6.

96 12 45
                                    

Z dedykacją dla ninkakawainka 😘

Kolejne dni były przeplatanką ćwiczeń wzmacniających nasze kondycje i siłę mięśniową, a także nauki o tytanach, o tym, jak je zabijać, o podstawowych strategiach wojskowych poszczególnych korpusów oraz struktury wojska w ogóle. Po zajęciach teoretycznych zwykle szliśmy na plac treningowy ćwiczyć balansowanie na linkach.

Niektórym szło słabo, ale dawali radę, inni z każdym dniem stawali się pewniejsi w utrzymywaniu równowagi, a byli też i tacy, którzy tych zajęć w ogóle nie potrzebowali. Mogliśmy ten czas spożytkować na dowolne zajęcia samorozwojowe, byle zgodne z programem szkolenia.

Szkoda, że jednym z tych trenujących musiał być Armin. Chłopak był niesamowicie bystry, ale ze sprawnością fizyczną ciężko u niego. Liczyłam, że pomoże mi trochę z teorią. Nie pochodziłam z tego świata, a przynajmniej ta świadoma część mnie, przez co nie do końca orientowałam się w polityce tego ukrytego za murami kraju. Wiedziałam, że jest tu król, że jest szlachta, że w zasadzie jest to państwo wojkowe. Ale to wszystko znacząco różniło się od tego, co znałam z lekcji historii czy nauk społecznych w mojej szkole. Tu wszystkiego musiałam się uczyć od początku.

Zawsze byłam dobrą uczennicą i przyswajanie nowych informacji nie stanowiło dla mnie większego problemu, jednak czasami potrzebowałam nieco wsparcia, a tutejsi nauczyciele nie należeli do zbyt pozytywnie nastawionych do studentów. Dlatego właśnie liczyłam na Armina.

- Jesteś dziwna, wiesz? - odezwała się do mnie czarnowłosa dziewczyna z dwoma kitkami, która skończyła serię brzuszków.

- Wiem. Ale nie wiem dlaczego ty też tak uważasz - odpowiedziałam jej, żartując z samej siebie.

- Czemu nie ćwiczysz, jak inni, tylko siedzisz z nosem w książce? - usiadła obok mnie i kontynuowała przesłuchanie.

- Każdy miał się zająć tym, co idzie mu najgorzej. Oni więc wzmacniają swoją siłę, a ja się dokształcam - powiedziałam unosząc nieco książkę do góry i lekko nią potrząsając. - A ty? Z czego jesteś kiepska?

Mina spojrzała na mnie spode łba. Widocznie nie chciała przyznawać się do swoich słabości. No bo w sumie kto by chciał.

- Utrzymywanie równowagi nie sprawia mi już trudności, ale strasznie się przy tym męczę i potem wszystko mnie boli - odpowiedziała po chwili ciszy, spuszczając wzrok.

- Widocznie masz słabe mięśnie. Niby to uprząż nas trzyma, ale jednak trzeba mieć trochę siły, żeby się w niej utrzymać. Poza tym niedługo pewnie zaczniemy treningi ze sprzętem, a on trochę waży więc będzie tylko trudniej. Wzmocnienie siły mięśni to podstawa. Inaczej nie dasz rady - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od książki.

Nie wiedziałam dlaczego jej doradzałam. Może lepiej dla niej, żeby odeszła na nieużytki, niż zostawała w wojsku... Kiedy na nią patrzyłam, oczami wyobraźni widziałam ten grymas bólu, który malował się na jej twarzy, gdy jej ciało uderzyło o ścianę budynku... Tak bardzo nie chciałam, żeby zginęła w Troście...

- To prawda... Jestem słaba. Ale nie poddam się i będę ciężko trenować, żeby stać się najlepsza i w końcu dostanę się za wewnętrzny mur, gdzie jest mój brat! - zawołała pełna determinacji.

Zaskoczyła mnie. Nie miałam pojęcia, że ma rodzeństwo, ani tym bardziej, że jej brat jest żandarmem.

Naprawdę wiele osób tutaj chce dostać się do Żandarmerii, a każdy z nich ma swój własny motyw. Jean chciał wygodnego życia, Marco służyć królowi, a Mina pragnęła dołączyć do brata. A może chciała coś udowodnić? Może sobie, może rodzinie?

Znając przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz