39

815 38 7
                                    


Nie wiem ile czasu już tu siedzimy, żadne z nas nadal się do siebie nie odzywa. Dzieli nas zaledwie kilka centymetrów, ale się nie dotykamy.

— Widzę, że jest ci zimno — nagle się odzywa. — Nie powinnaś tyle siedzieć na podłodze oparta o zimną ścianę. Nie chcę byś jeszcze bardziej się rozchorowała.

Wstaję, a on robi to samo. Następnie kieruję do małego salonu. I tam zajmuje miejsce na fotelu tak by nie miał możliwości by usiadł ze mną, więc by zrobić mi na złość siada naprzeciwko mnie.

— Jeśli jest coś co mogę zrobić byś chociaż odrobinę wynagrodzić ci to co zrobiłem — wygląda na skruszonego.

Od bólu bardziej dokucza mi zraniona duma, że odważył się mnie uderzyć, znowu okazać swoją wyższość nade mną.

— Proszę, zdążyłem się już do ciebie przywiązać i nie chcę byśmy żyli w takich warunkach. Ja czasem nie potrafię nad sobą zapanować. Robię coś zanim pomyśle i właśnie teraz tak wyszło. Jeśli poczujesz się z tym lepiej to po prostu mi oddaj. Zasłużyłem.

— I co myślisz, że to wszystko załatwi? — pytam.

Mogłabym teraz mu nawet rozbić wazon na głowie i tak by to nic nie zmieniło.

— Skoro raz mnie uderzyłeś to kolejny raz ci przyjdzie dużo łatwiej. Nie zamierzam pozwolić na to byś mnie lał z byle powodu. Wystarczy już, że gwałcisz mnie tłumacząc, że seks jest naszym obowiązkiem — po jego minie od razu zauważam, że on nic nie zrozumiał.

Moje słowa jak zwykle tylko obiły się o jego uszy.

— Ja jedynie chcę byśmy stali się prawdziwą rodziną, a tak się nie stanie jeśli nie będziemy się oswajać z naszymi ciałami. Chcę byś pragnęła mojego dotyku, drżała z przyjemności jak cię pieszczę. Chciałabym też mieć dziecko jak moja siostra i twój brat.

— A ja chcę być z człowiekiem, którego kocham.

To dziwne, ale nie zmienia mu się wyraz twarzy jak dotąd gdy wspominałam o Louis'ie.

— Jesteś dorosła i musisz się pogodzić z tym, że już z nim nie będziesz. On to dla ciebie zamknięty rozdział. Dla jego dobra musisz o nim zapomnieć. Ja nie odpuszczę i jeśli ty nie o nim nie zapomnisz to prędzej czy później on przez to wszystko zginie — wypowiada te słowa z taką lekkością, że jestem wręcz pewna, że nie jedno życie ma na sumieniu.

Brian miał rację, Niall to inna liga niż my. On nie uznaje żadnych wyższości.

Do moich oczu napływają łzy.

Już nie da się nic zrobić. Muszę z niego zrezygnować, opuścić go.

— Dobrze, możesz zniszczyć mój telefon by nie mogło się z nim skontaktować, proszę jednak o nowy numer i możliwość wychodzenia z domu. Możesz mi nawet wszczepić nadajnik i sprawdzać gdzie jestem, ale nie chcę być ciągle zamknięta. Powinieneś zrozumieć, że życie w więzieniu to nic przyjemnego — wbijam mu tę szpilę.

Niech przynajmniej odrobinę go z dręczę.

— Tam samotność najbardziej doskwiera. Adwokat załatwił mi osobistą cele przez co ciągle byłem sam. Miałem cholernie dużo czasu na myślenie. Za dużo.

Wstaje i do mnie podchodzi, a następnie przykuca obok mnie.

— Teraz jesteś na mnie zła, sądzisz, że niszczę ci życie, ale to nie jest prawda. Przywykniesz do mnie. Ja już się w tobie zadużyłem, może nie mam tyle uroku co ty, ale zdobędę twoje uczucia. Zobaczysz.

Kładzie dłonie na moich kolanach. Ledwo powstrzymuje się przed tym by ich nie strzepnąć.

— Ava kiedyś ludzie tak jak my spotykali się po raz pierwszy na swoim ślubie, a jednak większość z nich była szczęśliwa, my także możemy.

Patrzę mu prosto w oczy nie mogąc uwierzyć w jego naiwność.

W naszym przypadku takie cuda się nie zdażą.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz