32

807 36 4
                                    


— Jestem bardzo zmęczony, możesz przyjechać następnym razem — oznajmia Niall.

— Byłam pewna, że mi pogratulujesz, ale najwidoczniej nie mam co się tego po tobie spodziewać. Skoro jednak jesteś tak zmęczony to idź spać, a my wszystkie pójdziemy do salonu by porozmawiać. Chodź Ava — uśmiecha się do mnie. Szczerze to nadal nie wiem co powinnam o niej sądzić. Niall też doskonale potrafi udawać miłego.

Poza tym siedzenie w towarzystwie tej lodowej damy to nic przyjemnego.

— Moja żona się mną zajmuje, więc też jest bardzo zmęczona. W niedługim czasie przyjedziemy do was to Ava przynajmniej zobaczy się z bratem.

— To już się nie mogę doczekać aż nas odwiedzicie — oznajmia, a następnie wychodzi. Jej matka podąża za nią.

— Ona tylko udaje taką miłą — zaczyna Niall. — To cholerna zołza, ale mimo tego wydaje się, że Brian trafił o wiele lepiej ode mnie. On będzie miał dziecko, a ja zarobiłem kulkę. I nadal zachowujesz się jakby mój dotyk cię brzydził.

— Bo tak jest — odpowiadam szczerze. Nie będę mu słodzić tylko dlatego, że jest ranny.

— Miła jak zawsze — przyklejam mu ten opatrunek by nie musieć już dłużej przy nim siedzieć.

— Oni będą mieli dziecko, więc nie istnieje już żadne powód by dalej ciągnąć farsę z naszym małżeństwem. Rozejdźmy się i na nowo sobie ułożymy życie. To znaczy ty ułożysz, bo ja ma już kogoś komu na mnie zależy.

— Ty naprawdę nie masz sumienia. Dręczysz mnie chociaż wiesz, że jestem słaby i to z twojej winy. Potrzebuję teraz odpoczynku, a nie słuchania o twoich zdradach, za które zbyt łatwo ci odpuściłem — naprawdę już mam dość tego jego gadania. Wstaje i idę odnieść apteczkę.

Wracam i widzę, że siedzi z naburmuszoną miną.

— Potrzebuję własnego pokoju, albo przynajmniej trzeba mi załatwić drugie łóżko. Ta sofa jest zbyt mała i bolą mnie plecy.

— Mamy duże łóżko, a jak ci ciasno to możesz się do mnie przytulić chociaż ty pewnie i tak tego nie zrobisz — oznajmia, a następnie się do mnie odwraca plecami.

Nie zamierzam do niego zagadywać tylko zabieram z łóżka mój koc i kładę się na sofie. Przymykam oczy i pozwalam sobie na sen.

— Nie, ja nie chcę! Nie! — zostaje wybudzona przez głośny krzyk. Zrywam się i widzę jak Niall wierci się po łóżku. To, że ma zły sen to nie jest moja sprawa, lecz jak widzę, że się tak męczy to robi się mi go odrobinę szkoda. — Zostaw mnie! Nie!

Jeszcze chwila, a rozerwie sobie szwy.

— Niall obudź się — dotykam jego zdrowego ramienia, ale on chwyta mnie za rękę i ciągnie do siebie. — Niall — mówię głośniej, a on się budzi. Głośno dyszy i widać, że jest spocony.

— Ava zrób coś, bo bardzo mnie boli. Pić mi się też bardzo chce — dotykam jego czoła. Kurwa jest rozpalony. Jak nic ma gorączkę i to dość wysoką.

Chwytam za butelkę z wodą i nalewam mu w szklankę. Chcę mu ją podać, ale widzę, że ręce mu się zbyt trzęsą by utrzymał, więc podsuwam mu szklankę pod usta. Wypija kilka łyków.

— Mam ci podać jakieś leki czy lepiej od razu kazać wezwać ci lekarza. Po co ja cię w ogóle pytam, trzeba wezwać pomoc — wstaje, ale nie mogę iść dalej, bo on dalej trzyma mnie za dłoń.

Nie mogę go zostawić samego sobie. Wyszedł ze szpitala szybciej by mi pomóc, a poza tym jeśli coś mu się stanie to ja także stanę się martwa.

— Niall puść, bo muszę podać leki, sam mówiłeś, że cię boli.

Rozluźnia swój uścisk, a ja wstaje.

— Tylko nigdzie mi nie uciekaj Ava.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz