Other creature // Klaus Mikealson

rozdział

Pov. Elizabeth
Właśnie wyszłam z samochodu. Nie spieszyłam się ponieważ nie zbyt chce mi się z nimi widzieć. Już z tej odległości można było usłyszeć głośnią muzykę. Na moje szczęście zobaczyłam stojącą jedną osobę. Dziewczynę. Młoda dziewczynę ktora kojarzyłam z widzenia. Podeszłam do niej.
- Hejka - powiedziałam uśmiechając się do niej.
- Hej - rzekła ze zaskoczeniam.
- Muszę Ci coś pokazać - odrzekła, po czym zaczęłam używać perswazji - Pójdziesz za mną nie będziesz krzyczeć - dodałam.
Dam sobie rękę uciąć że kombinują coś. Co prawda nie byłam dumna z tego że właśnie pozbawiam tej dziewczyny rzeczy co utrzymuje ją przy życiu lecz by przynajmniej trochę podziękować na gryzłam swój nadgarstek i nakarmiłam ją moją krwią, tak by uleczyła się. Po chwili szybko wróciłam do samochodu upewnić się czy nie mam śladów czerwonej cieczy. Co zaskakujące nie byłam brudna, więc szybko zadzwoniłam do Stefana. Oczywiście że za pierwszym razem nie odebrał. Mimo to zadzwoniłam drugi raz, po trzecim sygnale odebrał.
- Halo - odezwał się.
- Hej jestem na parkingu idę w stronę głównego wejścia - wyjaśniłam.
- Okej już idę - odrzekł, a ja się rozłączyłam.
Mam nadzieję że ta krew tej dziewczyny chodź trochę sprawi że będę silniejsza. Bo co jak co ale woreczki nie mają podjazdu do żył.
Szłam powili, zauważyłam mojego brata który był już w drzwiach.
- Hej, to w czym mam wam pomóc - spytałam.
- Cześć dzięki że jesteś jest kilka spraw. Jedna z nich jest ta - weszłam na salę gdzie odbywała się impreza.
- A o to ona Miss Mystic Falls - powiedział mężczyzna, przy okazji nawet nie wiedziałam o kogo chodzi bo światło lap oślepiło mnie na chwilę. Kilka razy zamrugałam.
- Oł - wyszeptałam, to był moment w którym zrozumiałam że chodzi o mnie.
- Brawa - znów DJ rzekł, usłyszałam głośne oklaski.
- O matko - nie docierało to do mnie.
- Gratulacje siora - pogratulował mi Damon który nawet nie wiem kiedy się koło mnie pojawił. Przytuliłam go.
- Wiedzieliście od początku co nie - spytałam tuląc go.
- Jakoś tak wyszło, teraz leć po koronę - rzucił, uwalniając mnie z uścisku.
Uśmiechnęłam się do niego i poszłam w kierunku sceny