Jak z bicza strzelił minął mi tydzień, odkąd zniknęła Annie i zdążył nadejść wrzesień, a wraz z nim ćwiczenia walki wręcz i bardziej intensywne treningi kondycyjne. Powrócił również sam Shadis, który z początku nadzorował treningi o nowej tematyce. Tak samo było z ćwiczeniami kondycyjnymi czy równowagi. Na początku wszystkiego pilnował, przekazywał wytyczne i czuwał, by nikt się nie obijał, a po kilku dniach znikał gdzieś i pojawiał się tylko od czasu do czasu sprawdzać, czy nikt się nie zabił albo nie trzeba kogoś odesłać na nieużytki.
Nie inaczej było tym razem. Wraz z kilkoma innymi instruktorami pokazali jak atakować z nożem i jak się bronić przed napastnikiem. Później zostaliśmy podzieleni na grupy, a każda z nich otrzymała prowadzącego, który miał nas instruować tak, byśmy się nie pozabijali. I o ile pokazy i próba z instruktorem była w miarę spoko, o tyle kiedy mieliśmy się dobrać w pary i ćwiczyć samodzielnie, nie było mi już do śmiechu.
Trafiłam na minę. I to, cholera, dosłownie, na Minę!
Już widziałam jej zacięty wyraz twarzy i chęć dołożenia mi. Co się to porobiło, że była na mnie taka cięta? Aha, no tak. Annie. Jak zawsze musi chodzić o nią. Bo przecież choć przez chwilę nie może być normalnie.
Stała naprzeciwko mnie z drewnianym nożem w ręce, a na znak instruktora zaatakowała. Uniknięcie tego nie było niczym trudnym, wystarczyło przesunąć się w bok. Czarnowłosa straciła równowagę i potknęła o własne nogi, o mało nie upadając. Wywołała tym ciche chichoty wśród reszty grupy.
- Ej no weź! - wrzasnęła na mnie, a ja nie do końca wiedziałam o co jej chodzi.
- No co? Może miałam dać ci się dźgnąć? - rzuciłam ironicznie.
Stanęła ponownie przede mną i kolejny raz zaatakowała. Tym razem bardziej celnie, jednak wykorzystując pokazaną przez Shadisa technikę, wytrąciłam jej atrapę broni z ręki i obezwładniłam, przyklękając na jej plecach.
- Bardzo dobrze Zefirino - pochwalił mnie instruktor. - Teraz zmiana.
- Pff, łatwiej się bronić niż atakować, temu ci poszło dobrze - prychnęła czarnowłosa i przyjęła pozycję do obrony.
Podniosłam z ziemi nóż, który dziewczyna upuściła w poprzedniej sesji i złapałam kierując ostrze w moją stronę, tak, by schowane było za przedramieniem.
- Nie tak masz go trzymać - upomniała mnie nastolatka.
- Jestem tą złą, pamiętasz? Nie możesz mi mówić, jak mam trzymać swoją broń - odpowiedziałam jej zadziornie.
Nie lubiłam, kiedy ktoś mówił mi co mam robić. Co innego rozkazy i polecenia nauczycieli, kiedy robiło się coś co miało sens. Ale nie będę robić nikomu w pewnym sensie przysług, tylko dlatego, że tego chce.
Mina jednak spojrzała wyczekująco na instruktora, żeby ją jakoś wsparł i zmusił do "poprawnego" trzymania noża. Ten jednak tylko wzruszył ramionami.
- Jest tą złą. Zaczynajcie - nakazał, niecierpliwiąc się.
Stałam tak lekko bokiem przed Miną, prawą nogę wysunęłam nieco do przodu, jednocześnie chowając z tyłu lewą rękę, w której trzymałam broń. Ruszyłam na dziewczynę biegiem i patrzyłam w jej przestraszone, ale pełne zapału oczy. Wyciągnęła w moją stronę ręce, żeby złapać za nóż i zablokować atak, jednak zrobiłam mały ślizg po piachu, złapałam ją za nadgarstek prawej dłoni i wykręciłam ramię do tyłu, jednocześnie stając za nią i przykładając nóż do gardła.
- Mówiłaś, że chcesz wstąpić do żandarmerii, tak? - wysyczałam jej do ucha, po czym odepchnęłam ją od siebie. - To musisz się trochę bardziej postarać, bo pierwszy lepszy złodziejaszek poderżnie ci gardło, skoro nawet ja jestem stanie to zrobić.
CZYTASZ
Znając przyszłość
Fanfiction"Jej głos był tak... przyjemny dla ucha, taki kojący. Poczułam jak jej dłoń zaczyna gładzić moje mokre włosy. Zaczęła ogarniać mnie senność. Nie chciałam zasypiać. Stałabym się tylko ciężarem. Już i tak było mi wystarczająco wstyd za to, jak się zac...