27

45 4 50
                                    

-A tak. Szukałam cię, bo rozmawiałam z Miną.

Na te słowa Annie zamarła i mogłabym przysiąc, że wstrzymała oddech. Chyba na chwilę zdążyła zapomnieć o tym, co się wydarzyło między nią, a przyjaciółką. Widziałam też, że relacja z tamtymi mężczyznami kompletnie zacierała w niej to, jaka naprawdę była. Odbierali jej tę wrażliwą stronę, którą tak pokochałam.

Naraz jakby wszystko do niej wróciło ze zdwojoną siłą. "Tylko się nie przywiąż" zadudniło w mojej głowie.

Była rozdarta, widziałam to. Czułam jej emocje, których nie potrafiła sama okiełznać.

- Kazała mi spierdalać. - Powiedziała siląc się na spokój.

- Wiem.

- Nazwała cię "dziwką"! - Dodała nieco ostrzej.

- Domyślam się.

- I ciebie to nie rusza? - Zapytała zdziwiona.

Cóż miałam jej odpowiedzieć. Sama niejednokrotnie w nerwach i kłótni mówiłam różne rzeczy, których potem żałowałam. Mina była w szoku i zdenerwowana. Nie mogłam jej winić za te słowa.

- Różne rzeczy mówi się w emocjach. Pogadałyśmy i już wiem, dlaczego tak się zachowywała. Bała się, że będzie tak jak z jej bratem i jego dziewczyną. Jesteś dla niej drogą przyjaciółką i nie chciała cię stracić.

- Ja też nie chciałam jej stracić. Bałam się jej powiedzieć. Chciałam, ale się bałam. No bo już wcześniej się nie dogadywałyście i myślałam, że stanę się jakąś kartą przetargową i... - Zawiesiła głos i przełknęła nerwowo ślinę.

Widziałam jak wiele ją to wszystko kosztuje.

- I że będziesz między młotem a kowadłem? - Dokończyłam za nią.

- No właśnie. - Westchnęła ciężko.

Obu im tak bardzo zależało na sobie, że bały się, że stracą się nawzajem. Ten strach to coś okropnego, co doprowadziło do podejmowania irracjonalnych decyzji. Jednak z jakiegoś powodu zrobiło mi się przykro.

- Rozumiem, że Mina mogła mnie źle ocenić, że będę chciała zabrać jej przyjaciółkę, ale nie sądziłam, że ty też mnie o to posądzisz. Że będę wam przeszkadzać. - Spuściłam wzrok.

Sytuacja sprzed chwili zdecydowanie nie pomagała. Nadal gdzieś we mnie coś się trzęsło. Lęk, który wtedy we mnie zagościł, odciskał swoje piętno na mojej psychice i tym, jak postrzegałam rzeczywistość w tamtym momencie.

- To nie tak, Zefi. Ja po prostu...

- Ja wiem. - Przerwałam jej. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo rozumiem potrzebę posiadania przyjaciółki. I zazdroszczę ci tego, wiesz? - Dodałam smutno, patrząc na nią smutno.

W korytarzu raz robiło się ciemniej, raz jaśniej, w zależności od ilości chmur na niebie, a także przechodzących z lampami kadetów. Żaden nie zwracał na nas uwagi, więc nie przerywałyśmy rozmowy.

- Zazdrościsz? Mi? - Zapytała zdziwiona, a ja pokiwałam głową twierdząco.

- No bo możesz z nią spędzać czas, możesz się jej wygadać, a teraz będziesz mogła ponarzekać jak się pokłócimy czy coś. - Zaśmiałam się, nieco zbyt nerwowo. - Zawsze będzie mogła ci coś doradzić. A ja nie mam kogoś takiego. - Dodałam uśmiechając się smutno.

Znając przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz