[32] Christmas Lights [32]

122 12 2
                                    

- Czas kiedy jestem dla ciebie taki łaskawy, właśnie dobiega końca. - Ledwo kiwam głową na najście Barta. Czując, że nie odpuści i nie przejdzie w inną stronę domu, pozostaje mi jedynie obrócić się tyłem do okna. Stoi nie spuszczając ze mnie wzroku, ale to daje mi kolejny powód by pożałować swojej decyzji. Mija już dzień odkąd postanowiłam powrócić na czas świąt do domu Barta, a już mogę poczuć się oblężona ze wszystkich stron. Pięcioro osób w tych samych pomieszczeniach, gdzie dwójka nie odstępuje każdego na krok... - Zastanowiłaś się co do tej imprezy i Bena? - Na dosłyszenie o co mu chodzi, ponownie obracam ciało w stronę podwórka.

- Jeszcze nie. - Obserwuje w odbiciu jak twarz mu się wykrzywia, ale nawet to już przestaje robić na mnie wrażenie. - Ostatnio ciężko jest mi się odnaleźć w takim tłumie. - Wyznaje, co jeszcze przybliża go do mnie. Przywołuje w pamięci czas w którym każdy z tych osób był w tym domu, a kiedy czekałam na Barta przed ich szatnią. To nie występ, że oceniają Cię pod względem dobrze wykonanego show. Każde z tych spojrzeń jakby zdawało się mieć drugie dno. A ja nie czuje się na siłach, aby udźwignąć podobne odczucia w domu Bena.

I te zmianę u mnie musiał wyczuć i on. Zarzuca obie dłonie na moje barki chcąc przekazać mi tym swoje wsparcie. - Nie twierdze, że nie wychodzisz ze swojej strefy komfortu - Zarzuca mi prześmiewczo, ale mogę przeczuwać o czym jest mowa. - Lecz warto jednak przełamać się i co do innych znajomości. - Klepie mnie na sam koniec w plecy. I dobrze wie jaka będzie moja obrona. - I nie licz, że podłączę do twoich znajomości Bill'a. - Wstrzymuje w sobie powietrze, ale wciąż milczę z odpowiedzią.

- Jego temat to osobna książka. - A raczej odrębny rozdział w moim życiu. Jakby jego część wydawała się być owiana ciągłą tajemnicą. Gdy myślę, że w końcu coś o nim wiem, to znowu wracam do początku jego historii. Chyba bliżej rozwikłania jego życia jest Kepa, który chyba staje się być jego częstym klientem, a bynajmniej odwiedzającym.

- Ale to nie wszystko. - Stwierdza, co nie powinno mnie dziwić. Kepa jest jego konkurencją w wyłapywaniu ze mnie wszelakich emocji i odczuć. Jednak to Bart zna mnie dłużej i ta więź pomiędzy rodzeństwem jest zauważalna. - Od kilku dni chodzisz struta. - Przywołuje mój ówczesny stan, ale żebym sama go nie dostrzegała. Wręcz jestem o to zła na samą siebie, że na wszystkich w około fucze. I to mnie zaczyna niepokoić. Ilekroć zamykam dział związany z Kepa, to on teraz postanowił się obudzić z tego wręcz długiego snu.

- Na waszym ostatnim meczu... A w zasadzie po nim - Wypadałoby nakreślić o co dokładnie chodzi. - Miałam okazje poznać rodzinę Kepy. - Dokańczam, ale głównie skupiam się na jego reakcji, którą dobrze przede mną maskuje. Twarz ma neutralnie nastawioną, ale w środku pewnie toczy ze sobą bitwę myśli. - Zaprosili mnie po waszym następnym spotkaniu do siebie. - Wygłaszam to na jednym wdechu, ale chyba w rzeczywistości liczę, że powie mi co mam dokładnie zrobić z tym faktem. Napotykam jego zastanawiające spojrzenie, ale nic od siebie nie dodaje. - Co myślisz? - Wciąż uważam, że coś mi umyka w tej historii.

- Myślisz, że Kepa mógł wspomnieć im o tobie? - Sam myśli głośno, ale to chyba mało realne by stało się prawdą. Teraz ciężko jest mi określić, jak zachowywała się jego mama przy mnie. Jakby mnie już znała? Z czyiś opowieści... Sam ton jakiego użył, daje mu trochę ostrożności w wyborze słów. Nie jest sam do końca przekonany, co uwydatnia się na mojej twarzy. Stykam się czołem z jego klatką, chcąc jakoś dotrzeć do prawdy.

- Tylko czemu miałby to robić? - Odpowiadam pytaniem na pytanie, marszcząc dogłębnie nos nie do końca zgadzając się z taką wersją. - Byłabym skłonna uwierzyć, że przedstawił by was. - Nakreślam mu jego samego i dorzucam nieobecnego tutaj Edou. To oni byli przy nim przez te wszystkie lata. Wypowiadam to ze znaczną szybkością niżeli zdążę to przemyśleć, czy właściwie ma to wszystko sens. Może Kepa widzi to w innych barwach. Ale na pewno nie ośmielę się mu zdradzić, co zaszło pomiędzy nami na mojej uczelni. To by postawiło całą sprawę w zupełnie innym świetle.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz