Niall jedzie dość szybko i co chwilę nerwowo spogląda w lusterka. Musiałabym być naprawdę głupia żeby nie zauważyć, że coś jest nie tak.
− Miałam o nic nie pytać, ale to wszystko jest bardzo dziwne. Uwierz, że wolę wiedzieć jeśli coś będzie mi grozić.
− Nic ci nie grozi – odpowiada spokojnym tonem. – Nigdy nie pozwolę by coś ci się stało.
Przewracam oczami na jego słowa. Skoro w takim pośpiechu uciekamy to znaczy, że jednak nie ma wszystkiego pod kontrolą. W każdej chwili ktoś może ostrzelać nasze auto.
− Wolę byś mówił konkretami. Chce wiedzieć co się dzieje – mój głos przybiera ostrego tonu. Nie dam mu się tak łatwo zbyć. To jest poważna sytuacja.
− Miałem mały przypał z sporym przerzutem kokainy.
− Policja czy jacyś inni bandyci cię szukają? – żadna z tych opcji mi się nie podoba i nie jestem pewna, która jest gorsza dla niego. Dla mnie by było lepiej jakby go przymknęli, bo wtedy mi by nic nie zagrażało.
− Tak naprawdę to jedni i drudzy, ale możesz być pewna, że to nic, nie z takimi rzeczami sobie radziłem – on chyba śmie żartować. Przecież ledwo co wylazł z więzienia, a teraz mi mówi, że z łatwością sobie poradzi z policją i mafią.
Jak nic zaraz wpadniemy.
A ja przez to, że jestem formalnie jego żoną także oberwę. Po co ja do cholery się tu pchałam, było trzeba siedzieć z lodową damą.
− Wątpię i zastanawiam się po cholerę ci to było. Dopiero co mówiłeś, że chcesz to rzucić w cholerę, a rzucasz się na głęboką wodę.
− Nie jestem nieudacznikiem! – wrzeszczy uderzając pięścią w kierownicę. Jedziemy tak szybko, że samochód zaczyna zjeżdżać. Niall jednak szybko opanowywuje auto.
Serce zaczyna mi szybciej bić. Już myślałam, że będzie po nas.
− Nie jesteś – zapewniam go. – Po prostu nie powinieneś się tym zajmować. Jesteś dużo lepszy od mojego brata i mu podobnych. Nie marnuj sobie życia.
− Nie zapominaj, że teraz moje życie jest połączone z twoim – mówi wściekłym tonem. Najwidoczniej nie dał mi się przekonać. Dalej jest na mnie zły. – Dla pewności nie pojedziemy do domu tylko w głąb Szkocji. Nie mam tu żadnej nieruchomości, więc nikt nie będzie się spodziewał, że wybiorę to miejsce.
Przez jakieś dwie godziny jedziemy w całkowitej ciszy.
Jestem zmęczona, więc opieram głowę o szybę, wiem, że nie jest to bezpieczne, ale w obecnej sytuacji mam to gdzieś.
− Nie znoszę jak ktoś we mnie nie wierzy, matka co chwilę mówiła mi, że bez niej zginę. Nie tylko dla ciebie wyprowadziłem się z domu.
− Od razu widać, że lodowa dama ma trudny charakter – parska śmiechem na moje słowa. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że powiedziałam to na głos.
− Lodowa dama? Wiesz, że to nawet do niej pasuje.
Nagle czuję jego dłoń na moim kolanie.
− Potrzebuję wsparcia Ava. Chcę wiedzieć, że w każdej chwili mogę na ciebie liczyć kochanie, ja jestem dla ciebie w stanie zrobić wszystko i byłoby mi miło gdybym wiedział, że mogę oczekiwać od ciebie tego samego.
No co mam zrobić? Nie kocham go tak jak on by tego oczekiwał i z tym nic już raczej nie da się zrobić, ale jeśli chce bym go wspierała, to tego nie mogę mu odmówić.
− Nie mogę teraz działać przeciwko tobie.
Uśmiecha się lekko na moje słowa.
− To bardzo dobrze, bo zauważyłem, że jakiś samochód ciągle za nami jedzie. Umiesz strzelać?
Kiwam głową na tak.
− Ale uczyłam się jedynie na strzelnicy – szybko tłumaczę.
− To musi nam wystarczyć, broń jest w schowku.
W co ja się kurwa wpakowałam?
Liczę na waszą opinię
![](https://img.wattpad.com/cover/311740042-288-k570410.jpg)
CZYTASZ
Kara za grzechy
FanfictionDwudziesto dwu letnia Ava musi zapłacić za grzechy swojego brata.