rozdział

87 3 2
                                    

Pov. Klaus.
A było tak dobrze. Wreszcie ja i moja ukochana razem. Nikt nam z pozoru nie powinien przerwać bo z gangiem swoich braci oraz z nimi nie gada. Moje rodzeństwo też nie przyjdzie ale został jeszcze pierdolony Kai Parker. W takim tempie uduszę go, bo innego wyjścia nie widzę.
- Siemka, już jestem, masz coś dobrego do jedzenia - zaczął gadkę Parker. Na co Elizabeth oparła głowę o moją klatkę piersiową po czym się zaśmiała. Przynajmniej poprawił jej trochę humor.
- Trochę nam przerwałeś - rzekłem. Przez co dostałem szybki strzał z pięści w brzuch od Beth - Ej bo oddam - stwierdziłem łapiąc jej dwa nadgarstki w swoją rękę. Walory tego że ma małe dłonie.
- Zaraz zaraz zaraz, kobiet się nie bije - odrazu zaprotestowała gdy podniosłem jej ręce do góry.
- Zbyt długo żyje na tym świecie by o tym nie wiedzieć.
Pov. Elizabeth.
Nik nachylił się do mojego ucha.
- Nie pobije cię, o to się nie martw, ale wykorzystam to na trochę bardziej przyjemny dla mnie sposób - wyszeptał odsuwając się.
- Już się boje - powiedziałam.
- No i tak powinno być - zaśmiał się.
Puścił moje nadgarstki, a po chwili złapałam jego twarz mimi dłońmi po czym go pocałowałam.
- Ej nie masz chrupków betonowych - wyszedł Kai ubrudzony cały jedzeniem po twarzy. Poczułam jak Klaus się spiął.
- Spokojnie - rzekłam dając mu szybkiego buziaka - druga szafka od lewej, na górze - wytłumaczyłam.
- Super - szczerzący się jak głupi poszedł do Kuchni.
- Jedziemy do mnie - spytał Mikaelson.
- Nie mogę, nie mam nic na ochronę więc się spale - odpowiedziałam.
- Serio nawet to ci wzięli - zaśmiał się.
- Powiedzieli że chcą mieć pewność że nie ucieknę - odrzekłam - Czekaj mam pomysł, zaraz wrócę - szybkim krokiem poszłam do łazienki, następnie odkręciłam kurek od kranu. Po czym szybko wybrałam numer do Lexy, a następnie zadzwoniłam do niej.
- Halo - usłyszałam głos kobiety.
- Hejka, mam sprawę, nie byłabyś chętna się połykać z Kaiem - spytałam.
- Hahaha czyli wpieprzył się do ciebie oraz Klausa, a chcecie być sami - nie wiem jak ona to robi ale zgadła - będę u ciebie za chwilę - dodała.
- Super, a i on nic nie wie że do ciebie dziwnie - postanowiłam podkreślić.
- Jasna sprawa - odpowiedziała.
- Dzięki, do zobaczenia - rzuciłam.
- Do zobaczenia - odpowiedziała.
Rozłączyłam się, po czym szybko wróciłam do salonu.

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz