Rozdział I

1.3K 27 1
                                    

Pov. Elizabeth

Właśnie minęła trzecia godzina a ja nadal nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jestem już prawie pewna że chce wyjechać z Liverpool'u ale gdzie. Żyje w tym świecie od 1847 i zwiedziłam duża jego część dla tego ciężko mi wybrać kolejny kurs.
Po kolejnej godzinie rozmyślania, doszło do mnie że może to ten czas w którym w końcu powinnam wrócić na stare śmieci, odwiedzić braci zamieszać trochę w ich życiach i może potem wyjechać.
- Nieee to nie ma sensu - powiedziałam do siebie obracając się na brzuch przy czym chowajac głowe w poduszkę. Leżąc tak przez dłuższą chwilę postanowiłam wstać bo nie mogłam spędzić całego dnia na leżeniu. Gdy wreszcie udało mi się wstać poszłam do kuchni by wyciągnąć krew z lodówki. Po opróżniu z dwóch torebek udałam się do łazienki się pomalować i przebrać z piżamy.
Postawiłam dzisiaj na czarne jeansy i zieloną gorsetową koszulkę na ramiączkach, a makijaż składał się z pudru, brązera, tuszu do rzęs oraz błyszczyka. Na sam koniec rozpuściłam moje dlugie czarne włosy z warkoczyka ktorego zrobiłam wczoraj przed snem. Po 20 minutach wyszłam z łazienki gotowa do życia.
Usiadłam na kanapie w salonie i szybko w telefonie sprawdziłam ile mam kilometrów do Mystic Falls.
- Niecałe cztery godziny jazdy - wyszeptałam i wiedziałam że jednak skuszę się by odwiedzić moich braciszków.
Szybko ruszyłam w stronę sypialni i spakowałam do walizki ubrania na kilka dni. Zabrałam jeszcze krew oraz kluczyki do mojego samochodu. Gdy wyszłam z mojego mieszkania poszłam do podziemnego parkingu. Po chwili znalazłam się już koło mojego auta i je otwarłam. W mgnieniu oka wsadziłam mój bagaż po chwili wsiadając za kierownice. Wyjeżdżać z poskiem opon. Po trzech godzinach jazdy byłam w połowie drogi. Według lokalizacji zostały mi jeszcze dwie i pół może było by szybciej gdyby nie korki.
3 godziny później.
Właśnie minęłam znak ,,Witamy w Mystic Falls'' to był moment w którym zaczęłam się trochę stresować. Moje ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na kierownicy lecz po chwili odetchnęłam ponieważ zdałam sobie sprawę że nie jestem w 100% pewna że oni tu są więc możliwe że stresuje się niepotrzebnie. Gdy dojechałam pod duża piękną posiadłość powróciły mi wspomnienia z dzieciństwa. Siedziałam jeszcze pięć minut w samochodzie zastanawiając się czy nie lepiej odjechać i odpuścić.
- Koniec pieprzenia - wyszeptałam - zbyt długo jechałam żeby teraz uciec - w mgnieniu oka znalazłam się pod drzwiami willi. Wzięłam duży oddech i wypuściłam powietrze. Wyciągnęłam rękę by zapukać, po czym obleciał mnie strach. Znowu zaczęłam wątpić lecz się przełamałam. Zanim zaczęłam błąkać myślami zapytałam nawet głośno.
Po chwili otwarła drzwi mojego wzrostu blond włosa dziewczyna.
- Hej w czym mogę pomóc - zapytała z małym uśmiechem na ustach.
- Hejka szukam Damona i Stefana Salvatore nie mieszkają tu przypadkiem - Wtedy zdałam sobie sprawę że nie ma odwrotu.
- Masz rację mieszkają tu - powiedziała a ja się uśmiechnęłam.
- Caroline co ty tak dłu - i nie dokończył kruczo włosy mężczyzna - nie wierzę kogo widzą moje oczy - rzekł podchodząc do mnie i przytulając mnie.
- tęskniłam - tylko to dałam radę wyszeptać bo Damon mnie prawie udusił.
- Proszę wejdź - powiedział - zapraszam do salonu - wskazał ręką.
Zanim zdarzyłam wejść do wskazanego pomieszczenia usłyszałam jakąś dziewczynę.
- Kim jest cholerna Elizabeth Salvatore - powiedziała to akurat kiedy weszłam. Wszystkie oczy w całym pomieszczeniu powędrowały na mnie.
- O matko - wyszeptał blondyn, który w wampirzej prędkości zjawił się koło mnie. Zamykając mnie w ciasnym ucisku. Wtulilam się w niego, po chwili poczułam że mogę już swobodnie oddychać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało - na te słowa aż zrobiło mi się ciepło - myśleliśmy że nie żyjesz - powiedział Stefan.
- Na szczęście jeszcze się trzymam - spojrzałam na pozostałych, a na kanapie siedziała jeszcze mulatka z jakimś brunetem i blondynem.
Nagle do salonu szybko wyszedł jakoś brunet wyczułam że to wilkołak
- Mam coś o Elizabeth Salvatore - powiedział szybko z uśmiechem po czym spojrzał na mnie - my się chyba jeszcze nie znamy - podszedł do mnie i wyciągnął rękę - Tyler Lockwood - rzekł.
- Elizabeth Salvatore miło mi - odparłam również wyciągając rękę na przywitanie.
Miny wszystkich oprócz moich braci były zaskoczone.
- Chyba wpadłam nie w porę - powiedziałam próbując pozbyć się nieprzyjemnej atmosfery.
Już miałam wychodzić lecz przed mną stanął Stefan.
- Wiem jak to wygląda ale proszę zostań - wyszeptał.
- Noooo wiesz trochę głupio wyszło bo wy szukacie o mnie informacji nie wiadomo po co - spojrzałam mu w oczy.

~~~~~~
Pierwszy rozdział za nami dziękuję za przeczytanie. Chciałabym poczytać co sądzicie po pierwszym rozdziale więc zapraszam do komentowania ❤️😀

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz