One Last Time - 56

72 4 0
                                    

Czas znacząco spowolnił. Widząc ją tuż przed sobą, mój oddech ugrzązł w moim gardle, a po krótkiej chwili, całkowicie się zatrzymuje. Gdy tylko moje oczy zrównały się z jej, może minęła zaledwie sekunda, odkąd postanowiłam rzucić się w jej ramiona. Dziewczyna po takim nacisku mojego ciała, cofa się kilka kroków do tyłu. Z jej ust pobrzmiewa cichy chichot, jednocześnie przyciskając mocniej swoją głowę do mojego ramienia.

Nie wiem ile tak stoimy, ale tuż po tym przywitaniu i odsunięciu się nieznacznie od niej. Dochodzi do mnie powaga sytuacji, w której mnie postawiono. Hotelowe światło, padające z żarówki na jej twarz, pozwala mi się bliżej przyjrzeć jej suchej i pozbawionej barw skórze, która jest o kilka tonów bledsza, niż ja ją zapamiętałam. Do tego jej zarzucona chusta na głowę, przykrywająca częściowo, brak jakichkolwiek włosów na jej głowię.

- Marii. - Szepcze, czując pod powiekami niekontrolowane strużki łez, wydobywające się jedno po drugim i zjeżdżające po całej długości mojego polika. Widząc mnie w takim stanie, kobieta obniża wzrok na nasze złączone dłonie, zaciskając swoje wargi by samej się nie rozpłakać. - Co się dzieje? - Choć znam już odpowiedź na swoje pytanie, wolałabym by to ona wyjaśniła mi o co dokładnie tutaj chodzi.

- Może usiądziemy? - Wskazuje ruchem podbródka na łóżko mieszczące się za nami. Energicznie kiwam głową, sądząc iż może to nieco odciążyć ją od ciągłego stania, kierując się tam chce po kryjomu otrzeć mokre smugi łez, pozostałe na mojej twarzy. Daje jej chwilę, aż nakieruje myśli na właściwy tor, po cichu ciesząc się iż znów mogę ją ujrzeć. Choć samo usłyszenie tej historii, może zadać mi kolejny cios. - Zapewne wiele się pozmieniało przez te kilka lat - Unosi na moment kącik ust do góry, by w następnej chwili znów powrócić do pustego wpatrywania się w przestrzeń. - Wiem, że Bart już zdążył ułożyć sobie tutaj życie. - Dochodzi do mnie co ma na myśli, czując się w tej chwili jakbym to ja za tym wszystkim stała. Ogarnia mnie wstyd, choć sama nie do końca wiem, czym on jest podyktowany. - Jak widać, kolorowe włosy nigdy mu się nie znudzą. - Sama się śmieje ze swojego żartu.

- Jeśli chodzi o Rite....

- Jest w porządku. - Przerywa mi, wiedząc do czego zmierzam. - Właśnie tego chciałam - Przykrywa moją dłoń swoją, czując jak zamiast ciepła, ogarnia mnie jeszcze większy chłód. Staram się pominąć to spostrzeżenie, nie chcąc przerwać tej na wpół rozpoczętej rozmowy, moim wyciem. - By znalazł tutaj szczęście...nie tylko w piłce. - Nie wiem jak ona daje radę być taka spokojna, ja ostatkami sił powstrzymuje swoje ciało od nieustającego drgania, usiłując zatrzymać to w swoim wnętrzu. - Z resztą - Przez moment jej wzrok staje się pusty, jakby to co zamierzała następnie powiedzieć, wymagało od niej włożenia w ten stan nie lada wysiłku. - Ja w zupełnie innej sprawie.

- Więc o co chodzi? - Czując jak rozsadza mnie w środku, od negatywnych emocji, chce się skupić na jej słowach, sądząc iż przynajmniej one pozwolą mi jakoś przetrwać te chwilę. Jakbym miała być szczera, to inaczej zaplanowałabym te nasze pierwsze spotkanie po latach. Obie wpadamy sobie w ramiona, śmiejąc się i wspominając dawne dzieje. A to wszystko, zderza się z prawdziwym obliczem rzeczywistości, niezbyt przyjemniej i ciężkiej do przyjęcia. Staram się zdusić w zarodku, narastające z każdą chwilą nowe pokłady nieokiełznanej burzy gromadzącej się w moim wnętrzu.

- Tuż po waszym odejściu, nie było dnia abym o was nie myślała. - Świetnie, kolejne wyrzuty sumienia. Sama przypominając sobie ten okres, muszę przyznać przed samą sobą, że dla osiemnastolatki to co się zostawiło w danym miejscu, pozostało dokładnie tam gdzie je porzuciłam. Z biegiem lat, człowiek zaczyna doceniać całe swoje życie i ludzi którzy do niego weszli i jakie emocje towarzyszyły wraz z nimi. - Często wyobrażałam sobie, jak to by było jakbym jednak wybrała się tam z wami.

Siempre Brillaras [Kepa Arrizabalaga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz