Possibility - 51

73 5 9
                                    

Perspektywa Barta

Przebieram się pospiesznie w swoje codzienne ubranie upychając do wnętrza torby treningowej mój strój. Nie skupiając się zbytnio na rozmowach pozostałych osób w szatni zarzucam ją sobie na ramię chcąc jak najszybciej wyjść z pomieszczenia nie będąc przy tym zauważonym. Właściwie to byłbym zdziwiony gdyby teraz ktoś zaprzątał by sobie moją osobą głowę, zbliża się wielkimi krokami mecz o wyjazd do Dubaju a tam może i kolejny puchar. Przez to Tuchel wyciska z nas każdy możliwy mięsień by być za w czasu sprawnym i gotowym.

Jednak rozpoczęcie nowego tygodnia wiąże się jeszcze z jeszcze jedną sprawą do załatwienia. Wyszukanie informacji o jego miejscu zamieszkania wcale nie było trudne do zdobycia, szczególnie gdy jest się zawodnikiem Chelsea. Zwykle staramy się unikać takich 'korzyści', ale teraz nie ma odwrotu wiedząc, że koleś ewidentnie musi być ustawiony do pionu.

Tylko to nie jedyne co w tej chwili spędza mi sen z powiek, złość jaką odczułem po dowiedzeniu się od niej całej prawdy, zdążyła już dawno wyparować. Teraz jedyne co czuje to cholerne wyrzuty sumienia, że zamiast być przy niej, wspierać ją. To oczywiście musiałem wszystko spieprzyć dodając do pieca swoje 'cenne' trzy grosze. Wiem, że to znacznie pogorszyło sprawę, więc wcale nie dziwi mnie fakt, że w ogóle się do mnie nie odzywa.

Właściwie, z tego co udało mi się dowiedzieć, to nawet odcięła się na te chwilę od Rity. Dziewczyna wcale nie musiała mi się na ten temat żalić, to widać jak często zerkała przez te kilka dni w stronę telefonu z nadzieją, że tamta coś napiszę. Jedyną niewiadomą jest jej związek z Kepa, odkąd tylko przyjechał na trening, także był jakiś przygaszony. I teraz przydał by się nasz ekspert od takich spraw, ale teraz walczy o swój puchar na zupełnie innym kontynencie.

- Hej. - Przekręcam szyje w stronę jak się okazuje Hiszpana, który musiał wziąć przykład ze mnie chcąc jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca. Wykorzystując to, że sam przyszedł się ze mną pożegnać, zaczynam temat mojej siostry.

- Kate się z tobą kontaktowała od piątku? - Drapie się po głowie chcąc przyjąć najzwyklejszą postawę, by nie domyślił się, że coś tu nie gra.

Na moje słowa marszczy czoło pochylając głowę do przodu wpatrując się na ten moment w chodnik. - Nie... - Jego zawahanie w głosie jeszcze mocniej mnie utwierdza, że żadne z naszej trójki nie ma z nią żadnego kontaktu. - A coś się dzieje? - Zmienia swoją minę na bardziej zmartwioną odwracając się twarzą w moją stronę.

Gryzę się w język przed powiedzeniem pierwszym o czym pomyślę, przyjmuje za to jego postawę zaczynając bliżej przypatrywać się każdej cegiełce z osobna. - U mnie cisza... - Kilkukrotnie macham w około kluczykami od auta, przystając przy swoim pojeździe. - Dlatego jadę coś naprawić. - Prostuje się chcąc na niego spojrzeć, ale po swojej lewej go nie dostrzegam. Odwracam się do tyłu zauważając, że stoi oddalony ode mnie o parę metrów i spogląda nieprzytomnym wzrokiem przed siebie. - Wszystko gra? - Wracam do niego, nie przerywając tym samym wpatrywania się w niego.

- Chyba schrzaniełem. - Przyznaje, po czym jego ramiona drastycznie opadają. Zakładam ręce na biodra widząc, że zaczyna unikać mojego wzroku. - Myślałem, że zbyt mocno się pospieszyliśmy z nami...

- Czy ty chcesz mi powiedzieć - Syczę przez zaciśnięte zęby, przymykając na moment oczy chcąc przetrawić to co przed chwilą powiedział. - Powiedz mi tylko, że tego nie zrobiłeś. - Cisza jak po tym ustaje, jeszcze mocniej uderza mnie ze zdwojoną siłą. - Choć jeden z naszej trójki, mogłeś zachować się przyzwoicie! - Warczę czując, że emocje zaczynają brać nade mną górę. Brunet zauważa jak zaciskam dłonie w pięść, unosząc na ten gest brwi nie ruszając się przy tym z miejsca. - Nie dość, że ja zachowałem się chujowo to ty musiałeś wziąć ze mnie przykład!?

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz