[22] Somebody To Die For [22]

175 11 3
                                    

Przymierzam się już któryś raz z kolei do otwarcia oczu, chociaż nawet przed dokładnym rozbudzeniem sceny z wczorajszego wieczoru, zbyt szybko przelatują mi przez głowę. Uśmiecham się mimowolnie na myśl o naszej rozmowie, a także tym iż dotrzymałam swojego słowa i zostałam zamiast odruchowo czmychnąć do siebie. Przekręcam się na lewy bok, napotykając dłonią pustą przestrzeń po drugiej stronie łóżka, gdzie teoretycznie powinien się znajdować Kepa. Unoszę się do pozycji siedzącej odruchowo przykładając palce na szyje, gdzie teoretycznie powinien spoczywać mój nowy prezent. Nie znajdując go tam spoglądam na szafkę nocną, odnajdując go leżącego tuż obok telefonu. Chcąc nie chcąc, moja ręka już tam wędruje by następnie przyjrzeć mu się z bliższej odległości. Cały przebieg wczorajszego dnia poczynając od jego zajścia mnie w kuchni, a zakończeniu na rozmowie o tym, jak oboje skończymy w niedalekiej przyszłości...Szczególnie ciężko się na ten temat wypowiedzieć, gdzie sama nie wiem co postanowię.

Pozostając cały czas w piżamie pożyczonej od Rity, opuszczam swój dawny pokój kierując się w stronę, gdzie słychać czyjeś guzdranie się. Jednak zamiast ujrzeć całą trójkę, moje oczy spotykają się z jedyną osobą obecną w kuchni, czyli Kepa. Opieram się bokiem o próg, chcąc jednocześnie zatrzymać ten moment w głowie na dłużej. Kiedy ostatni raz widzieliśmy się o tak wczesnej porze? Mogłabym powiedzieć, że tuż po naszym pierwszym spotkaniu po długim okresie niewidzenia. Tyle że chwilę po tym już uciekł do siebie.

- Dzień dobry. - Widocznie nie tylko ja postanowiłam pozostać w tym czym się obudziłam. Do jego ciała wciąż przylegają pożyczone od Barta ciuchy. W chwili gdy przechodzę bliżej niego stoi odwrócony do palnika tyłem, by móc mnie bez żadnych skrupułów podejrzeć. Mogłabym przywyknąć do takiego wid...Pospiesznie otrząsam się z dalszego rozmyślania nad tym, woląc posłać mu nerwowy uśmiech który odruchowo odwzajemnia. Przystaje tuż koło niego, złączając kostki ze sobą i spoglądam na to co stara się przygotować.

- Zwykła jajecznica. - Oznajmia już bez cienia jakiegokolwiek entuzjazmu. Chichoczę na jego wybrzmiały brak pewności siebie, wiedząc iż było tak zawsze jeśli mowa o gotowaniu. - Jeśli chodzi o Rite i Barta... - Powraca z uwagą na kuchenkę. - Pojechali do lekarza, a potem rozpoczyna się trening. - Wracam do wczorajszego dnia, tym razem skupiając się na jej chorej dłoni, która odrobinę była moją winą, ale nikt jej nie kazał podnosić czegoś ponad jej siły. Kiwam w zamyśleniu głową, wiedząc co to wszystko znaczy. Zostaliśmy tylko we dwójkę.

- Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś przyrządzonego od ciebie. - Skwierczę tuż przy jego boku, czując się na ten moment osobą najszczęśliwszą. Co dziwne, z powodu zjedzenia z nim zwykłego posiłku. Nawet jeśli musiałabym skłamać co do jego umiejętności.

- Samemu ciężko mi jest to ocenić. - Spogląda na mnie kątem oka, ale uśmiech wciąż pozostaje na jego wargach. Nie mogąc się dłużej powstrzymać. Wynajduje w jednej z szuflad gdzie jeszcze parę lat temu przechowywałam w niej wszystkie przyprawy, i jak widzę nic się nie zmieniło nawet po tej części. Wyjmuje odpowiedni szklany pojemniczek, sypiąc za ramieniem Hiszpana prosto do buchającej parą jajecznicy.

- Myślałam, że w Hiszpanii znacie się na tych wszystkich przyprawach. - Macham mu ją tuż przed samym nosem, na co marszczy w zamyśleniu czoło. Chce już go podpytać o jego reakcje, ale właśnie w tej sekundzie przenosi oczy na moją szyje. Na której obecnie plasuje się od niego  widoczny prezent, na tyle by zatrzymał tam wzrok na dłużej. - Właściwie - Zaczynam to, zdając sobie z czegoś sprawę. - Kiedy byłeś u Billa? - Przy tym pytaniu nie sposób nie zauważyć, jak szybko zaszła w nim zmiana. Przestał mieszać zawartość patelni, patrząc się tępym wzrokiem w przestrzeń. - Nie widziałam Cię tam. - Nagabuje go na tyle, by wydobyć z niego coś czego na pewno nie dostanę od mojego szefa. Przydatnych informacji. Raczej wątpliwe by sprzedał mi cokolwiek, co tyczyłoby się jego ulubionego bramkarza Nie mogli się także spotkać po godzinach pracy, wiedząc jak Bill szanuje swój czas prywatny.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz