25

877 43 6
                                    


Teraz dopiero widzę jaka głupia byłam sądząc, że zwyczajne hasło w telefonie zdoła powstrzymać Nialla przed szpiegowaniem mnie. Mogłem przecież poprosić Louisa by do mnie nie pisał i dla bezpieczeństwa porozumiewać się z nim jedynie telefonicznie.

— Znam jednego Louisa i tak się składa, że jest to dobry kumpel twojego brata.

— To nie ten Louis — szybko zaprzeczam. Niall to wariat i nie mogę pozwolić by w jakiś sposób zaatakował mojego Louisa. Nie chcę by on cierpiał.

— Twoje zachowanie tylko mnie utwierdza w tym, że wytypowałem dobrą osobę — oznajmia, a następnie włącza silnik i zaczyna jechać. — To, że z nim byłaś to jeszcze nic, ale ja z tej wiadomości wnioskuję, że spotykałaś się z nim już podczas naszego małżeństwa. Zdradziłaś mnie! — wrzeszczy, a następnie gwałtownie przyśpiesza przez co zaczynam się bać.

Milczę. Nie zamierzam z nim dyskutować na ten temat.

— Ja byłem ci wierny. Tyle czasu byłem dla ciebie cierpliwy, bo nie chciałem na ciebie naciskać. Nie krzywdziłem cię Ava!

— Oczywiście, że to robiłeś! — wybucham, bo mam już dość tych jego bzdur. On nie ma pojęcia co wygaduje. — Ciągle mnie osaczasz! Ja nie chcę byś mnie dotykał, a tym bardziej całował.

Widzę jak zaciska ręce na kierownicy. Mocniej też naciska na pedał gazu przez co prawie wbija mnie w fotel.

— Nie wybrałaś mnie, ale ja się kurwa staram! Zależy mi jedynie na normalnym życiu. To chyba nie jest tak wiele! — wpatruje się w boczną szybę. I tak mu nie przemówię do rozsądku, więc nie ma co się z nim kłócić. Moje logiczne argumenty i tak do niego nie dotrą.

Boję się jednak tego co będzie jak wrócimy do jego domu. Przecież on mnie wczoraj zgwałcił bez żadnego powodu to nie chcę nawet sobie wyobrażać tego co się ze mną teraz stanie.

Pewnie rozerwie mnie na strzępy.

— Powinien był słuchać matki i trzymać cię krócej, ale nie ja chciałem żebyś się przy mnie dobrze czuła. Dbałem o ciebie, bo miałem nadzieję, że ty to docenisz. I spojrzysz na mnie inaczej. To jednak było bezsensowne.

— Nie rozumiem na jakiej podstawie w ogóle sobie cokolwiek wyobrażałeś. Nasze małożenstwo polegało jednie na złożeniu podpisu. Pierwszy raz cię wtedy zobaczyłam, więc chyba to normalne, że nie traktowałam tej farsy poważnie. Ty także powinieneś dążyć do najszybszego rozwodu — już nie umiem dalej tego wszystkiego w sobie tłamsić i mówię mu co czuję i myślę.

— Nie będzie żadnego rozwodu! — wrzeszczy tak głośno, że praktycznie podskakuje.

Resztę drogi już ani ja się nie odzywam ani on. Gdy jednak podjeżdża pod dom to czuję, że ze strachu mi zaraz serce wyskoczy z piersi.

Zawsze starałam się być odważna, a teraz ledwo powstrzymuję się przed trzęsieciem się. Gdybym teraz miała się podpisać to pewnie nic by z tego nie wyszło.

— Wysiadaj! — rozkazuje gdy gasi silnik.

Ja jednak tego nie robię. Nie chcę być sama z nim w tym domu. Czuję, że on mi tam wyrządzi wielką krzywdę.

Jak zauważa, że nie ruszam się z miejsca to wysiada, a następnie okrąża auto i otwiera moje drzwi. Odpina mój pas i wyciąga mnie z samochodu. Nie ma w tym ani grama delikatności.

Tarmosi mną tak jakby go w ogóle nie interesowało, że może mi coś zrobić.

Wppycha mnie do domu i gdyby nie to, że trzyma mnie to najpewniej bym upadła.

— Teraz to zaczniesz się zachowywać jak prawdziwa żona. Skończyła się taryfa ulgowa dla ciebie.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz