Część Druga
Naszą chwilę przerywa nam dźwięk jego komórki. Wysuwam się z jego objęć, by mógł spokojnie zerknąć kto to.
- To mój fizjoterapeuta. - Wyjaśnia, wciąż wpatrując się ekran. - Pozwolisz? Zwykle nie dzwoni do mnie poza ważnymi sprawami. - Przyciska dłoń do ucha, by odrobinę zagłuszyć dźwięki głośnej muzyki.
- Jasne. Będę czekać przy napojach. - Przekrzykuje tłum, patrząc jak odchodzi w kierunku wyjścia z sali.
Przez ten cały czas bycia tutaj, nie miałam jeszcze okazji przyjrzeć się wystrojowi sali. I nie wiem, czy każdy z takich balów ma te sam konkretny motyw przewodni, bo jak dla mnie wszystkie one wyglądają tak samo jak w typowych dla siebie filmach z podobną tematyką. Zawieszone balony do ścian i sufitów, kula dyskotekowa, no i rzec oczywista, ale najważniejsza to poncz z dodatkiem alkoholu.
Chce już postawić pierwszy krok ku stołowi z przekąskami, gdy ktoś odwraca mnie gwałtownie, w swoją stronę przytrzymając się o moje ramiona.
- Hej Kate. - Roześmiany głos Anastazji rozchodzi się po pomieszczeniu. Odrywa się ode mnie, przybierając na twarzy szeroki uśmiech. - Jak się bawisz? - Energia jej nie odstępuje, dziewczyna wygląda jakby wypiła przed samym przyjściem tutaj, co najmniej trzy kubki kawy.
- Właściwie to... - Nie dokańczam, zauważając jej rozszerzone źrenice. Zaczynają dochodzić do mnie nowe podejrzenia, oglądam się za jej ramię w poszukiwaniu jej towarzysza, ale nigdzie go nie odnajduje. - Dobrze się czujesz? - Przyglądam się jej uważnie, chcąc ją uchronić od możliwego niebezpieczeństwa.
- Tak, a czemu pytasz? - Nie potrafi ustać w jednym miejscu, więc kiwa się całym ciałem w rytm muzyki.
- Całe te przygotowanie tego. - Omiatam rękami całą sale. - Musiało wymagać wiele cierpliwości i poświęcenia. - Staram się ją naprowadzić, na to o co mi chodzi. Bo może jednak się mylę, z resztą nie znam jej tak dobrze.
- Wiem. - Lekceważąco wzrusza ramionami. - Dlatego cieszę się, że jest już po wszystkim. Teraz mogę wreszcie zluzować. - Kładzie na moje ramie swoje dłonie, nie przestając wpatrywać się w moją twarz. - Mam nadzieje, że nie gniewasz się o Stefana. - Na wymówienie jego imienia, niewidzialny supeł zaciska mi się w żołądku. - Powiedział, że już nie jesteście razem, a mi w ostatniej chwili wypadła osoba towarzysząca. - Tłumaczy się, choć wolałabym by sobie już poszła. Jego osoba potrafi zburzyć wszystko.
- Nic się nie stało. - Odsuwam się nieznacznie od niej, wyśilając się by posłajać w jej stronę, wymuszony uśmiech. W samym wejściu wychwytuje spojrzenie Kepy który musiał dopiero co zakończyć rozmowę. Przyuważając mnie, zaczyna wędrować wśród ludzi by dojść do mnie. Mimowolnie rozszerzam swój uśmiech, nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. - Miłej zabawy Ana. - Mówię na odchodne, wpadając z powrotem do jego ramion.
- To był chyba zły pomysł, by zostawiać Cię tutaj samą. - Żali się przyglądając się pozostałym studentom, którzy tańczą na parkiecie w najlepsze. Unoszę głowę z nad jego klatki, trzymając go kurczowo przy sobie za jego koszule.
- Bo? - Unoszę zadziornie brwi do góry.
- Porque eres la más hermosa aquí. - Trąca swoim nosem, wywołując u mnie cień uśmiechu.
- Powiedz lepiej co od ciebie chciał? - Przypominam sobie jego powód odejścia, mając nadzieje, że to nic poważnego. Szczególnie gdy teraz jest jego czas.
- Muszę po prostu oszczędzać ścięgno achillesa. - Odracza ten temat, nie chcąc nam psuć dzisiejszej nocy. - Widziałem, że jest konkurs króla i królowej balu. - Posyła mi zawadiacki uśmiech, obracając moim ciałem dookoła. - Będziesz ¿mi reina?
CZYTASZ
Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]
ActionOboje mieliśmy o sobie zapomnieć, lecz los zdecydował za nas. Ja poszłam swoją drogą, ty bezustannie do mnie wracałeś, chcąc powrócić do tego uczucia, przed którym chciałam Cię uchronić.