9

1.2K 46 5
                                    


— Nigdzie się z tobą nie wybieram — oznajmiam i przekręcam się na drugi bok. Nie chcę nawiązywać z nim żadnych relacji.

— Czemu? Mam na skraju miasta mały dom z ogromną działką. Będziemy tam sami i ludzie mojej matki nie będą nas szpiegować. Zauważyłem, że nie darzycie się zbytnio sympatią. I szczerze się nie dziwię, ona ma wredny charakter i mało kto da radę z nią wytrzymać. Ja już mam dość.

— Mam pomysł — mówię i podnoszę się na łokciach. — Ty sobie tam pojedziesz, a ja wrócę do domu. Oboje będziemy zadowoleni.

Uśmiecha się na moje słowa, a następnie do mnie podchodzi i siada na brzegu łóżka.

— Ja nie będę. Nie lubię samotności, a ty chcesz mnie wysłać samego do domu na odludziu. To wredne.

— To sobie znajdziesz kogoś kto przez ten czas umili ci czas.

— Ale ja chcę swoją żonę — nachyla się nade mną żeby mnie pocałować, ale ja w czas go od sobie odpycham. Nie pozwolę by w jakikolwiek sposób mnie dotykał. A tym bardziej by kładł na mnie te swoje oślizgłe wargi. — No weź przecież nie było nawet pocałunku po ślubie. Ten idiota zapomniał powiedzieć na koniec najważniejszego zdania "Możesz pocałować pannę młodą"

— Jeszcze raz się do mnie zbliżysz to dostaniesz w zęby — grozę mu, a następnie wstaje i idę do garderoby. Zabieram z niej pierwsze lepsze ciuchy, a następnie kieruję się do łazienki. Zanim wchodzę pod prysznic to dokładnie sprawdzam czy zamknęłam dobrze drzwi.

W łazience spędzał bardzo dużo czasu mając nadzieję, że Niall się znudzi i sobie gdzieś pójdzie.

Jak zostanę sama to muszę jeszcze raz spróbować się skontaktować z Louis'em. To milczenie z jego strony bardzo mnie boli, wiem, że on także cierpi z powodu mojego ślubu, ale to przecież nie ja zawiniłam.

Muszę też go poinformować, że go nie zdradziłam i nie zamierzam tego robić.

Wyszłam za Nialla, ale moje serce i ciało nadal należą do Louisa.

Wracam do pokoju, a ten kretyn mój mąż dalej siedzi w tym samym miejscu i bawi się swoim telefonem. Kurwa kiedy on sobie wreszcie pójdzie.

— Cieszę się, że już skończyłaś, bo zaraz mamy jechać — chowa komórkę. — Ślicznie wyglądasz skarbie, ale musisz zabrać jakieś ciuchy ze sobą. Nie będzie nas kilka dni — a ten znowu swoje. On musi mieć coś z głową skoro nie rozumie co się do niego mówi.

— Już mówiłam, że nigdzie nie jadę — informuje go, a następnie idę na taras i już mam otwierać drzwi gdy on chwyta mnie za ramię. — Puszczaj — warczę i staram się wyswobodzić, ale on tym razem wzmacnia uścisk.

— No weź Ava spróbujmy się dogadać. Mogę ci przysiąc, że nic tam nie będzie ci grozić. Przecież Gdybym chciał ci coś zrobić to tu też nikt by mnie nie powstrzymał.

— Nie zależy mi by się z tobą dogadywać, a tym bardziej spędzać z tobą czas sam na sam. Nawet teraz ogarnia mnie obrzydzenie, że mnie dotykasz. Dlatego tak mało jem, bo robi mi się nie dobrze na sam twój widok. Kiedy do ciebie dotrze, że cię nie znoszę — staram się mówić na tyle dosadnie by zrozumiał.

Jego twarz tężeje, a następnie puszcza moje ramię.

— Co ja ci takiego zrobiłem? Odkąd tylko tu jesteś staram się robić wszystko by było ci tu dobrze. Nie rozumiem cię Ava. O co ci chodzi?

— Ty naprawdę jesteś na tyle głupi by nie zrozumieć, że nie chce tu być! Zniszczyłeś mi życie do tej pory byłam szczęśliwa, a to się skończyło gdy musiałam się przeprowadzić tutaj! — wrzeszczę. W moich oczach pojawiają się łzy.

Szybko wychodzę na taras, bo nie chcę z nim być ani chwili dłużej.

Ja dłużej już tu nie wytrzymam. Muszę wrócić do domu.

Kto was bardziej irytuje Niall czy Ava? Liczę na waszą opinię.

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz