Other creature // Klaus Mikealson

rozdział

Pov. Elizabeth.
Nic nie odzywając się dalej leżeliśmy.
Nagle wbiegła Rebekah.
- Kol mówiłam daj im spokój. Elizabeth chce trochę odpocząć i spędzić czas z Nikiem - zaczęła blondynka.
Nadal się nie odzywając podniosłam się. Chwilę za zajęło mi wstanie przez moje lenistwo. Podeszłam do barku i wyjęłam szklanki do whisky oraz napój do nich. Wzięłam przy okazji wodę. Odwróciłam się do moich gości.
- Mógłby zasłonić ktoś to słońce bo ja nie mogę - powiedziałam - proszę - dodałam.
- A sama nie możesz - spytał Kol.
- Wiesz gdybym dię nie paliła się w słońcu to czemu by nie - delikatnie była wkurzona.
- Dlatego powstaje biżuteria która sprawia że się nie palisz - znów odpowiedział najmłodszy Mikaelson.
- Patrząc na wydarzenie z poprzedniej doby to zostałam tak trochę okradziona z wszystkich kolczyków, bransoletek, naszyjników i pierścionków - w czasie kiedy to mówiłam Kai dzięki magi spełnił moją prośbę - Dzięki - rzuciłam i usiadłam na krześle koło stołu gdzie postawiłam wszystkie przyniesione rzeczy.
- Pierdolisz - zaśmiał się Kół - Ale debile - usiadł nalewając sobie borbonu - dobrze że jeszcze cię nie rozebrali bo byś jeszcze coś wykombinowała z tych ubrań - zaczął ratować.
Nic nie odpowiadając przyniosłam ciastka i paluszki z kuchni. Wiem wiem wampiry nie muszą jeść ludzkiego jedzenia jednak ja oraz Kai lubimy, przez to, to robimy. Czuli jemy. Nalałam sobie wody. Wzięłam łyka, po czym zaczęłam mówić.
- W tym całym spisku  brali udział tylko moi bracia i ich gang ale jeszcze wasza matka - spojrzałam w oczy Koła, bo Rebekah już wiedziała to samo Klaus. 
- Co - wyszeptał. W tym samym czasie Klaus wstał z kanapy, a następnie usiadł koło mnie. Nie skupiałam się już na niczym tylko na dłoni Nika na moim udzie.
- Uwolniła mnie, a ja wyrwałam jej serce - mówiąc to miałam opuszczony wzrok. Jednak trzeba spojrzeć odpowiedzialności w oczy. Więc podniosłam wzrok na Mikealsonów - Przepraszam - spłynęła mi łza po policzku.