Niezrozumienie i strach ogarnęły młodych kadetów, świeżo wcielonych do korpusu zwiadowców. Formacja się rozpadła, prawa flanka została zdziesiątkowana, a dziwaczny odmieniec, który zdawał się być inteligentny, zabijał po kolei wszystkich żołnierzy, którzy odważyli się z nim walczyć. Otrzymali rozkaz zatrzymania tytanów, by za wszelką cenę nie wpuścić ich do lasu gigantycznych drzew, na skraju którego zostali rozlokowani.
Armin czuł, że coś jest nie tak. Nie mógł uwierzyć w to, że dowódca bezmyślnie wpuścił środkową kolumnę do lasu. W końcu został generałem nie z powodu pochopnych decyzji. Musiał być więc w tym jakiś plan.
Kobieta Tytan z pewnością była człowiekiem, tak jak Eren i to właśnie jego ścigała. Blondyn był tego pewny. Zakładając, że generał również miał tego świadomość, mogło istnieć tylko jedno wytłumaczenie. Dowódca chciał się z nią rozprawić w tym lesie, do którego wpuszczeni zostali tylko najlepsi i Eren jako przynęta.
Nadciągający pięciometrowiec, za którym podążały następne kreatury, skutecznie odciągnął uwagę czatujących na wielkich konarach zwiadowców. Z przerażeniem zaciskali pięści na rękojeściach mieczy, szykując się do walki. Zorientowali się jednak, że nie będzie ona konieczna, gdyż sama ich obecność zwabia tytanów w jedno miejsce.
Podczas gdy młodzi zwiadowcy mieli okazję z bliska przyjrzeć się tytanom bez konieczności narażania życia, Annie wkroczyła do lasu zmierzając do głównej trasy, którą podążała środkowa kolumna. Zagęszczenie drzew znacznie utrudniało poruszanie się, jednak jej upór i determinacja nie pozwalały się jej zatrzymać. Żołnierze wciąż ją atakowali, próbując pozbyć się zagrożenia, jednak ona widziała tylko swój cel i przeszkody stojące jej na drodze.
Szarpała za linki, rzucała zwiadowcami o ziemię i rozgniatała ich w pieściach. Całkowicie zatraciła się w mordowaniu, uważając każdą zabitą istotę za nic niewartego insekta. Była tylko ona i jej cel - Eren Jaeger, którego o mało nie złapała, przecinając drogę i łamiąc jedno z gigantycznych drzew.
Kobiecy Tytan budził grozę w młodym zwiadowcy, który kompletnie nie rozumiał, dlaczego jako jedni z nielicznych wjechali z oddziałem do lasu. Przerażenie ogarnęło jego serce gdy dostrzegł nieludzką twarz tytanicy, wykrzywioną w psychodelicznym uśmiechu pochodzącym prosto z piekieł.
- Kapitanie, jakie rozkazy?!
- Zaatakujmy! Jest naprawdę niebezpieczna!
- Powinniśmy ją zabić!
Krzyki członków oddziału przybierały na sile, błagając kapitana o rozkazy. Ręce aż rwały się do ataku, jednak sami nie mogli nic zdziałać. Choć wierzyli w swojego dowódcę, w ich sercach żarzył się niepokój. Nie mieli pojęcia co się dzieje, dlaczego Levi nie wydaje poleceń. Zaczynali wątpić, czy kapitan w ogóle wie, co powinni zrobić. Bali się śmierci, ale jeszcze bardziej bali się niepewności.
On sam nie pozostawał obojętny na to, co działo się wokół, choć mógł na takiego wyglądać. W myślach przeklinał Erwina i jego ryzykowne zagrywki. Nie miał jednak innego wyboru, jak mu zaufać.
- Zatkajcie uszy - odezwał się w końcu, po czym wystrzelił granat hukowy.
*
- Jaki jest cel tej wyprawy?
Po ostatniej rozmowie z uwięzioną w lochach dziewczyną kapitan zaczął mieć wątpliwości. Zbyt wiele okoliczności przemawiało za tym, że brunetka mówiła prawdę, a co za tym szło, generał mógł go okłamywać, lub przynajmniej nie mówić wszystkiego. Chciał mieć pewność.
CZYTASZ
Znając przyszłość
Fanfiction"Jej głos był tak... przyjemny dla ucha, taki kojący. Poczułam jak jej dłoń zaczyna gładzić moje mokre włosy. Zaczęła ogarniać mnie senność. Nie chciałam zasypiać. Stałabym się tylko ciężarem. Już i tak było mi wystarczająco wstyd za to, jak się zac...