rozdział

104 6 2
                                    

Pov. Elizabeth.
- Witam kochanie - powiedziała.
- Pani Esther - wyszeptałam.
Ta bez żadnego ale weszła do krypty i mnie przytuliła.
- Mówiąc że macie zająć się Beth by jej się nic nie stało miałam na myśli żebyście wzięli ją do domu, a nie uwięzili w grobowcu, z którego nawet nie wiecie jak ją wyjąć - powiedziała.
Okej co jak co ale ja z nią nie miałam w ogóle jakiegoś dobrego kontaktu. W końcu byłam i jestem dziewczyną jej syna, który jest niespodzianką po jej zdradzie. Nie chce źle mówić o Klaus bo to nie jego wina ale może gdyby nie on to rodzina Mikaelsonów byłaby inna. Nie ma co bo przecież on nie mógł decydować kiedy się urodzi, ani kto go stworzy.
Wracając przecież jego mama powinna mnie nienawidzić bo przecież ja będę strać się ochronić Nika, a ona chciała o ile nadal nie chęć go zabić.
- Dobra chyba się gdzieś zgubiłam - rzekłam zmieszana.
Pov. Rebekah.
Byliśmy już chyba w każdym miejscu gdzie mogłabyć Beth. Mam nadzieję że tylko jej odbiło i postanowiła gdzieś wyjechać, a za chwilę dostanę wiadomość że wróci za kilka dni.
Szerze nie wiem kto był bardziej zestresowany oraz zdenerwowany. Ja czy mój brat. Chodź patrząc na to że on jest w stanie teraz zabić i rozwalić wszystko co jest przed nim to chyba on. W sumie się nie dziwię jest to jego ukochana.
Pov. Elizabeth.
- To w końcu pani jest z nimi czy jak - patrzyłam nie umiejąc połaczyć kropek.
- To jest sprawa złożona słonko ale nie martw się, nic Ci się nie stanie - Mikaelson podniosła jedną z buteleczek krwi - Co jak co ale skąpi dla swojej siostry jesteście i to bardzo. Ona was ratuje płacąc życiem a wy dajecie jej krwi tyle ile kot napłakał - dodała.
Bo tego to ja ani się nie spodziewałam ani nie zrozumiałam, no cóż ale mam nadzieję że szybko zrozumie. Jednak nadzieja matka głupich, co prawda również ona umiera ostatnia.

Other creature // Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz