34

807 40 4
                                    


— Na moje oko nic ci nie dolega — mówię i chcę zabrać dłoń, ale on dalej jej nie puszcza. Kurwa co z nim jest nie tak. Ja na pewno bym nie chciała żeby trzymał mi dłoń na szyi.

— To przynajmniej mnie pocałuj. Po tym wszystkim chyba zasługuje na małego buziaka? — wyciąga głowę w moją stronę. To tylko pocałunek, nic wielkiego, mogłabym to zrobić, ale niestety on zaraz zacznie sobie wyobrażać nie wiadomo co. — No weź jeszcze nigdy się nie całowaliśmy..

Uśmiecham się patrząc mu w oczy. Dostanie tak jak czego chce.

Przybliżam swoje wargi do jego ust, a następnie szybko muskam jego policzek i się odsuwam.

— Miało być w usta — mówi z pretensją w głosie. — Ale lepsze to niż nic. Teraz wtul się we mnie, odpoczniemy sobie, bo nadal jesteś blada.

— Zamierzam wypić teraz swoją kawę. Ty też swoją pij, śniadania ci nie zrobię, bo mi samej nie chce się jeść — mogę mu robić jedzenie przy okazji, ale na pewno nie będę specjalnie dla niego się wysilać.

— To bardzo źle skarbie... — chce jeszcze coś powiedzieć, ale przerywa mu otwarcie drzwi. Spoglądam w ich stronę i widzę, że przyszła jego matka. Od razu dzień staje się dużo bardziej ponury.

— Za godzinę przyjedzie lekarz by cię zbadać. Musimy mieć pewność, że wszystko z tobą dobrze.

— Nie chcę lekarza — marudzi Niall jak mały chłopiec.

— Ale potrzebujesz, w nocy przecież miałeś gorączkę — nie powinnam się o niego martwić. Jednak jest we mnie trochę empatii i nie potrafię być obojętna na jego cierpienie.

— Czemu dopiero się o tym dowiaduje! — krzyczy patrząc na mnie. — Jesteś nieodpowiedzialna, ale wiedz, że jeśli jemu coś się stanie to ty także żywa z tego nie wyjdziesz! I pocierpisz nim zejdziesz z tego świata!

— Mamo przestań! — Niall także zaczyna krzyczeć. Lewą ręką też łapie mnie za dłoń. — Moje relacje z Avą to jedynie moja sprawa. Nie chcę byś się w to wtrącała. I możesz być pewna, że jak tylko lepiej się poczuję to od razu się wyprowadzimy. Nie będziesz dręczyć mojej żony!

Wizja samotnego mieszkania z nim nie jest dla mnie niczym optymistycznym, ale już wolę tu niż moje ciągłe spięcia z tą lodową damą.

— Nie możesz — mówi zaszokowanym tonem. Nie potrafię się nie uśmiechnąć na jej minę.

— Z tego co mi wiadomo to jestem już po trzydziestce, więc to normalne, że chcę zamieszkać samotnie. Oczywiście wszystko by inaczej wyglądało gdybyś nie dręczyła mojej żony. Przecież ciebie Ava nigdy nie przywyknie do życia ze mną.

— Ale to jest nieprzewidywalna wariatka. Już raz cię postrzeliła, nie wiadomo co jej znowu może przyjść do głowy — spogląda na mnie z nie smakiem.

— Nie boję się Avy i nasze relacje to nie są twoje sprawy. A teraz wyjdź, bo moja ukochana się przez ciebie stresuje.

— Jak możesz stawiać tę głupią dziewuchę ponad swoją matkę! Najlepiej dla nas wszystkich będzie jak ona umrze — jej lodowate spojrzenie przeszywa mnie na wskroś. Udaje porządną osobę, a jednak to zwykła morderczyni. Niech jednak niczego w stosunku do mnie nie próbuje, bo ja nie zamierzam się poddawać.

A jestem silna. Silniejsza od niej.

— Koniec z tym! Wyjdź, muszę się ubrać, bo zamierzam zabrać swoją żonę z tego domu.

Patrzę na niego pozytywnie zaskoczona. Naprawdę nie spodziewałam się po nim takiego zachowania.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz