-A tak. Szukałam cię, bo rozmawiałam z Miną.
Na te słowa Annie zamarła i mogłabym przysiąc, że wstrzymała oddech. Chyba na chwilę zdążyła zapomnieć o tym, co się wydarzyło między nią, a przyjaciółką. Widziałam też, że relacja z tamtymi mężczyznami kompletnie zacierała w niej to, jaka naprawdę była. Odbierali jej tę wrażliwą stronę, którą tak pokochałam.
Naraz jakby wszystko do niej wróciło ze zdwojoną siłą. "Tylko się nie przywiąż" zadudniło w mojej głowie.
Była rozdarta, widziałam to. Czułam jej emocje, których nie potrafiła sama okiełznać.
- Kazała mi spierdalać. - Powiedziała siląc się na spokój.
- Wiem.
- Nazwała cię "dziwką"! - Dodała nieco ostrzej.
- Domyślam się.
- I ciebie to nie rusza? - Zapytała zdziwiona.
Cóż miałam jej odpowiedzieć. Sama niejednokrotnie w nerwach i kłótni mówiłam różne rzeczy, których potem żałowałam. Mina była w szoku i zdenerwowana. Nie mogłam jej winić za te słowa.
- Różne rzeczy mówi się w emocjach. Pogadałyśmy i już wiem, dlaczego tak się zachowywała. Bała się, że będzie tak jak z jej bratem i jego dziewczyną. Jesteś dla niej drogą przyjaciółką i nie chciała cię stracić.
- Ja też nie chciałam jej stracić. Bałam się jej powiedzieć. Chciałam, ale się bałam. No bo już wcześniej się nie dogadywałyście i myślałam, że stanę się jakąś kartą przetargową i... - Zawiesiła głos i przełknęła nerwowo ślinę.
Widziałam jak wiele ją to wszystko kosztuje.
- I że będziesz między młotem a kowadłem? - Dokończyłam za nią.
- No właśnie. - Westchnęła ciężko.
Obu im tak bardzo zależało na sobie, że bały się, że stracą się nawzajem. Ten strach to coś okropnego, co doprowadziło do podejmowania irracjonalnych decyzji. Jednak z jakiegoś powodu zrobiło mi się przykro.
- Rozumiem, że Mina mogła mnie źle ocenić, że będę chciała zabrać jej przyjaciółkę, ale nie sądziłam, że ty też mnie o to posądzisz. Że będę wam przeszkadzać. - Spuściłam wzrok.
Sytuacja sprzed chwili zdecydowanie nie pomagała. Nadal gdzieś we mnie coś się trzęsło. Lęk, który wtedy we mnie zagościł, odciskał swoje piętno na mojej psychice i tym, jak postrzegałam rzeczywistość w tamtym momencie.
- To nie tak, Zefi. Ja po prostu...
- Ja wiem. - Przerwałam jej. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo rozumiem potrzebę posiadania przyjaciółki. I zazdroszczę ci tego, wiesz? - Dodałam smutno, patrząc na nią smutno.
W korytarzu raz robiło się ciemniej, raz jaśniej, w zależności od ilości chmur na niebie, a także przechodzących z lampami kadetów. Żaden nie zwracał na nas uwagi, więc nie przerywałyśmy rozmowy.
- Zazdrościsz? Mi? - Zapytała zdziwiona, a ja pokiwałam głową twierdząco.
- No bo możesz z nią spędzać czas, możesz się jej wygadać, a teraz będziesz mogła ponarzekać jak się pokłócimy czy coś. - Zaśmiałam się, nieco zbyt nerwowo. - Zawsze będzie mogła ci coś doradzić. A ja nie mam kogoś takiego. - Dodałam uśmiechając się smutno.
CZYTASZ
Znając przyszłość
Fanfiction"Jej głos był tak... przyjemny dla ucha, taki kojący. Poczułam jak jej dłoń zaczyna gładzić moje mokre włosy. Zaczęła ogarniać mnie senność. Nie chciałam zasypiać. Stałabym się tylko ciężarem. Już i tak było mi wystarczająco wstyd za to, jak się zac...