From Now On - 46

77 9 5
                                    

- To... dowiem się w końcu gdzie mnie zamierzasz porwać? - Z nieukrywaną nadzieją w głosie, wpatruje się wyczekująco w stronę Hiszpana który aktualnie jest skupiony na jeździe w stronę lotniska.

- Czyżby wczorajsza lekcja na temat cierpliwości nie poskutkowała? - Prycham na jego bezczelną uwagę skupiając się teraz na widokach za oknem.

- Jeszcze Ci się za to odwdzięczę. - Mówię to przez przyciśniętą dłoń do ust czym wywołuje z jego strony cichy śmiech.

- Było by miło. - Strzepuje z rozmachem jego dłoń z uda, co wprawia go w jeszcze weselszy nastrój. - Pamiętaj, kto od miecza wojuje, ten od miecza ginie. - Dźga mnie palce w ramię skręcając teraz w główną drogę, po której będzie już widoczne lotnisko.

- Ja bym się obawiała o swój miecz. - Mruczę zbyt mocno skupiona na rozpamiętywaniu innej przygody z lotniskiem, a raczej z lataniem. Spoglądam ukradkiem na swoją dłoń na której jeszcze niedawno gościł pierścionek kogoś innego. Osoba która była niby mi bliska a okazała się zupełnie obca. Z roztargnieniem zaczynam jeździć opuszkiem palca po serdecznym przypominając sobie przebieg tego dnia, od początku do samego końca.

- Wszystko w porządku? - Kepa po kilku minutach ciszy coraz częściej zerka w jej kierunku, widząc jej zamyśloną minę i stały punkt oczu utkwiony w dłoniach napawa go coraz głębszym niepokojem.

- Taa... - Mamroczę w odpowiedzi zaciekle coś analizując. - Po prostu - Milknę, przekręcając głowę w jego stronę skanując go przy okazji całego wzrokiem. Otwieram usta chcąc skończyć swoje myśli, ale czym mocniej o nich rozmyślam tym bardziej zmarszczone jest moje czoło. Hiszpan widząc mój obecny stan coraz bardziej przymierza się do zatrzymania na środku jezdni. - Wiesz czemu byłam ze Stefanem? - Ściąga brwi na to pytanie za nic go sobie nie wyobrażając w takiej chwili. Niemrawo kręci głową obawiając się usłyszenia dalszej części.

- Nie. - Chrząka poprawiając się w miejscu, dostrzega spoglądając w stronę kierownicy jak zaczął ściskać jej poręczę, na tyle by zbielały mu knykcie. Stara się rozluźnić uścisk, ale zamiast sobie pomóc to dokłada do swojego samopoczucia ścisk w sercu. Zawsze taki czuł gdy nachodzono na ich temat, a on musiał być tym słuchaczem który z jednej strony pragnął wiedzieć co się u niej dzieje, a z drugiej gnębiło go to uporczywe uczucie porażki które nie było choć w małym stopniu porównywalne do przegranego meczu.

- Spokojnie. - Blondynka śmieje się nerwowo widząc jego obecny stan, kładzie dłoń na jego ręce chcąc go choć w małym stopniu uspokoić. - Chodzi mi tylko, że ten właściwy - Rzuca mu sugestywne spojrzenie. - Był poza moim zasięgiem. - Tłumaczę widząc jak z każdą chwilą jego oczy łagodnieją. - Widocznie - Speszona jego nieustającym spoglądaniem na mnie, opuszczam wzrok na swoją dłoń byle by nie spojrzeć na niego bo zdaje sobie sprawę, że wtedy już by nic nie zdołała wypowiedzieć. - Musiało dotrzeć do mnie, że bez względu na to czy wróciłam, ty i tak byś ze mną nie był... - Przynajmniej tak wyglądały początki mojego powrotu. Dopiero iskra zapaliła się na jego urodzinach, a z każdym kolejnym miesiącem tkwiliśmy w czymś tak skomplikowanym dla nas, że nie sposób nazwać to normalną relacją.

- Cariño. - Delikatnie ściska naszą dłoń chcąc z powrotem przywołać moją uwagę na sobie. I tak czuje już, że moją twarz zdobią pokaźnej ilości wypieki. Jednak przełamuje się spoglądając wprost w jego oczy które skanują teraz każdy centymetr mojej twarzy. - Kto wie, może coś by z tego wynikło gdy zakończyłem związek z Andrea.

- Ale ja postanowiłam uciec. - Dopełniam wiedząc po czyjej stronie leży wina. - Posyła mi karcące spojrzenie nie zgadzając się z moimi słowami.

- Nie myśl tak o tym. - Wsuwa za ucho kosmyk moich włosów, przesuwając palcem po całej jego długości. - Potraktuj to jako lekcje, dzięki której jesteśmy tutaj. - Wskazuje z rozbawieniem na swój samochód, jednocześnie sprawdzając czas jaki im został na dojechanie na miejsce.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz