Rozdział XI

493 14 0
                                    

Pov. Damon
- Szczerze to was nie rozumiem zgodziła się dodatkowo była propozycja czy idzie, odmówiła. Koniec tematu - stwierdziła Caroline - Jade do domu podwieźć kogoś - spytała.
Gdy wszyscy się już zebrali i odjechali postanowiłem iść spać.
Pov. Klaus
Chciałem pogadać z Elizabeth ale musiałem szybko wyjść.
Pov. Kol
Czekałem na Beth aż wreście się wykąpię. Po kilku minutach zeszła na dół. Spojrzała tylko na mnie i podeszła do barku, z którego wyjęła dwie szklanki oraz dużą butelkę borbonu. Odrazu na widok trunku się uśmiechnąłem. Dziewczyna bez wachania rozlała ciecz do pojemniczków. Szybkim ruchem zabrałem jeden z nich.
- Czemu nie chcesz iść na tą imprezę - zapytałem.
- Nooo jest kilka argumentów - rzekła.
- Czekam na nie - bez żadnego ale powiedziałem.
Dziewczyna wstała i poszla do kuchni a po chwili wróciła z chrupkami, które położyła na stoliku i usiadła około mnie kładąc się tak samo jak ja przed chwilą.
- Przyjaciele moich braci tak samo jak oni nie chcą żebym szła - przerwała, miałem już coś powiedzieć ale Beth zaczęła dalej mówić - Lubie być w centrum uwagi ale po prostu nie chce teraz gwiazdorzyć. Jakoś dziwnie się czyje - skończyła odpowiadać na moje pytanie.
- Nawet nie wiem co powiedzieć bo zawsze robiłaś wszystkim na przekór i myślałem że wszystkim wmówisz że nie idziesz a na koniec jak gwiazda wkroczysz odstrojona - rzekłem a Salvatore zaczęła się śmiać.
- Gdym miała już iść poszłabym na chwilę i ubrana zwyczajnie - sykła.
- Chyba że poszłabyś z takim jednym przystojniakiem ktorego bardzo dobrze znasz, ubrałabyś się wtedy w kieckę - zapytałem.
Pov. Elizabeth
- Z Klausem, no nie wiem musiałabym pomyśleć - specjalnie to powiedziałam żeby go wkurzyć.
- Widziałem że na mnie lecisz - jak nigdy nikt w salonie pojawił się NiK.
- Szlak - sykłam po cichu - Wydało się - Zachichotałam - Klaus muszę zniszczyć Twoje ego teraz bo nie pójdę z żadnym z was - powiedziałam kładąc się spać bo wiedziałam że nie doszłambym do sypialni z powodu zmęczenia.
- Dobra my się zbieramy jutro o 14.30 będę po ciebie - rzekł Kol a za nim zdarzyłam coś powiedzieć mężczyzn już nie było.
- Jak zwykle - jękłam.
Po chwili zasnęłam.
Pov. Elena
Ja, Bonnie oraz Caroline siedzimy już w salonie czekając na naszą znajomą a także Elizabeth.
Po chwili pod dom podjeżdża siostra mojego chłopak.
Szybkim ruchem wyszła z samochodu i chciała już iść ale przed nią stanęła moja  sobowtórka.
Pov. Elizabeth
- Kogo widzą moje piękne oczy - Powiedziała Katherine która pojawiła się przede mna.
- Spieprzaj - powiedziałam i obeszłam się kierując się do domu.
- No już nie bądź taka agresywna - Próbowała mnie wkurzyć.
Bardzo jej nie trawiłam więc olałam ja totalnie idąc do mojego celu. Niestety nie było mi to dane przez tą jędze, która pociągnęła mnie za włosy.
- Ała - sykłam i bez żadnego ale brunetka dostała ode mnie kopa w brzuch. To bym moment w którym to nie ja czułam ból tylko ona.
~~~~~~
Dziękuję za przeczytanie
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.
Miłego dnia/wieczora
🥰🥰🥰

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz