Other creature // Klaus Mikealson

rozdział

Pov. Elizabeth.
- Teraz koniec zabawy jedziemy do mnie - rzekłam po czym wyjęłam swój telefon. Szukałam w kontraktach Kaia odrazu jak znalazłam kliknęłam i zaczęłam dzwonić.
- Halo - usłyszałam Parkera.
- Heeej twoja ulubiona Salvatore potrzebuje pomocy, a dokładniej jakiegoś zaklęcia lub czegoś takiego by nikt z ganku świeżaków nie wyszedł mi do domu nie proszony - czekałam na odpowiedź.
- Na już - spytał.
- Najlepiej by było bo tak jakoś wyszło że szeryf policji czyli mama Caroline, żona burmistrza matulka Tylera i Jenna oraz Alaric od Eleny zostali tak trochę poturbowani przeze mnie - mówiłam tak jakby to było nic.
- Dobra postaram się coś wymyślić - rzekł rozłączając się.
- Nie boisz się zemsty swoich braci - spytał Kol.
- Mam w to wyjebane - bez emocji powiedziałam.
- Coś mi tu nie pasuje wyłączyłaś emocje - spytała Bekah.
Nic nie odpowiedziałam.
Klaus złapał mnie delikatnie żeby zobaczyć czy to zrobiłam.
- No oczywiście że tak - rzekł mężczyzna.
Idealnie kiedy podjechaliśmy pod dom, zobaczyłam idącą kobietę. Oj zła godzina i źle miejsce. W wampirzym tempie znalazła się koło mniej. Odrazu wbiłam się w jej szyję. Nagle ktoś mnie od niej odciągnął był to Nik.
- Co ty robisz - oburzyłam się.
- Głodna jestem - spojrzałam na niego - tak bo ty nigdy chodź by w Nowym Orleanie nie spróbowałaś żadnego turysty.
Pov. Klaus
- Weźcie ją do środka - powiedziałem do mojego rodzeństwa co zrobili. Spojrzałem na kobietę która straciłam mało krwi. Ugryzłem się nadgarstek i podałem jej krew a następnie użyłem na niej perswazji.
Po chwili wszedłem do środka gdzie już wszyscy byli w domu.
- Drogi bracie albo coś wymyślisz albo mamy maszyne do zabijania - oznajmił mój brat.
- Wiem że nie powinniśmy ale może perswazja jest jedyną słuszną decyzją - zabrała głos Rebekah.
- Nie ma szans ponieważ szeryf Forbes miała we krwi werbena a mimo to Elizabeth wypiła z połowę - odpowiedziałem.
- To mam na razie jedyne słuszne rozwiązanie - powiedział.
- Ale wy wiecie że tu siedzę - stwierdziła Salvatore. Po chwili usiadł koło niej mężczyzna i spojrzał w jej oczy.
- Dobranoc Beth - rzekł na co ona jedynie zdążyła wyszeptać ,,Co" za nim skręcił jej kręgosłup.