51

674 40 5
                                    


— A może tak spróbujesz się z nim dogadać. Zauważyłam, że on bardzo się do ciebie przywiązał — już od jakieś godziny Laura stara się przekonać mnie ci do Nialla.

Nie sądzę jednak, że zależy jej na szczęściu jej brata. Bardziej jestem skłonna uwierzyć, że chce się mnie pozbyć z mojego własnego domu.

Ciekawe czy wie, że jestem współwłaścicielką tego domu? Pewnie nie. Dziś jednak jej o tym nie wspomnę. Nie mam ochoty teraz na kłótnie.

— My nie potrafimy się dogadać, więc najlepszym rozwiązaniem będzie rozwód. To już jest ostateczna decyzja i zdania nie zmienię. A teraz zostaw mnie samą, bo jestem zmęczona po tych wszystkich nie przyjemnościach, na które naraził mnie Niall — wiem, że jestem dla niej bardzo nie miła, ale nie umiem patrzeć na ludzi z tej rodziny.

Od kiedy tylko oni się pojawili w naszym życiu to ciągle dzieje się coś niedobrego.

— Dobrze, odpocznij — mówi, a następnie wychodzi.

Czuję lekko dyskomfort, ale to mi na pewno nie przeszkodzi w odwiedzeniu Louisa. Już nie mogę się doczekać aż będę mogła mu powiedzieć o decyzji jaką podjęłam. Na pewno się ucieszy.

Chwytam za telefon, który położyłam na szafce. Niall ciągle do mnie wypisywał, więc wyciszyłam komórkę, by się nie rozpraszać. Nie czytając tego co do mnie napisał wszystko od razu kasuje.

Będę musiała załatwić sobie nową kartę, bo nawet jeśli zablokuje jego numer to on na pewno zdobędzie inny i dalej będzie mnie męczył.

Teraz tylko muszę iść Briana żeby oddał mi kluczyki do mojego samochodu. Od razu pojadę do Louisa.

Opuszczam swój pokój i zaczynam szukać mojego brata. Nie muszę daleko chodzić, bo widzę go w salonie z laptopem na kolanach. Dobrze, że nie ma tu Laury, bo trochę głupio bym się czuła, skoro dopiero co ją spławiłam.

— Powinnaś odpoczywać — mówi nie odrywając wzroku od ekranu komputera. — Takie wyciągnięcie spirali na pewno musiało boleć. Po co mu nakłamałaś, że masz chore serce?

— Bo nie chciałam żeby mnie usypiali, a on od początku ma gdzieś to co ja do niego mówię. Daj mi klucze do auta, bo zamierzam odwiedzić Louisa. Cholernie się o niego bałam i tak samo tęskniłam.

Wyciągam do niego rękę, a on wreszcie zamyka komputer.

— Chociaż Louis był na mnie wściekły za sprzedanie cię, bo tak właśnie określił umowę, którą zawarłem z Horanami to ja i tak postanowiłem postawić pod jego pokojem ochronę. I całe szczęście, że to zrobiłem, bo dziś ktoś około pół godziny temu ktoś chciał wtargnąć do jego pokoju. Na pewno się domyślasz kto to zrobił — czyli jednak postanowił spełnić swoje groźby.

Pieprzony morderca. Po tym co mi zrobił dalej chce mnie krzywdzić.

— Dlatego tym bardziej muszę do niego jechać. Sama dopilnuje żeby nic mu się nie stało.

Będę czuwać przy Louis'ie tyle ile będzie trzeba. Nawet jeśli będzie trzeba to spędzę przy jego boku kilka dni w szpitalu. A później pojedziemy do jego domu.

— To ciebie powinien ktoś pilnować i dobrze wiesz dlaczego. Nigdzie cię stąd nie wypuszczę — te słowa niemiłosiernie mnie irytują. Nie dam się znowu zamknąć w domu.

— Muszę go wreszcie odwiedzić. Wiesz, że to co go spotkało stało się przeze mnie.

Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Zauważam też, że Brian nie podrywa się wcale do ich otwarcia.

— Niall ciągle próbuję się ze mną skontaktować — czyli nie tylko mnie zadręcza. Domaga się bym mu się oddał i grozi konsekwencjami za zerwanie naszej umowy.

Dzwonek, a także walenie w drzwi w ogóle nie ustaje.

Nie chcę czuć strachu, ale niestety nie umiem go powstrzymać.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz