72

631 41 4
                                    

– Przysięgam, że jak tylko wrócę do domu to dostaniesz ode mnie w zęby – warczę na Briana. Jestem na trybie głośnomówiącym i jadę do domu. Jestem już zmęczona, a czeka mnie jeszcze o najmniej sześć godzin drogi.

– Nie rozumiem twojej złości. Powinnaś się cieszyć, że wreszcie udało mi się pozbyć twojego problemu. A jestem pewien, że Laura się na mnie za to wkurzy.

– Ona powinna ci łeb urwać. Bądź jednak pewien, że ja to zrobię – jestem wręcz pewna, że na Nialla przyjdzie jakiś mandat z fotoradaru, teraz jednak w ogóle się tym nie przejmuje. Mam dużo gorsze problemy.

– Naprawdę trudno cię zadowolić. Pomyśl lepiej, że wreszcie będziesz mogła się związać z Louis'em i wreszcie twoje życie wróci do normy. Zatrzymaj się w jakimś hotelu i odpocznij – komunikuje, a następnie się rozłącza.

Jeszcze całkiem niedawno skakałabym do góry z takiego rozwiązania. Teraz już zdążyłam się minimalnie przywiązać do Nialla. I naprawdę nie chcę by on skończył znowu za kratkami, a tym bardziej by stała mu się jakaś krzywda.

Kurwa.

Sama nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.

Louis nadal jest dla mnie ważny, ale Niall też już nie jest obojętny.

A teraz wszystko we mnie się trzęsie na samą myśl, że nie wiem co jest teraz z nim. A może coś mu zrobili?

Cholera muszę się uspokoić, bo inaczej nigdy nie dojadę i mu nie pomogę.

Wiem, że to niebezpieczne, ale nie decyduje się na żaden postój. Zajeżdzam tylko raz na stacje by zatankować i kupić sobie wielką kawę i jadę dalej.

Staram się odgonić złe myśli i skupić jedynie na jeździe.

Muszę jak najszybciej dotrzeć do domu i przemówić bratu do rozsądku.

Docieram na miejsce wyczerpana. Jest już około drugiej w nocy, a ja wpadam do mojego rodzinnego domu i zapalam wszystkie światła. Mam gdzieś to, że ich obudzę.

– Brian! – drę się tak głośno jak tylko potrafię.

On musi tu szybko przyjść i odwołać to co zrobił. Nie odpuszczę dopóki tak się nie stanie.

– Co tak wcześnie? – pyta zaspany wychodząc ze swojej sypialni. Ma na sobie jedynie ciemne bokserki. – Powinnaś teraz być w jakimś hotelu i spać.

On naprawdę jest głupi skoro sądzi, że po tym co się stało ja dałabym radę umrzeć. Nie wróciłam nawet na moment do tego leśnego domu tylko od razu ruszyłam do domu.

– Kogo na niego nasłałeś? – pytam wściekle podchodząc do niego. Ci faceci w ogóle nie wyglądali na policjantów.

– Po prostu postanowiłem wynająć kogoś kto go przekona do współpracy. Uznałem, że miałaś rację, moje małożeństwo wystarczy by utrzymać to porozumienie. Ty nie musisz się poświęcać.

– Teraz to mówisz?! Przez swoje decyzje zrujnowałeś życie mi, Louis'owi, a także i Niall'owi.

– On zrobił ci niezłe pranie mózgu, ale to nic. Niedługo dojdziesz do siebie, połóż się i odpocznij, a jutro zawiozę cię do Nialla i raz na zawsze rozwiążemy nasz wspólny problem – chce protestować, ale on nie czekając na to co powiem wraca do swojego pokoju.

Dobra, już przez te kilka godzin nic się nie zmieni. Lecz z samego rana sprawię, że Niall odzyska wolność.

***

Nie zezwalam na żadne śniadania tylko z samego rana ciągnę brata do miejsca gdzie ma być Niall. Chce by jak najszybciej on odzyskał wolność.

– Musisz się przestać wtrącać do mojego życia – mówię podczas drogi.

– Jesteś moją siostrą i się o ciebie martwię – puszczam tę uwagę mimo uszu.

Gdyby tak było to nawet przez myśl nie przyszłoby mu mnie oddać.

Docieramy do magazynu na skraju miasta. To nie jest miejsce, w którym odbywa się rozkład narkotyków.Najwidoczniej nie wiedziałam wszystkiego o jego interesach.

Wchodzimy do magazynu i od razu widzę związanego i leżącego na podłodze Nialla. Wyrywam się Brian'owi i do niego podbiegam.

Klękam przy nim i delikatnie odklejam taśmę z jego ust. Jego twarz zdobią siniaki, powoli unosi powieki, a ja nie mam pojęcia czy się właśnie obudził czy może odzyskał przytomność.

— Ava — jego głos jest zachrypnięty.

— Odzyskasz wolność jeśli podpiszesz papiery rozwodowe — oznajmia mój brat.

Niall mi się przypatruje jakby próbował sprawdzić czy nie mam czegoś z tym wspólnego.

— Nadal uważam, że najlepiej będzie go zabić — odwracam się na dźwięk dobrze znanego mi głosu.

Louis szybkim krokiem do mnie podchodzi, a następnie chwyta za dłoń i podnosi.

— Tak za tobą tęskniłem ślicznotko.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz