58

679 40 3
                                    


− Obudź się skarbie – czuję na moim policzku delikatne głaskanie. Otwieram oczy i widzę nad sobą Nialla. – Zrobiłem ci śniadanie, a i jak spałaś to ciągle dzwonił do ciebie brat. Nie odbierałem, bo przecież wiesz w jakich jesteśmy relacjach, a ja nie mam ochoty z samego rana psuć sobie humoru.

No tak wypadałoby poinformować brata, że szybciej wróciłam do Nialla. On się pewnie martwi, że coś mi się stało.

− Zaraz do niego oddzwonię, a ty zrób nam kawę. Użyj tego trybu z czekoladą, bo lubię słodkie.

− Dla ciebie wszystko skarbie – uśmiecham się na jego słowa, a on wychodzi. Muszę teraz trochę przygrać roli, bo inaczej zacznie znowu mnie krzywdzić. A on już pokazał, że nie ma oporów przed uderzeniem mnie lub co gorsza zmuszeniem do seksu.

Wybieram numer brata i spodziewam się zaraz usłyszeć ogrom pretensji. Lecz na wszystko sobie zasłużyłam. Mogłam wysłać mu chociaż jednego smsa.

− No nareszcie – mówi od razu po odebraniu połączenia. – Już chciałem do niego jechać, ale Laura mnie powstrzymała. Nie mogłem pozwolić by on się na tobie odegrał za mnie.

− Sama sobie z nim poradziłam, ale niestety muszę tu już zostać. I zwiększ ochronę w szpitalu u Louisa. I jakbyś mógł to idź do niego i go przeproś za mnie. Miałam go dziś odwiedzić, ale niestety nie mam takiej możliwości.

Nie chcę nawet sobie wyobrazić co on poczuję jak się nie pojawię. Lecz za to będzie bezpieczny, a ja nie zniosę jeśli jeszcze raz przeze mnie ucierpi. Wystarczająco już oberwał.

− Dobrze. Przekonam go też by zmienił szpital.

− Doskonały pomysł – nie zamierzam go nawet pytać gdzie przeniesie się Louis. Im mniej osób będzie o tym wiedzieć tym dla niego lepiej. – Obiecuję też, że będę cię co jakiś czas odwiedzać. Pa – mówię, a następnie kończę połączenie.

Po śniadaniu muszę wziąć prysznic, bo wczoraj przez to wszystko poszłam spać bez umycie.

Nagle do pomieszczenia wchodzi Niall z pełną tacą jedzenia.

− Mam ci coś do powiedzenia i mam nadzieję, że nie będziesz zła – odkłada tacę na moje kolana.

− Mów, bo nie lubię niedopowiedzeń – biorę do ręki tosta z szynką i serem.

− Jak pewnie wiesz mam na głowie sporo spraw do załatwienia i muszę jechać na kilka dni do Szkocji.

Lepszych informacji to nie mogłam się spodziewać. Kilka dni bez Nialla przecież to brzmi cudownie.

− No to jedź, nie zamierzam cię tak ograniczać – upijam łyk mojej cudownej kawy.

− Tylko, że ty w tym czasie będziesz musiała się przeprowadzić do mojej matki – dobrze nie powiedział tego jak piłam, bo na pewno wszystko bym wypluła na pościel.

Ja nie chcę przebywać z jego matką nawet minuty w tym samym pomieszczeniu, a co dopiero mieszkać przez kilka dni pod jednym dachem.

Ona mnie nie znosi tak samo jak ja jej.

− Chcę cię poinformować, że ten żart w ogóle nie był śmieszny. Nie opowiadaj więcej takich rzeczy – oznajmiam mu poważnym tonem.

Od razu znacznie mi się pogorszył humor.

− Kochanie, ale ja naprawdę nie mogę cię zabrać ze sobą. Bardzo bym chciał, ale nie dam rady.

− Przecież to jest nasz dom! – przypominam mu.

− Tak, ale z pewnych względów nie mogę cię tu samej zostawić – a więc o to tu chodzi. On się boi, że podczas jego nieobecności będę ciągle chodzić do Louisa. Chce by ta stara wiedźma mnie pilnowała.

− Skoro tak to pojadę na ten czas do Briana.

− Do niego też nie mam zaufania.

− Nie pojadę do twojej matki! – mówię wściekłym tonem.

− Tylko, że ja cię nie pytam o zdanie, ale informuje o swojej decyzji Ava.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz