje jego uścisk co także musiał przyuważyć. Nie chciałabym aby to błędnie odczytał, że moje roztargnienie to wynik naszego spotkania. Chciałabym móc cieszyć się tym dniem, jak on co jest widoczne gołym okiem. Gdybym tylko miała więcej czasu... Będąc cały czas skryta w jego ramionach, dostrzegam jeszcze machającą nam na pożegnanie Rite, która pewnie wolała się już ulotnić. - To wszystko - Nakierowuje wzrok na te wszystkie ozdoby, które już zdążyły zawisnąć na witrynach, czy na samym suficie w galerii. - Ciągle mi o tobie przypomina. - Chichoczę na to stwierdzenie, bo on także zna moją słabość do tego czasu. - Wolisz zacząć od knajpy, czy od razu idziemy na łyżwy. - Widząc u niego to podekscytowanie, aż dziwne się przyznać kiedy ostatni raz próbowałam przekroczyć próg lodowiska. Z tego poddenerwowania, wkładam obie dłonie do kieszeni kurtki byle tylko tego nie dostrzegł. Omiata spojrzeniem najbliżej znajdujące się nam otoczenie, dając mi wolną rękę co do wyboru. Przygryzam dolną wargę, chociaż odpowiedź mam już dawno przygotowaną. Nie zaszkodzi jeśli opóźnię nieco naszą jazdę. Stąd decyzja by pokierować nas w stronę restauracji.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz