Nieubłagalnie zbliżała się w moją stronę jedna, ale znacząca data na kartce kalendarza. Codziennie rzucałam okiem na nią, nie sądząc iż tak szybko przystanie mi się z nią zmierzyć. W zasadzie, to jeszcze nie tak dawno, w ogóle bym nie pomyślała, że ponownie na nich będę. Z głośnym westchnieniem, odkładam na bok w połowie rozpieczętowane opakowanie, by chwycić w dłonie swój telefon, aby po raz setny przeczytać tą samą wiadomość nadesłaną przed samego Hiszpana.
Kep: Liczę, że zjawisz się na moich urodzinach?
Z trudem połykam ślinę, pamiętając dokładnie to zdarzenie, jakbym co najmniej na nowo je teraz przeżywała. Aby jakoś opanować swoje nerwy, pierwsze co zrobiłam po ujrzeniu tej wiadomości to był szybki telefon do Rity. A po tym pojawiła się kolejna obawa. Co ja mam mu do jasnej cholery kupić?! Przecież taki mężczyzna ma już wszystko, czego tylko może zapragnąć. Pomimo kilku pomysłów które wyszły ode mnie i od dziewczyny, żadna nie wymyśliła niczego sensownego. A jego urodziny zbliżają się nieuchronnie, wywołując u mnie coraz większy stres.
Wspominając o stresie. Jest jeszcze coś, co stresuje mnie bardziej od niesprawdzonego prezentu. Odkąd już wiem z kim minionego dnia Kepa spotkał się w tej samej restauracji, w której musiałam się i ja znaleźć... Od tego wydarzenia, wciąż zadaje sobie jedno pytanie. Czy ona także będzie na jego urodzinach? Pomimo iż staram się iść nowym biegiem, nie narzucając na swoje barki starych kamieni z przeszłości. To jednak, nie wiem czy zdołam wytrzymać długo widok ich obojga razem, a także z powrotem poczucie na swojej skórze tego cholernego uczucia, iż znowu byłabym tą drugą. I jego słowa ponownie by straciły wtedy na wartości. Jak do tej daty jest coraz bliżej, muszę powstrzymywać się przed zajrzeniem na jej profil co sekundę, z czystej ciekawości sprawdzając czy aktualnie przebywa w Londynie. Byłabym ślepa jakbym nie zauważyła, że coś jest między tą dwójką. Najbardziej przeszkadza mi fakt, że gdy tylko oczami wyobraźni widzę ich razem, to czuje dziwne kłucie w okolicach klatki piersiowej.
Otrząsam się z dalszego rozmyślania nad tym, powracając do rozpakowywania kolejnej sterty pudeł, zamówionych przez Billa do sklepu. Tuż przy rozpieczętowaniu kolejnego cennego znaleziska, zatrzymuje na nim dłużej wzrok niż robię to w przypadku innych rzeczy. Jest to w kształcie zawieszki lub breloczka. Unoszę ją na okolice oczu, musząc przyznać, że z pierwszym skojarzeniem, nawiązywałaby dla mnie do dwóch złączonych ze sobą rękawic. Zdumiona otwieram szeroko oczy, odczytując z niego więcej niż przypuszczałam.
To musiało przedstawiać czyjąś skrywaną pamiątkę. W środku mieści się miejsce na zgromadzenie tam małego, ale jakże intymnego zdjęcia tylko dla wybranej osoby. Kto wie...Może jakby udało mi się go oddać do naprawy, dodając jednocześnie coś od siebie. Jednak pierwsze co, musiałabym na ten temat pomówić z Bill'em. Choć z tym nie muszę się aż tak bardzo wysilać, jakbym przypuszczała.
- Co tam znalazłaś takiego ciekawego? - Jak tylko zagląda mi przez ramię, mam ochotę podskoczyć aż do sufitu. O mało co, a nie dostała bym przez tego faceta zawału. Chwytam się za klatkę piersiową, rzucając mu oskarżycielskie spojrzenie.
- Musisz się skradać jak jakiś ninja? - Usiłuje uspokoić trochę moje postrzępione nerwy. Mężczyznę jedynie bawi mój stan, nie zwracając sobie nim za bardzo głowy. Zamiast tego, odbiera ode mnie trzymany jak do tej pory przez moje dłonie, drobny przedmiot dokładnie go przy tym oglądając. Pomagają mu przy tym jego niezawodne okulary, którymi jedynie się posługuje w pracy, a także przy czytaniu gazet.
- Wymaga odrobiny pracy, by móc go wystawić do sprzedaży... - Rzuca na mnie okiem zza swój luźno nałożonych okularów, czekając aż coś na to powiem. - No chyba, że istnieje ku temu jakaś ważna przeszkoda, która by mi uniemożliwiła wykonanie tego kroku. - Uchylam usta na jego żartobliwy ton, przeczuwając już iż musiał skądś się dowiedzieć o moich wcześniejszych planach. Albo ten człowiek ma znacznie więcej do pokazania niż sądziłam.
CZYTASZ
Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]
ActionOboje mieliśmy o sobie zapomnieć, lecz los zdecydował za nas. Ja poszłam swoją drogą, ty bezustannie do mnie wracałeś, chcąc powrócić do tego uczucia, przed którym chciałam Cię uchronić.