Rozdział VII

642 18 0
                                    

Pov. Elizabeth
- Nawet okej gdyby nie zniszczona bluzka oraz ból kręgosłupa i głowy - mówiąc to złałam się za głowę bo usłyszałam straszny pisk. Lecz po kilku sekundach trochę ucich.
- Elizabeth czujesz się może jakoś inaczej - zapytała Bonnie, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.
- Nie, dobra spadam bo jestem głodna - zrobiłam kilka kroków lecz tuż przede mną stanął blond mężczyzna.
- o nie kotek my mamy kilka spraw do rozwiązania - rzekł Klaus.
- Ale jedziemy na jedzenie - spojrzałam na niego nie winnie.

- Ładuj się do auta - odpowiedział i się uśmiechnął.
- Jejjjjj - powiedziałam szybko i szybko krzykłam głośno ,,Do zobaczenia".
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu oraz zajęłam miejsce pasażera z przodu. Spojrzałam na Nika jeszcze co mnie trochę zdziwiło ale przed nim stał Stefan i Damon.
Nie chciałam się już przesłuchiwać tylko włączyłam radio i przejechałam po kolei kanały nadawcze ale nic ciekawego nie znalazłam więc połączyła się moim tefonem z głośnikiem. Przez chwilę szukałam jakiejś piosenki. Na szczęście nawet szybko udało się znaleźć piosenkę tylko że Mikaelson nadal nie było. Poczekałam jeszcze z dwie minuty. Miałam już dość więc wyszłam z samochodu kierując się w stronę braci i mojego byłego narzeczonego.
- Nosz kurwa głodna jestem możemy jechać - wydarłam się na nich.
- Elizabeth nie widzisz że gadamy - powiedział Damon z wielkimi wyrzutami na mnie.
- Już nie - rzekłam wkurzona i wzięłam Klausa za dłoń kierując się w stronę pojazdu.
Jednak drogę zastawił mi Stefan z Damonem.
- O nie nie nie panieka nigdzie nie idzie - powiedział mój najstarszy brat.
- A wiecie co spierdalam - powiedziałam i poszłam do domu.
Poszłam na górę biorąc zwykłą letnią sukienkę (macie zdjęcie).
Wzięłam również ręczniki i poszłam się umyć z krwi. Gdy to już zrobiłam zeszłam na dół robiąc sobie tosty i zjadając je z keczupem.
Gdy to już zrobiłam usłyszałam pukanie do drzwi. Poczekałam aż ktoś pójdzie ale okazało się że nikogo nie ma w domu. Więc poszłam otworzyć.
- Dzień dobry, w czym mogę służyć - powiedziałam patrząc na średniego wieku blond kobietę.
- Dzień dobry, jestem szeryfem tego miasta, Elizabeth Forbes - powiedziała wystawiając rękę na przywitanie a ja ją odrazu przyjęłam.
- Również jestem Elizabeth tylko że Salvatore - zaśmiałam się.
- Siostra Damona i Stefana - zapytała.
- Zgadza się - powiedziałam.
- Dobrze nie chce ci przeszkadzać, tylko powiedź mi czy jest Damon - spytała.
- Niestety nie widziałam go już z - sama nie wiedziałam ile więc odpaliłam na chwilę telefon by sprawdzić która jest godzina - od około 50 minut.
- Dobrze, nie mam więcej pytań, smacznego - powiedziała z uśmiechem i szybko się obróciłam oraz ruszyła przed siebie. Nie wiedząc o co jej chodzi spojrzałam w lusterko i zobaczyłam że w prawym końciku ust mam resztkę keczupu. Odrazu spaliłam się trochę ze wstydu, więc to wytarłam.
~~~~~
Dziękuję za przeczytanie rozdziału i zachęcam do polubienia oraz komentowania.
Miłego dnia/wieczoru albo nocy

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz