Chcę przytulić do siebie Avę, ale nie natrafiam na nią. Otwieram oczy i jej nigdzie nie widzę. Gwałtownie się podnoszę, panika strzela w moje żyły. Czyżby ona ode mnie uciekła? Wykorzystała fakt, że byłem zmęczony i mnie zostawiła.
Wstaje i widzę, że są uchylone drzwi do łazienki. Zbliżam i słyszę ściszony głos mojej żony.
Nie uciekła, została ze mną.
Staram się usłyszeć co ona mówi. Nie podoba mi się, że w tajemnicy przede mną do kogoś dzwoni.
− Wiem, że o wiele proszę, ale to jest wyższa konieczność – jestem praktycznie pewien, że rozmawia z Brian'em. Ona też we mnie nie wierzy. – Przecież o niczym nie wiedziałam.
Wchodzę, bo mam już dość, że oni omawiają sprawy związane ze mną. Ona nie powinna do niego dzwonić.
Ava wydaje się mocno zaskoczona moim wejściem, najwidoczniej spodziewała się, że bez mojej wiedzy wezwie tu swojego brata. A on pewnie tylko próbował mnie dobić. Nie wierzę, że zrobiłby cokolwiek by mi pomóc.
– Muszę kończyć – oznajmia i się rozłącza. – Nie wiedziałam, że już się obudziłeś. Może pójdę załatwić nam jakieś śniadanie – próbuje zmienić temat.
Tym razem nie zamierzam pozwolić by mnie wykiwała.
– Chciałaś by Brian mnie wykończył byś wreszcie stała się wolna? Tak mnie nie znosisz, że zamierzasz mnie zostawić teraz gdy jestem w jednej z gorszych sytuacji? – po tylu razach ona nadal myśli, że da radę mnie zostawić. Tak się jednak nie stanie.
Ava już na zawsze ze mną pozostanie. Jest moją żoną i tak już będzie do końca.
– Nie mam pojęcia co ci się przyśniło, ale chciałam by mój brat nam pomógł. Z tego co wiem, to zawarliście jakiś pakt, więc chyba jest ci to winny – chcę wierzyć, że to jest prawa. Do góry bym skakał jakby się okazało, że ona chce ze mną być.
Lecz po tym wszystkim co między nami zaszło nie chce mi się w to wierzyć.
– A w zamian pewnie będziesz chciała odzyskać wolność.
– Szczerze to nawet o tym nie pomyślała, ale skoro proponujesz – mówi, a następnie opuszcza łazienkę.
Czyżbym niepotrzebnie ją podejrzewał? Mam nadzieję, że tak jest.
Podążam za nią.
– Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Jestem dziś bardzo rozdrażniony – zbliżam się do niej, a następnie od tyłu ją obejmuje. Opieram głowę o jej ramię.
Tak bardzo lubię ją dotykać. Jeszcze gdyby tylko pragnęła mojego dotyku. Nic więcej bym do szczęścia nie potrzebował.
– Zostanę z tobą, ale nie próbuj wyżywać się na mnie za swoje niepowodzenia. Nie zostawię cię, ale nie chcę wiecznie słuchać twoich pretensji – zaczynam składać pojedyncze pocałunki na jej szczęce. Nie wierci się, więc uznaje, że nie ma nic przeciwko.
Moja dłoń zaczyna błądzić po jej brzuchu i zahaczam też o piersi. Muszę ją wypieprzyć, bo tylko sprawi, że emocje odrobinę ze mnie zejdą.
– Przysięgam, że jeszcze dziś zabiorę cię z tej pieprzonej nory i następnym razem zatrzymamy się w miejscu godnym ciebie.
– Nie potrzebuję luksusu – teraz tak mówi. A ja nie zamierzam czekać aż zacznie sobie uświadamiać, że takie życie jakie jej proponuje jej nie odpowiada. Ava nigdy nie zaznała biedy i nie dopuszczę by teraz tak się stało.
– Wolę by wygodniej nam się spało. Mnie już bolą plecy – narzekam, a ona się śmieje, i do mnie odwraca.
– Czyli nawet w celi miałeś wygodniejsze łóżko? – miałem dość wypasioną celę. Na warunki to nie mogę się skarżyć.
– Żebyś wiedziała, ten pokój jest gorszy od celi więziennej – wykorzystuje jej dobry humor i zaczynam ją całować.
Ona to odwzajemnia, więc przechodzę dalej. Odprężę się, a przy okazji zaleję ją swoją spermą.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
CZYTASZ
Kara za grzechy
FanfictionDwudziesto dwu letnia Ava musi zapłacić za grzechy swojego brata.