42

788 42 8
                                    


Piję właśnie butelkę jakiegoś alkoholu, którego znalazłam w szafce. Potrzebuję się upić, na chwilę oderwać od tej strasznej rzeczywistości. Wyrzekłam się Louisa, a Niall'owi to nadal za mało. Zamierza jeszcze mnie zmusić do urodzenia jego dziecka.

Przecież ja mam jedynie dwadzieścia dwa lata i wystarczająco już skomplikowane życie. Bachor z genami Horan'ów nie jest mi do niczego potrzebny.

— Jest już północ, a ty dalej nie śpisz — nagle dociera do mnie głos mojego męża. Jak zwykle pojawia się wtedy kiedy nie trzeba.

— Skończyły się czasy kiedy ktoś mi mówił kiedy mam się kłaść spać — komunikuje i nalewam sobie znowu tego bursztynowego płynu. Jest to cholernie mocne i dobrze.

— Będziesz spała do południa, a ja sądziłem, że chcesz z samego rana jechać do szpitala. Poza tym jak będziesz pijana to pewno nie będzie możliwości wyciągnięcia tej spirali.

Zabiera mi butelkę i szklankę, która była na stole. Jeszcze dziś mówił, że nam się tu czuć jak u siebie i, że to mój dom, a teraz mi zabiera picie. Kurwa przecież jestem już od pewnego czasu pełnoletnia.

— Za kogo ty się uważasz pieprzony hipokryto — wstaje i patrzę na niego wyzywająco. — No już uderz mnie! A najlepiej pobij, bo tylko tak potrafisz reagować jak coś nie idzie po twojej myśli. A tak właśnie się dzieje, nie będzie żadnego dziecka! Jak tylko będę miała możliwość to odejdę od ciebie.

— Jesteś pijana i nie wiesz co mówisz — oznajmia spokojnie, a następnie łapie mnie za nadgarstek i ciągnie w głąb domu. Staram mu się opierać, ale ni cholery mi to nie wychodzi.

— Wcale nie, ja naprawdę tak myślę! Nie znoszę cię! — warczę na niego, a on prowadzi mnie prosto do jego sypialni. Nie lubię tego miejsca, bardzo źle mi się kojarzy.

— Ależ oczywiście skarbie. Zawsze to lepsze od obojętności. Kąpiel, prysznic czy nie masz na to ochoty? — pyta się mnie, a ja ostatnie czego chce to właśnie to by oglądał mnie nago. A tym bardziej by mnie dotykał.

— Jutro

— Ręce do góry — rozkazuje, a ja sama nie wiem czemu to nie robię. On ściąga mi moją koszulkę i z szafki wyciąga inną. A następnie pomaga mi ją ubrać. Następnie rozpina moje spodnie, ale je ja już sama ściągam. — A teraz idziesz spać. Mam nadzieję, że nie będziesz żygać, bo nie uśmiecha mi się pół nocy siedzieć przy tobie w łazience.

— Nikt ci nie każe, a tak w ogóle to idź sobie stąd — siadam na łóżku, a następnie się na nim kładę.

Kurwa chyba niepotrzebnie piłam, bo wracają do mnie wszystkie wspomnienia związane z Louis'em. To jak bardzo byłam z nim szczęśliwa. Po moich policzkach zaczyna spływać pojedyncze łzy.

Czemu nie mogę z nim być?

— Ava — Niall mnie dotyka, ale ja go odpycha. On jednak jest nieustępliwy i bierze mnie w swoje ramiona. — Przecież masz teraz mnie skarbie.

Jego usta zaczynają muskać moją szyję. Jest to przyjemne, a ja wreszcie czuję się kochana. Może to wcale nie jest taki głupi pomysł. Czemu nie wykorzystać go do swojej przyjemności.

— Pieprz mnie — rozkazuje mu, a on się uśmiecha. Jego dłonie błądzą po moim ciele. Czuję jak ściąga moje majtki. Dopiero co załóżona koszulka zostaje ze mnie ściągnięta i rzucona na podłogę. To samo dzieje się z moim stanikiem.

Przez chwilę leżę, a on się rozbiera.

— Możesz być pewna, że zaraz się tobą zajmę kochanie — mówi i szybki do mnie wraca. Łapie go za kark i zaczynam całować.

Ma miękkie usta, przyjemne.

Jak tylko kończymy pocałunek to on popycha mnie bym leżała płasko, a następnie rozszerza moje usta i chowa tam swoją twarz. Z moich ust wyrywa się niewielki krzyk gdy jego usta zaczynają pieścić moja łechtaczkę.

Przymykam oczy i oddaje się tej przyjemności.

Liczę na waszą opinię

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz