11

1K 44 6
                                    


— Powinienem zrobić to kilka dni temu. Pierwszej nocy wsadzić w ciebie fiuta i pieprzyć tak byś nie myślała o ciągłym narzekaniu. Ja jednak postanowiłem być dla ciebie dobry. Chciałem byś na spokojnie się tu zaaklimatyzowała — próbuję wstać, ale on znowu mnie popycha. Wchodzi na łóżko i nachyla się nade mną mając moje ciało pomiędzy swoimi rozsuniętymi nogami.

Staram się go z sobie zepchnąć, ale mi to nie wychodzi.

— To jednak na nic. Nie chcesz po dobroci to inaczej cię wezmę!

Kurwa to się dzieje naprawdę. On zaraz mnie zgwałci.

Wstępują we mnie nowe siły. Krzyczę i staram się go z sobie zwalić.

— Nie masz prawa mnie tak traktować! Nie wolno ci! — krzyczę. On jednak jest na to głuchy. Rozrywa moją bluzkę, a następnie jedną ręką zaczyna majstrować przy spodniach, aż wreszcie je zsuwa. I teraz widząc, że zbliża się nieuchronne wybucham płaczem. To jest odruch słabości, ale nie potrafię inaczej.

On zamiera na mój wybuch, a następnie ze mnie schodzi.

— Chcę cię posiąść, ale nie w ten sposób. Błagam Ava nie utrudniaj. Zrobię to tak, że będzie ci przyjemnie obiecuje. Będę ci masował łechtaczkę dopóki nie zrobisz się na tyle mokra by nie czuć nawet najmniejszego dyskomfortu. Zaspokoję twoje potrzeby, ale proszę byś nie płakała.

Szybko naciągam na sobie spodnie, a następnie podciągam nogi i obejmuje kolana. Nadal trzęsę się ze strachu.

— Nie chcę byś kiedykolwiek jeszcze mnie dotykał.

— Czemu nie chcesz dać mi szansy? Przecież widzisz, że nie umiem cię skrzywdzić, Ava nasze relacje naprawdę uda się naprawić. Możemy żyć w spokoju, a na dodatek w szczęściu, bo będę robił wszystko co w mojej mocy by było nam ze sobą dobrze. Wszystko zależy jednie od ciebie.

Spoglądam na niego załzawionymi oczami.

— Ale ja nie chcę by cokolwiek nas połączyło. A teraz wyjdź, bo naprawdę chcę teraz zostać sama.

Wstaje i podchodzi do drzwi, zanim jednak naciska na klamkę to jeszcze się do mnie odwraca.

— Później przyniosę ci coś do jedzenia. I dostaniesz jeden z moich samochodów, będziesz mogła jeździć gdzie tylko zechcesz.

***
Jadę sportowym autem jak najwolniej się tylko da. Nigdy nie przepadłam za takimi samochodami, ale niestety Niall nie posiada innych. A ja nie mam wyjścia, bo umówiłam się już z Louis'em i muszę dotrzeć na to spotkanie.

Dostałam od niego wiadomość chwilę po tym jak Niall chciał mnie zgwałcić. Od razu mu odpisałam, że z chęcią się z nim spotykam i wyznaczyłam spotkanie na malutką kawiarnie na skraju miasta.

Jak już docieram na miejsce to parkuję i wchodzę do środka. Louis już na mnie czeka, szubko podchodzę do stolika, a on wstaje i zamyka mnie w swoich ramionach.

— Tak bardzo za tobą tęskniłem. Kocham cię Ava — dopiero po chwili się od sobie odrywamy. Siadamy przy stole ciągle patrząc sobie w oczy.

— Bałam się, że nie będziesz chciał mnie znać. Ja naprawdę nie miałam wyjścia.

— Wiem i proszę byś mi wybaczyła, że wtedy tak zareagowałem. Zamiast cię wspierać przysporzyłem ci jedynie nerwów. Kocham cię i nie będę cię w żaden sposób oceniać.

Czy on sądzi, że ja przez ten czas sypiam z Niall'em? Naprawdę ma do mnie aż tak mało zaufania.

— Do tej pory nie pozwoliłam mu się dotknąć i możesz być pewien, że dalej mu na to nie pozwolę. To ciebie kocham — na jego twarz wkrada się mały uśmiech. Wciąga dłoń w moją stronę, a ja ją chwytam.

— Jak on cię traktuje? Słyszałem o nim same złe rzeczy. Ale widocznie po wyjściu z więzienia ciągle imprezuje i dlatego masz spokój — on nawet nie ma pojęcia jak się myli. Ja jednak nie zamierzam wyprowadzać go z błędu. Nie chcę by się martwił.

— Nie jest źle — odpowiadam wymijająco.

— To może pojedziemy do mnie, bardzo się za to tobą stęskniłem. Chcę chociaż na chwilę pomóc ci zapomnieć o tym co się dzieje.

Uśmiecham się na jego słowa. Nie marzę o niczym innym jak znaleźć się w jego ramionach.

Liczę na waszą opinię. Wolicie Nialla czy Louisa?

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz