10

1.1K 46 1
                                    


— Czy naprawdę jest ci tak trudno zrobić to o co cię prosiłam? Potrzebuję jedynie samochodu i to mojego! — krzyczę wkurzona do telefonu. Muszę chociaż na chwilę wyrwać się z tego domu. Pojechać gdzieś daleko po to by choćby posiedzieć sobie w aucie.

— Obiecuję, że najdalej za dwie i pół godziny podstawię ci tam samochód. A jak ci tam jest? — pyta ciężkim głosem. On sobie teraz siedzi w domu, a ja muszę się męczyć u obcych ludzi.

— On ciągle tu siedzi, a jego matka traktuje mnie jak intruza. Najgorsze jest to, że nie mam nawet własnego pokoju. Każ im mnie lepiej traktować!

— Ava ja też śpię z Laurą w tym samym pokoju. Już pierwszego dnia udało nam się porozumieć — czyli dostał głupią gęś, która od razu rzuciła mu się w ramiona. Ja taka nie jestem.

Moje serce bije dla Louisa.

— Nie interesuje mnie to co z nią robisz. Ja nie chcę by on mnie dotykał i ma nie kłaść na mnie tych swoich parszywych łap. Najlepiej by było gdyby w ogóle na mnie nie patrzył i się do mnie nie odzywał.

— Jeśli ci bardzo na tym zależy to do niego zadzwonię i przypomnę, że ma cię dobrze traktować. A i bardzo proszę nie reaguj na to co robi Louis. On zachowuje się irracjonalnie i powinniśmy się na razie od niego odciąć — uśmiecham się na jego słowa. On o mnie nie zapomniał. Dalej o mnie myśli. Walczy, może i ja powinnam zacząć coś robić. A nie ciągle siedzieć bezczynnie.

— Masz mi szubko podstawić ten samochód — oznajmiam, a następnie się rozłączam.

Muszę jak najszybciej spotkać się z Louis'em i zapewnić go na to swoim uczuciu, a także wyznać, że nie dałam się dotknąć Horan'owi i w żaden sposób go nie zdradziłam. Dalej dla mnie liczy się tylko on.

Idę do garderoby, bo bez mojej wiedzy służąca mnie wypakowała i dobiera sobie ciuchy, w których wyglądam najkorzystniej. Obcisłe czarne spodnie idealnie współgrają z fioletową bluzką na krótko rękaw z sporym dekoltem. Lecę też do łazienki by nałożyć lekki makijaż. Tutaj nie dbam o wygląd. Jest mi obojętne to co ten człowiek, który śmie się nazywać moim mężem o mnie myśli.

Louis'owi chcę się podobać.

Opuszczam łazienkę w doskonałym humorze, który od razu zanika jak widzę Nialla. Znowu tu przylazł. Czemu do cholery nie pójdzie na miasto lub gdzie tam sobie chce. Po odsiadce powinien pragnąć wolności.

— Ślicznie wyglądasz — komplementuje mnie. — Wybierasz się gdzieś czy może to dla mnie.

— Nie muszę ci się tłumaczyć, ale tak zamierzam gdzie jechać jak tylko podstawią mi auto.

— Już to zrobili, ale kazałem zabrać ten samochód jeśli potrzebujesz gdzieś pojechać to sam cię zawiozę — ogarnia mnie złość. Jak on śmie aż tak mnie ograniczać. Nie ma do tego prawa! — A i słyszałem, że podobno jest ci tu tak źle — zaczyna poważnym tonem, a następnie gwałtownie się podnosi z fotela. — Byłem przekonany, że to moja siostra jest rozpieszczona, ale odkąd tylko cię poznałem to odwołuje te słowa. Dostajesz wszystko czego chcesz, a tobie ciągle jest mało. Nie wykonujesz też swoich podstawowych obowiązków.

— Nie chciałam tego ślubu, więc nie ma względem ciebie żadnych zobowiązań — staram się zachować spokój i nie pokazać, że nie podoba mi się to jak się do mnie zbliża.

Niebezpiecznie narusza moją przestań osobistą.

— Masz i skoro jestem taki nie dobry to żądam byś zaczęła robić to co powinnaś. Informuje cię, że jeszcze dziś skonsumujemy nasz związek tak byś nie musiała już narzekać, że nie masz tu dobrego traktowania.

— Nie zrobię tego — cedzę przez zęby, a następnie kieruję się do wyjścia.

On jednak łapie mnie za ramię, a następnie ciągnie mnie w stronę łóżka i na nie popycha.

— Ni cholery mi nie opłaca się z tobą współpracować skoro ty ciągle masz mnie za nic. Najwidoczniej trzeba zmienić taktykę. Skoro i tak mnie nie szanujesz to po cholere się starać.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie następny.

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz