31

37 5 55
                                    

To boli! - Krzyknęła i odepchnęła od siebie blondynkę ostatkiem sił, kiedy ta kolejny raz ją ugryzła i jeszcze mocniej ścisnęła pierś.

Dziewczyna objęła się rękami, zasłaniając ciało przed dalszym naporem młodszej. W jej oczach gościł czysty strach i kompletne niezrozumienie. Cholernie się bała i drżała na całym ciele. Pojawiły się łzy. Co też w nią wstąpiło?

Naraz Annie oprzytomniała. Dostrzegła przerażony wyraz twarzy brunetki i nie potrafiła zrozumieć, jak mogła doprowadzić ją do takiego stanu. Przecież chciała się o nią troszczyć, ponad wszystko chronić. A zamiast tego sprawiła jej ból i wywołała strach. Chwiejnie odsunęła się od niej i przyłożyła drżące dłonie do ust.

- Przepraszam. - Wyszeptała z przerażeniem i łzami w oczach.

Dotarło do niej co zrobiła. Ogarnął ją nagły chłód, jakby milion lodowatych igieł wbijało się na raz w jej ciało, by ukarać ją za to, jak się zachowała. Poczucie winy zżerało ją od środka. Chciała uciec. Wyjść stamtąd i więcej nie pokazać się na oczy ukochanej. Nie. Nie zasługiwała, by tak ją nazywać. Nie po tym, jak ją potraktowała.

- Przepraszam... - Szepnęła raz jeszcze.

Nie potrafiła się zdobyć na nic innego. Nic więcej nie przechodziło jej przez gardło, choć chciała się wytłumaczyć i błagać o wybaczenie. Niepewność i strach wdarły się do jej umysłu, zatruwając pogląd na rzeczywistość. Teraz na pewno ją straci.

Zefi stała przed młodszą w bezruchu, nadal obejmując się ramionami i ciężko oddychając. Nie rozumiała. Niczego już nie była pewna. Chciała być z Annie. Kochała ją i pragnęła, ale nie tak. Nie w taki sposób. Nie tak gwałtownie.

- Co w ciebie wstąpiło? - Zapytała drżącym głosem.

Nigdy nie była w takiej sytuacji. Zawsze myślała, że takie rzeczy zdarzają się innym, ale nie jej. Bo i jak? Przecież dotąd z nikim nie była. Z żadną osobą nie dzieliła ani uczuć, ani fizyczności. Annie była dla niej pierwsza we wszystkim. Nie spodziewała się, że blondynka stanie się tak natarczywa...

- Przepraszam! - Krzyknęła, nie kontrolując ani tonu z jakim mówi, ani spływających po policzkach łez. Zakryła dłonią usta, orientując się jak głośno się odezwała. - Przepraszam...

Musiała stamtąd wyjść, nie mogła spojrzeć jej w oczy, nie potrafiła znieść widoku zapłakanej i przestraszonej brunetki. Sama do tego doprowadziła i to bolało ją najbardziej. Nie mogła sobie wybaczyć tego co chciała zrobić. Nie po tym, co sama kiedyś przeszła.

Zacisnęła w złości zęby i z zaciętym wyrazem twarzy zrobiła krok do przodu. Złapała za klamkę, pociągając za nią i odpychając tym samym stojącą przy drzwiach dziewczynę. Ucieczka to jedyne na co było ją w tej chwili stać. Chciała zniknąć. Zawaliła, znowu dała plamę. Pierwszy raz zaczęło jej prawdziwie na kimś zależeć i w jednej chwili musiała wszystko spieprzyć.

Jakież było jej zdziwienie gdy poczuła ciepły dotyk na swoim nadgarstku i łagodne szarpnięcie za rękaw bluzy. Zaskoczona powiodła wzrok w tę stronę i zobaczyła wpatrującą się w jej rękę brunetkę.

Zefi złapała ją za mankiet, delikatnie muskając odsłoniętą skórę powyżej dłoni. Nie chciała, by odeszła. Nie mogła kolejny raz pozwolić jej uciec. Nie mogła jej stracić. Nie przez własne, głupie lęki. Przełknęła ślinę i starając się kolejny raz nie rozpłakać zacisnęła mocniej palce na trzymanym materiale.

- Nie odchodź... - Szepnęła drżącym głosem.

Serce blondynki zabiło mocniej, a w żołądku pojawił się potworny ścisk. Po tym co zrobiła, ona nadal chciała, by została? Nie rozumiała tego. Ale nie musiała rozumieć. Wystarczyło, że Zefi jej nie odrzuciła, że nadal chciała z nią rozmawiać. Nie zasługiwała na to.

Znając przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz