Obracam się już po raz któryś z kolei na łóżku, od bitej godziny przymierzam się do uśnięcia, ale sytuacja z przed paru godzin zbyt mocno mi to utrudnia. Starałam się wypytać Hiszpana o tego całego Pablo, ale najwidoczniej zbyt mocno musiał mu utrwalić się w pamięci, że nic na to nie odpowiedział. Przez to nasza druga połowa dnia skończyła się na obserwowaniu zachodzące słońca z naszego pokoju i na dodatek w ponurej atmosferze.
Obracam głowę w stronę śpiącego mężczyzny który w tej chwili wygląda jakby nic nie zaprzątało jego głowy. Spokojny i bez jakichkolwiek zmartwień, obracam ciało na prawy bok zarzucając delikatnie na jego czoło dłoń, na ten gest marszczy na sekundę brwi by za moment znów się rozluźnić. Przejeżdżam machinalnie po jego głowie czując pełną abstrakcję na to wydarzenie. - Oj Kepa. - Szepce będąc w tej chwili urzeczona jego osobą. - Przecież wiesz, że nikt z tobą nie może się równać. - Przyglądam mu się jeszcze przez moment, aż do chwili gdy moje powieki same nie postanowią opaść.
Tuż przed samym zapadnięciem się w poduszkę, czuje jak jego ramiona oplatają mnie w pasie ciągnąc mnie w jego stronę na tyle, aż między nami nie będzie ani centymetra przerwy. - Wiem to mi vida. - Jego twarz znika pod kurtyną jej niesfornych loków. Udaje mi się nieznacznie uśmiechnąć na te słowa, ale zbyt mocno ciągnie mnie do spania by mu coś odpowiedzieć.
Czując, że po tej sytuacji minęła zaledwie sekunda, uchylam nieznacznie oczy które pierwsze co to wyłapują mocne strugi porannego światła, wchodzącego do pokoju oświetlając go aż do samego krańca. Strzepuje z twarzy kilka pasm włosów, ukradkiem rzucając okiem na czas na telefonie by w następnej chwili odrzucić go na miejsce wstrzymując w sobie chęć jęknięcia. Przecież nie przestawiłam godziny na lokalną, ale może Kepa zdążył zmienić w swoim telefonie.
Przekręcam się w łóżku i zdziwieniem odkrywam, że mężczyzny nie ma już w naszym łóżku, jedynie co po nim zostało to porozrzucana pościel. Nie mam nawet minuty by zastanowić się gdzie mógł się udać widząc go wchodzącego do środka z naszych drugich drzwi prowadzących do łazienki. Na mój widok unosi brwi, przybierając na twarzy wyraz nieznacznego zdumienia. - Buenos días amor. - Przechyla się w moją stronę całując na przywitanie. Skołowana dzisiejszą nocą dobrze już zdaję sobie sprawę, że minie sporo czasu zanim zacznę normalnie funkcjonować. Udaje mi się wymamrotać słowa przywitania, robiąc mu kawałek miejsca na usadowienie na kolanach po mojej części materaca. - Wybacz za wczoraj... - Nerwowo przeczesuje palcami swoje włosy, spoglądając na mnie z pod uchylonej głowy. - Pablo należy do przeszłości a my teraz powinniśmy cieszyć się tym wspólnie spędzonym czasem.
- I cieszę się, że wreszcie to do ciebie dotarło. - Widząc, że wrócił mu dobry humor przysiadam na jego złączonych nogach trzymając się kurczowo jego szyi i rzucając mu szelmowski uśmiech gdy tylko zaczyna podłapywać mój nastrój. - Która godzina? - Zaczynam smyrać go czubkiem nosa po jego policzku wywołując u niego gwałtowne nabranie powietrza. Rozciągam usta w szerszym uśmiechu czując na swoich biodrach jego dłonie.
- Zmieniamy plany. - Przerzuca mnie znów na łóżko, ale jednak zamiast do mnie dołączyć rozprostowuje nogi włócząc nimi w stronę naszych bagaży. - Chyba, że chcesz do mnie dołączyć na poranny jogging? - Unosi głowę z nad otwartej walizki wygrzebując z niej swoje czarne dresowe spodnie i bluzę do kompletu. Wznoszę się wyżej na pościeli jeszcze wyżej unosząc brwi z tej sytuacji.
- Do czego? - Rozkojarzona takim obrotem spraw uważnie go obserwuje jak wkłada na siebie górną część ubioru. - Od kiedy ty biegasz? - Nigdy nie widziałam go w takiej sytuacji poza treningami, zwykle bardziej preferował jazdę na rowerze za co z całego serca podziękuje.
- Staram się biegać dwa razy w tygodniu, przed samym świtem. - Tłumaczy, przechodząc w moją stronę będąc już w pełni gotowym do wyjścia.
- W porządku... - Przenoszę wzrok na swoje dłonie zaciekawiona jedną czwartą tego co powiedział. - Która jest w ogóle godzina? - Zapytuje wreszcie przypominając sobie powód o który chciałam się go zapytać.
CZYTASZ
Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]
ActionOboje mieliśmy o sobie zapomnieć, lecz los zdecydował za nas. Ja poszłam swoją drogą, ty bezustannie do mnie wracałeś, chcąc powrócić do tego uczucia, przed którym chciałam Cię uchronić.