Rozdział

54 4 0
                                    

Pov. Elizabeth.
Spojrzałam na nich i czekałam na reakcję. Byłam gotowa nawet na to że się na mnie rzucą.
- Chciałam im pokazać, jednak ttoo byył błąd - głos mi zadrżał.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Kai był najbliżej więc otworzył.
- Ja uciekam, potem pogadamy paa - powiedział szybko Parker, przez co zaśmiałam się mimo łez. Przeniosłam wzrok z już zamkniętych drzwi na Mikealsonów.
- Słuchaj - zaczął Kol - będąc szczery dla mnie moja matka nie żyje więc nagle pojawienie jej oznacza kłopoty, a pozbycie się jej jest jedyną prawidłową rzeczą - powiedział, po czym zmienił pozycję. Podniósł się z leżenia na oparciu do pozycji opierania się na stole i przesunięcia się do mnie bliżej - Dla mnie to jeszcze lepiej przynajmniej nie ubrudziłem się we krwi ani nie będę palił się w piekle za zabójstwo - rzekł chcąc poprawić mi humor.
Otarłam szybko łzy i się uśmiechnęłam.
- Ja za to uważam że może nie było to najlepsze zachowanie, bo jednak dałaś ponieść się emocja. Chodź pewnie każdy przy tym stole, o prócz ciebie zabiłby wszystkich - na te słowa wszyscy się zaśmiali - Ja nie jestem zła rzekła - stwierdziła.
- Czyli mam rozumieć że nikt nie przyjdzie mnie zabić w nocy kiedy będę spać - powiedziałam śmiejąc się.
- Jak sobie na broisz to czemu nie - rzekł młody Mikealson. Przez co Rebekah walnęła go w ramię - Ał - zaczął udawać że strasznie bardzo go boli.
Zapadła po między nami cisza. Oparłam się o ramię Klausa na co jego siostra szybko zaczęła piszczeć.
- Już koniec miłości bo zacznę wymiotować - rzekł Kol. Przez co wszyscy zaczęli rechotać.
- To korzystając z okazji, mogłabym prosić kogoś o przysługę. Taką malutka - rzuciłam.
- Zależy o co chodzi - rzucił przedmówca.
- Zaraz zrozumiecie - powiedziałam wstając. Zaczęłam szukać mojego telefonu, aż do znalazłam. Szybko wybrałam numer błagając, że na policji odbierz pani szeryf.
- Komenda policji Mystic Falls - odezwał się jakiś męski głos. Kurde. Dobra nie ważne zaczynamy szopkę.
- Halo, błagam niech pan mi da panią szeryf Forbes - zaczęłam udać jakbym była złamana - błagam - zaczęłam udawać płakać, przy okazji zaczęłam chodzić po pokoju.
- Chwila - odpowiedział. No i super.
- Halo, szeryf policji Elizabeth Forbes. Słucham - usłyszałam głos kobiety.
- Dzień dobry, pani Elizabeth. Jestem siostrą Farmona i Stefana Salvatore. Pamięta mnie pani - spytałam mimo że na bank mnie pamięta.

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz