Rozdział

54 3 0
                                    

Pov. Kol.
Nie wiem co Beth kombinuję ale już mi się podoba.
Pov. Elizabeth.
- Tak, pamiętam młodszą siostrą Salvatore, Elizabeth - ooo nieźle nieźle. Pamięta.
- Błagam nich pani pomoże. Coś a bardziej ktoś jest u mnie w domu. Błagam niech pani przyjedzie do [podałam adres] bła... - nie dokończyłam specjalnie i się rozliczyłam. Skończyłam udawać płacz oraz rozpacz. Spojrzałam na moich gości - Nie patrzcie tak na mnie - rzekłam. Wróciłam do mojego poprzedniego oparcia czyli Nika, który objął mnie ramieniem.
- Co planujesz - spytał uśmiechnięty od ucha do ucha Kol.
- Zaraz zobaczysz teraz wystarczy czekać. Aaa i musimy się przenieść. Bo jak ona wejdzie, nie może nas odrazu zobaczyć. Niezbyt chce się spalić w słońcu. Pójdziemy do kuchni ktoś coś przesunie, a potem zobaczycie o co mi chodzi - wytłumaczyłam. Kiedy Rebekah chciała już wstać to samo Kol odrazu powiedziałam - aż tak wam się spieszy - spytałam ze śmiechem.
- A i potrzebuje jeszcze jednej przysługi. Chuje zajebali mi mój naszyjnik. Nie wyjdę na słońce, a muszę czy mógłby ktoś mi załatwić coś na jakąś dłuższą chwilę - spytałam z uśmiechem.
Siedzieliśmy w ciszy. Podniosłam się z Klausa, po czym spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Słyszałeś moją rozmowę z Damonem na imprezie - spytałam.
- O kurwa, Kol my idziemy znaleźć coś dla Beth - rzekła szybko Bekah - chodz szybko - po chwili nie było nikogo z tej dwójki.
- Słyszałem - wyszeptał.
- Bądź szczery, aż do bólu - powiedziałam - nie nasz innej dupy na boku - spojrzałam na niego z nadzieją.
Uśmiechnął się się do mnie oraz po chwili zaczął się śmiać spuszczając głowę - Gdy rozmawiałaś z Damonem że podobała mi się Tatia i tak dalej. To pomyślałem o kilku rzeczy ale najprościej urodziłaś się w 19 wieku gdybyś urodziła się szybciej. Szybciej starałbym się o twoje serce. Kiedy miałaś 16 lat już zwróciłam mi w głowie a miałem prawie 900set. Szaleje za robą od kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz - zapadła po między nami cisza.
Pocałowałam go.
- Kocham cię Klaus - stwierdziłam.
- Ja ciebie też moja zazdrośnico - odparł, całując mnie w czoło - A jeszcze ostatnio mnie nie na widziłaś - zaśmiał się, przez co zbliżyłam się żeby go pocałować jednak szybko u szczypłam go - Ktoś znowu robisz mi krzywdę. To już jest przemoc - zaśmialiśmy się - Przynajmniej lepiej na przyszłość dla mnie. Jeśli chodzi o niektóre sprawy - zaśmiałam się.
- Jesteś niemożliwy - pocałował mnie

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz