- To co wiem mi wystarcza i jednocześnie nie przeszkadza. Annie, ja cię k...
Hałas dochodzący z budynku przerwał Zefi. Ukryłyśmy się za murkiem, żeby nikt nas nie zauważył. Grupka idiotów wybiegła z korytarza wrzeszcząc na siebie, nie zważając na to, że jest środek nocy i jak dopadną ich instruktorzy to będą mieć przejebane.
Ale co ważniejsze, wytrącili Zefi z równowagi. Ścisnęła mnie mocniej za rękę, a jej twarz stała się spięta i widziałam, że wkurzyła ją ta sytuacja. Przecież chciała powiedzieć coś ważnego. A ja chciałam to usłyszeć.
Na samą myśl o niewypowiedzianych słowach zrobiło mi się ciepło w środku. Czułam jak się czerwienię, jak pieką mnie policzki. To było przyjemne uczucie. Uśmiechnęłam się w momencie, gdy na mnie spojrzała. Jej oczy były prawie czarne i błyszczące jak wyjątkowe kryształy.
- Ja ciebie też - powiedziałam i bez zastanowienia pocałowałam ją, starając się nie przycisnąć jej zbytnio. W końcu nadal miała na twarzy siniaki i zadrapania.
Jej zaskoczenie nie było dla mnie niczym nowym. Za każdym razem gdy w jakiś sposób okazywałam jej zainteresowanie, miała ten sam zdziwiony wyraz twarzy. Nawet w mizernym świetle księżyca widziałam jak się rumieni.
Chciałabym już zawsze widzieć ją taką.
Puściłam jej dłoń i przysiadłam na wilgotnej ziemi opierając się bezradnie o kamienny murek. Westchnęłam ciężko. Dlaczego to wszystko musiało być takie skomplikowane?
- Ale masz rację. Jesteśmy z dwóch różnych światów - powiedziałam zrezygnowana, wciąż patrząc jej w oczy.
Widziałam jak się zmieniają. Jak z zarumienionej twarzyczki znika uśmiech. Jak przygaszona siada na trawie, opierając się o murek tak jak ja. Jak spuszcza wzrok.
- Nie masz pojęcia kim jestem i jakie mogłabym sprowadzić na ciebie zagrożenie - spojrzałam na nią z nieukrywanym smutkiem.
Chciałam jej to jakoś wytłumaczyć, ale nie potrafiłam. Co niby miałam jej powiedzieć? Prawdę? Tak wiele rzeczy chciałabym jej powiedzieć, o sobie, o mojej przeszłości. Ale czy nie odwróci się wtedy ode mnie?
To przeze mnie się tu znalazła. To przeze mnie straciła bliskich. To przeze mnie tak wiele wycierpiała. Gdyby o tym wiedziała, znienawidziłaby mnie.
A bycie przy mnie oznaczałoby dla niej ciągłe niebezpieczeństwo. Reiner tylko czekał na moje potknięcie, na jakąś słabość, którą mógłby wykorzystać. Nie chciałam, by stała się jej krzywda.
- Ja wiem - odezwała się, przerywając moje milczenie. - Ale oni nie muszą wiedzieć.
Oni?
- O czym ty mówisz? - zapytałam nie mogąc zrozumieć sensu jej słów.
Oni? Czego ty mi nie mówisz, dziewczyno? O czym wiesz? Zaczęło mnie to przerażać. Ona wie? Ale o czym?
Niemożliwe!
- Wiem, że jesteś wyjątkowa. Inna niż my wszyscy. Sama mi to pokazałaś - uśmiechnęła się, wciąż wpatrując gdzieś w przestrzeń. - A skoro twierdzisz, że możesz sprowadzić na mnie zagrożenie, to znaczy, że nie tylko ja o tym wiem.
Jest naprawdę bystra.
- Bliscy kogoś wyjątkowego zawsze są w niebezpieczeństwie, jeśli "tamci" dowiedzą się o ich istnieniu. Ale czy muszą się dowiedzieć?
Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Widziałam nadzieję w jej oczach. Widziałam, że chce spróbować.
- Chcesz ryzykować nawet własnym życiem? Nie wiesz, do czego oni są zdolni - próbowałam wybić jej to z głowy. - Byłabyś bezpieczniejsza trzymając się ode mnie z daleka.
CZYTASZ
Znając przyszłość
Fanfiction"Jej głos był tak... przyjemny dla ucha, taki kojący. Poczułam jak jej dłoń zaczyna gładzić moje mokre włosy. Zaczęła ogarniać mnie senność. Nie chciałam zasypiać. Stałabym się tylko ciężarem. Już i tak było mi wystarczająco wstyd za to, jak się zac...