24.

53 8 42
                                    

- To co wiem mi wystarcza i jednocześnie nie przeszkadza. Annie, ja cię k...

Hałas dochodzący z budynku przerwał Zefi. Ukryłyśmy się za murkiem, żeby nikt nas nie zauważył. Grupka idiotów wybiegła z korytarza wrzeszcząc na siebie, nie zważając na to, że jest środek nocy i jak dopadną ich instruktorzy to będą mieć przejebane.

Ale co ważniejsze, wytrącili Zefi z równowagi. Ścisnęła mnie mocniej za rękę, a jej twarz stała się spięta i widziałam, że wkurzyła ją ta sytuacja. Przecież chciała powiedzieć coś ważnego. A ja chciałam to usłyszeć.

Na samą myśl o niewypowiedzianych słowach zrobiło mi się ciepło w środku. Czułam jak się czerwienię, jak pieką mnie policzki. To było przyjemne uczucie. Uśmiechnęłam się w momencie, gdy na mnie spojrzała. Jej oczy były prawie czarne i błyszczące jak wyjątkowe kryształy.

- Ja ciebie też - powiedziałam i bez zastanowienia pocałowałam ją, starając się nie przycisnąć jej zbytnio. W końcu nadal miała na twarzy siniaki i zadrapania.

Jej zaskoczenie nie było dla mnie niczym nowym. Za każdym razem gdy w jakiś sposób okazywałam jej zainteresowanie, miała ten sam zdziwiony wyraz twarzy. Nawet w mizernym świetle księżyca widziałam jak się rumieni.

Chciałabym już zawsze widzieć ją taką.

Puściłam jej dłoń i przysiadłam na wilgotnej ziemi opierając się bezradnie o kamienny murek. Westchnęłam ciężko. Dlaczego to wszystko musiało być takie skomplikowane?

- Ale masz rację. Jesteśmy z dwóch różnych światów - powiedziałam zrezygnowana, wciąż patrząc jej w oczy.

Widziałam jak się zmieniają. Jak z zarumienionej twarzyczki znika uśmiech. Jak przygaszona siada na trawie, opierając się o murek tak jak ja. Jak spuszcza wzrok.

- Nie masz pojęcia kim jestem i jakie mogłabym sprowadzić na ciebie zagrożenie - spojrzałam na nią z nieukrywanym smutkiem.

Chciałam jej to jakoś wytłumaczyć, ale nie potrafiłam. Co niby miałam jej powiedzieć? Prawdę? Tak wiele rzeczy chciałabym jej powiedzieć, o sobie, o mojej przeszłości. Ale czy nie odwróci się wtedy ode mnie?

To przeze mnie się tu znalazła. To przeze mnie straciła bliskich. To przeze mnie tak wiele wycierpiała. Gdyby o tym wiedziała, znienawidziłaby mnie.

A bycie przy mnie oznaczałoby dla niej ciągłe niebezpieczeństwo. Reiner tylko czekał na moje potknięcie, na jakąś słabość, którą mógłby wykorzystać. Nie chciałam, by stała się jej krzywda.

- Ja wiem - odezwała się, przerywając moje milczenie. - Ale oni nie muszą wiedzieć.

Oni?

- O czym ty mówisz? - zapytałam nie mogąc zrozumieć sensu jej słów.

Oni? Czego ty mi nie mówisz, dziewczyno? O czym wiesz? Zaczęło mnie to przerażać. Ona wie? Ale o czym?

Niemożliwe!

- Wiem, że jesteś wyjątkowa. Inna niż my wszyscy. Sama mi to pokazałaś - uśmiechnęła się, wciąż wpatrując gdzieś w przestrzeń. - A skoro twierdzisz, że możesz sprowadzić na mnie zagrożenie, to znaczy, że nie tylko ja o tym wiem.

Jest naprawdę bystra.

- Bliscy kogoś wyjątkowego zawsze są w niebezpieczeństwie, jeśli "tamci" dowiedzą się o ich istnieniu. Ale czy muszą się dowiedzieć?

Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Widziałam nadzieję w jej oczach. Widziałam, że chce spróbować.

- Chcesz ryzykować nawet własnym życiem? Nie wiesz, do czego oni są zdolni - próbowałam wybić jej to z głowy. - Byłabyś bezpieczniejsza trzymając się ode mnie z daleka.

Znając przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz