41

29 4 29
                                    

Czekanie okropnie dłuży się, gdy dotyczy ukochanej osoby. Mimo, że Annie zawsze szybko i sprawnie ogarniała się w łazience, to chyba teraz za bardzo spodobało jej się korzystanie z wanny zamiast prysznica. Myślałam, że to ja długo mogę siedzieć w wodzie, ale ona to już przesadzała. Chyba, że to tylko takie moje odczucie i wrażenie, jakie sprawia nicnierobienie po tym, jak już zdążyłam się przebrać z ciepłej piżamki w tę ładną w kwiaty, z guzikami w koszulce.

I choć lubiłam spędzać czas w moim dawnym pokoju to nie potrafiłam się teraz na niczym skupić. Oczy bolały przy próbie czytania, a tekst zlewał się w jedną wielką breję liter. Z Jamesem też nie mogłam już pogadać, bo poszedł spać, podjarany tym, że rano ma się znów poczuć jak młodzian.

Pff, kto to widział... Ale niech im już będzie, niech się sprawdzą. Byleby sobie krzywdy nie zrobili, bo wtedy to ode mnie po głowach dostaną. Ech, trochę zazdroszczę Annie. Sama chciałabym potrenować z Jamesem, ale przez tę głupią kontuzję absolutnie nie ma takiej możliwości.

Jeszcze co najmniej miesiąc będę na zwolnieniu, a dopiero potem wrócę na ćwiczenia. A to też ostrożnie i z wyczuciem. Na pewno przez jakiś czas zabronią mi trenować kontaktowo. A na wiosnę mamy zacząć z trójwymiarowym manewrem, na który tak czekałam od początku szkolenia. Będę miała jakiś miesiąc na to, żeby dojść do formy na tyle, żeby nie zabić się na linkach.

Tymczasem Annie nadal nie ma... Zaczęło mi się robić coraz chłodniej więc otuliłam się sweterkiem.

Rozglądając się tak po pokoju, nie dostrzegłam kompletnie nic ciekawego. Ta sama szafa, stojąca we wnęce między scianą boczną, a kominem; nieduży stolik nocny z szufladą na drobiazgi; łóżko w nieco większym rozmiarze niż standardowa jedynka. Lubiłam mieć więcej miejsca więc jak tylko nadarzyła się okazja kupić małą dwójkę, nie zawahałam się.

Gdzieś w kącie mignęło mi światełko, odbijające się w lustrze toaletki. Mebel ten był dość mocno zniszczony, gdy James kupił go dla mnie. Jednak wspólnymi siłami naprawiliśmy go i odnowiliśmy, dzięki czemu wygląda dziś cudownie i jest moją pewnego rodzaju dumą i radością.

Na parterze stuknęły drzwi, a zaraz po tym w pustej przestrzeni rozległo się ciche tuptanie i skrzypnięcie drewnianych schodów. W końcu!

*

- Czemu siedzisz z otwartymi drzwiami? Ciepło ci ucieka - powiedziała Annie półgłosem gdy dotarła wreszcie na piętro.

Ubrana w cienką koszulkę z delikatnego materiału na ramiączkach dziewczyna, dobrze odczuwała różnicę temperatur pomiędzy korytarzem, a pokojem. Lekkie ubranie tylko to ułatwiało, co było dla niej niezbyt przyjemnym doznaniem.

- Nasłuchiwałam czy idziesz - odpowiedziała jej brunetka, również niezbyt głośno.

Podeszła bliżej, by zabrać od młodszej mokry ręcznik i rozwiesić go blisko komina, który w pokoju pomagał utrzymać przyjemną temperaturę.

- Sory, trochę mi zeszło. Myślałam, że będziesz już spać.

- Nie no, chciałam się położyć razem z tobą.

Odkąd Mina wiedziała o wszystkim, nie było dnia kiedy dziewczyny nie kładłyby się razem, pomijając wyjazd Annie, a potem pobyt Zefi w szpitalu. Owszem, krótko po powrocie z medycznego do pokoju, blondynka nie chciała spędzać całych nocy w jednym łóżku, bojąc się o bezpieczeństwo ukochanej, jednak zawsze zostawała aż ta nie zasnęła, albo przynajmniej tak myślała. Potem rano znów przychodziła się przytulić. Lecz od kiedy poturbowana dziewczyna czuła się lepiej, noce spędzały w całości razem i nie miały zamiaru tego przerywać.

Znając przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz