One Good Move - 80

32 3 8
                                    

- Jesteś tego absolutnie pewna? - Rita nie daje za wygraną, stąd też podąża za mną przez znaczną część domu. 

- Tak. - Dodaje z naciskiem, po czym krzywie się na samo usłyszenie mojego głosu. Zdążyło upłynąć dwa tygodnie od tego incydentu, ale mój głos nie zdążył wrócić do siebie. Dobrą informacją jest, że odbyło się bez niezbędnej operacji a skończyło na co tygodniowych wizytach rehabilitacyjnych. 

- A Kepa przynajmniej o tym wie? - Zatrzymuje się w pół kroku, czym ostatecznie zdradzam się jej od razu. Moja mina także musi pozostawiać wiele do życzenia, bo pierwsze co wykonuje to przysiada na najbliższym krześle ciągnąc mnie ze sobą. - Gadaj co wiesz. - Nakazuje, ale i tak nie da się ukryć, że chwilowo utraciła swój pazur. Mając pod opieką małe dzieci, traci się poniekąd swoją władzę oddając ją w ręce mniejszych od siebie. To ta dwójka nimi rządzi.

- Czy chciałabyś mu o tym powiedzieć? - Posyłam do niej aż przesadny uśmiech, po którym jedynie wyostrza swój wzrok. - Ostatnio mnie zaczyna męczyć. - Poddaje się opuszczając w dół ramiona. - A raczej siedzi mi na ogonie. - Poprawiam się, używając znacznie pewniejszego określenia. - Najchętniej by mnie w ogóle nie zostawiał samej! - Unoszę się, chociaż wcale nie mijam się z prawdą. Skaczę nade mną jak jakaś osika, a prawdą jest iż nie czuje się jakoś inaczej. - To nie jest śmieszne! - Grzmię na jej chichot, który jednie się zwiększa na moją groźną minę. - Miałaś pretensje do Barta, że musiałaś zrezygnować z pracy w szóstym miesiącu - Zaczynam, czując nie mają satysfakcje na widok jej ponurej twarzy, która stosunkowo szybko do niej powróciła. - Nawet nie chce bym wróciła do Bill'a. - Nie jest to jeszcze pełny miesiąc, a już czuje się jakby traktował mnie jak obłożnie chorą. - I nawet jeśli tego nie powie, to widzę ten jego uśmieszek jakby chciał powiedzieć 'to przez hormony'. - Wyolbrzymiam to nieco, ale widząc w jej zamyśloną minę, śmiem podejrzewać iż tylko przywołałam jej obraz z przeszłości. 

- Myślą, że wszystko wiedzą. - Nakreśla swoją opinie, ale jej głos pozostaje utkwiony w otchłani. Osadza na mnie wzrok, ale jej cisza zdaje się być jeszcze gorsza. - Kepa nie wie, że jeszcze mu się oberwie za to w niedalekiej przyszłości. - Kusi by poprzeć jej słowa, ale gdy tylko mnie do siebie przyciąga na sam koniec dnia, cała złość ze mnie ulatuje. Jakby specjalnie wyłapał jak mnie podejść, co niestety przynosi efekty tylko dla jego strony. 

- Czyli mogę liczyć na twoje wsparcie. - Oznajmiam zmieniając temat, ale to także przykrywka na dosłyszenie nowych dźwięków na zewnątrz. 

- Wyrzucić wszystko za jednym zamachem. - Podziela się swoim pomysłem w tym samym czasie, kiedy w drzwiach staje Bart trzymając za rękę Nevana. To jego kolejny dzień wizytacyjny w nowej szkole, ale w tym przypadku został już w pełnym czasie. Nam pozostało pilnowanie Rosie. Właściwie odkąd tylko powróciłam do domu, zaczęła odwiedzać mnie częściej ciągnąc przy okazji resztę domowników. Wcześniej przychodziła sama, a na Barta spoczywała wtedy opieka nad nimi. Czyżby już szykowała mnie na swoje? 

- Mam nadzieje, że ta kwestia nie dotyczyła mnie. - Jak zwykle Pan gumowe ucho, ale pomijam jego zaczepkę woląc przyglądać się kroczącemu ku nas Hiszpanowi. Lecz widząc w jego dłoniach siatki z jak mniemam zdrową żywnością, chyba wyśle go z powrotem po normalne zakupy. - Tak - Bart dostrzegając moją minę, sam spoglądam dokładnie w to samo miejsce z podobnym wyrazem twarzy. - Też liczę na to, że nie zostajemy u nich na kolacji. - Wskazuje na obie torby jednocześnie odwracając się od alarmującego wzroku Kepy. 

- Jest szansa, że będę mogła się z wami zabrać? - Wyjąkuje, mając już powoli dość tych zastrzeżeń dotyczącego mojego jadłospisu. Rita uskakuje ze stołka barowego, pocierając moje ramiona w geście pożegnania. 

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz