Rozdział LXIV

111 4 2
                                    

Pov. Elizabeth.
W środku zastałam nadal śpiącą Rebekah. Uśmiechnęłam się na jej widok. Wzięłam drugi koc z fotela, a następnie położyłam się na kanapie i przykryłam. Jednak sen długo nie nadchodził w przeciwieństwie do myśli. Uświadomiła sobie że naprawdę coś czuję do Klausa.
Postanowiłam porozmawiać z nim o tym. Bo jednak on ponoć też coś do mnie czuje. Dopiero gdy przeanalizowałam to zasnęłam.
- Elizabeth, nie możesz cały czas spać jest już po 11 - obudził mnie głos blondynki.
- Oczywiście że mogę i dodatkowo zamierzał to robić - odpowiedziałam obracając się na drugi bok.
- Beth - Przeciągnęła literę ,,e'' w moim przezwisku - Musisz pomóc mi przygotować się na imprezę - orzekła.
Zmieniłam pozycje na siedząco. Spojrzałam na stolik, gdzie znajdował leżał mój telefon. Wyciaglam rękę w jego kierunku i złałam go. Odpalilam, a następnie szybko wpisałam w wyszukiwarkę polecenia nawiązujące tematykę stylu ubioru na dzisiajszą imprezę. Zrobiłam kilka skrinów gdzi były stroje, makijaże oraz fryzury. Odrazu wysłałam Rebekah. Odłożyłam telefon w poprzednie miejsce.
- Nie dziękuję - znów położyłam się.
- Dobra, ale wcześniej musimy pogadać o innej sprawie - rzekła siadają na kanapie, a ja odwróciłam się w jej kierunku - Jak tam randka z moim bratem - spytała.
- Co - jedynie co wyszeptałam.
- Widziałam jak się przytulacie na tarasie - wytłumaczyła.
- Oł, więc yyyy - zaczęłam się jąkać.
- A teraz poproszę w jakim kolwiek języku który znam i rozumiem - rzekła z rozbawieniem blondynka.
- Poszłam zapalić na dwór, wtedy jakoś wyszło że przyszedł - wyjaśniłam.
- Dobra skończ kłamać, trzeba było mi powiedzieć że Nik przyjdzie to bym się zmyła - odrzekła.
- Ale ja mówię prawdę, a co do spaceru to byliśmy w okolicy - odpowiedziałam.
- No to się w kopałaś, nie wiedziałam o żadnym spacerze - stwierdziła.
- Japierdziele - zasłoniłam twarz dłońmi.
- W sumie to ma sens, bo było słychać jak się całujecie - rzekła podekscytowana. Za to ja waliłam buraka.
- Weź - sykłam nadal się zakrywając.
- Nie ma co, od samego początku wam kibicowałam - Dobra zbieram się.
- Jeśli na prawdę potrzebujesz pomocy to przyjedz zrobimy cię na bustwo - poinformowałam chowajac dłonie.
- Dobrze rumieńcu - powiedziała wychodząc nawiązując do mojej zaróżowionej od wstydu twarzy. Zaśmiałam się i patrzyłam jak dziewczyna wychodzi. Tak jak wcześniej poinformowałam poszłam spać.

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz